reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Mamusie ze Stanów

Cicha, i mowisz ze jestes niezorganizowana a juz nawet cukiereczki przygotowane. Ladny zwyczaj z tymi podarunkami. Z amerykanskich zwyczajow podoba mi sie " baby shower" wiele kolezanek cala wyprawke dostalo, ja tez calkiem sporo uzbieralam ;D

Ciesze sie tez ze zalatwilas z materacem. Napisz jak po wizycie. U mnie ostatnie 2 miesiace ciazy byly dosc nerwowe bo dostalam gestozy i staralismy jak najdluzej przetrzymac Patryka w brzuchu. Szczesliwie udalo sie dotrwac prawie do 37 tygodnia. Moj porod byl zaplanowany z tygodniowym wyprzedzeniem , poprostu kazali sie zglosic o 6:30 rano w szpitalu. Swiadomosc ze tego i tego dnia ( lekarka nawet mi powiedziala ze mniej wiecej ok 5 pm urodze i sie nie mylila) jest troche dziwna.
Pozdrowienia bo maly sie budzi.
 
reklama
No i po wizycie. Jak zwykle zastanawiam sie po co ja tam chodze. Czas oczekiwania jakies 30 minut - samej wizyty- niecale 10. wiem,ze lepiej tak nizby mialy byc jakies problemy ale dziwnie to takie ekspresowe tempo. W kazdym badz razie cisnienie ladne, wyniki tez, tescik gbs negatywny. Z badania wynika, ze maly glowa do dolu, szyjka zamknieta i na wczeniejsze niespodzianki sie nie zanosi wiec pewnie wybiore sie z mezem na ten jego wyjazd do waszyngtonu za tydzien ;D
A porod na okreslona date (oproczcc) to rzeczywiscie brzmi troche dziwnie. Ja bym sie chyba bardziej stresowala jak bym wiedziala dokladnie kiedy, a tak teraz to jeszce luz blus ;D No moze niezupelnie bo wczora przeczytalam przed snem jak to jest w pierwszym tygodniu po porodzie i potem plulam sobie w brode bo jak czlowiek wie o tych wszystkich mozliwych nieprzyjemnosciach to az ciarek dostaje. Musze sie teraz troche pomalu do tej mysli przyzwyczaic - tak jak przyzwyczailam sie do mysli o porodzie i wszystkim co z tym zwiazane.

Co do baby shower to my tu za krotko by miec na tyle znajomych aby cos takiego zorganizowac. Wprawdzie sekretarka meza jak sie tylko dowiedziala to od razu zapytala o pasujaca date bo chcial cos zorganizowac - tyle, ze jakos bym sie dziwnie czula wiec powiedzielismy ze malego przedstawimy oficjalnie pod koniec czerwca no i wtedy jak ktos sobie zyczy to i owszem.. ;D

Wlasnie wczoraj tak sie zastanawialam, czy planujesz wrocic do pracy i widze, ze tak. Fajnie miec taka perspektywe choc penie nie bedzie latwo patrzac ile czasu zajmuja Ci dojazdy. Wyrobisz sie w godzinach pracy zlobka, czy myslisz o opiekunce?
No i jak tam Patryk? Rozgryzlas juz troche jego charakterek?
 
Cicha,  Moje wizyty zwykle nie trwaly dluzej niz 10 min. Strasznie denerwowal i nadal wkurza czas oczekiania na wizyte. Teraz na kolejne wizyty ( mam kilka drobnych problemow) musze chodzic i z malym a z nim ciezko wysiedziec 30-40 minut w poczekalni. Ostatnio czekalam pol godziny, a potem 20 min  juz na fotelu. Patryk zdazyl sie obudzic i wlaczyc syrene i w koncu jak przyszla lekarka to plakal juz na calego. Nie slyszalam co mowi pani doktor , poprosilam zeby mi wszytsko na kartce napisala i taka to byla wizyta:) W przyszly piatek ide znow i zobaczymy czy sie Patryk znow nie zdenerwuje.
Nie lepiej jest tez z oczekiwaniem u pediatry co mnie strasznie denerwuje bo chore i zdrowe dzieci siedza w jednej poczekalni. Pierwsza wizyte mielismy w 4 dobie zycia malego a obok siedzialo kaszlace i kichajace dziecko. 

Moj "baby shower" ktory szykowala moja kuzynka nie doszedl do skutku z powodu sniezycy. Zostal przelozny na inna date do ktorej nie dotrwalam :)  Za to wspolpracownicy meza zrobili   niespodzianke i zorganizowali  mini "baby shower" w szpitalu Nie mamy zbyt wielu znajomych ale powiem Ci ze Patryk dostal mase prezentow i to nawet od osob ktore bardzo malo znamy. Podoba mi sie ten zwyczaj obdarowywania nienarodzonego jeszcze dzidziusa. Ma sie wrazenie ze wszyscy oczekuja narodzin. I rzecz jasna jak przystalo na amerykanow bardzo praktyczny bo odwiedziny w domu zaraz po porodzie sa nieco klopotliwe.
Sam polog a zwlaszcza pierwsze kilka dni wspominam niezbyt milo. Ciezko poradzic sobie i z bolem i z emocjami. na szcsecie w szpitalu przygotowano mnie na to ze bede plakac i miec wrazenie ze sobie z niczym nie poradze, na nic nie znajde czasu  i ze cala sytuacja mnie przerasta. To wszytsko po pewnym czasie mija.   

Co do moeje pracy to kilku miesiecy dziala filia mojej firmy i to 15 min od mojego obecnego domu :laugh: szef juz od dawna planowal zeby mnie tu przeniesc i najprawdopodobniej prace zaczne juz w tym nowym biurze. Jesli natomisat stwierdzi ze jestem niezbedna na starych smieciach to zastanawiam sie nad 1/2 etatu.  W lipcu przylatuje tesciowa i zostaje z nami do grudnia. Nie mam sumienia zeby oddac Patryka pod opieke niani albo do zlobka, jest jeszcze za maly. Wole juz tesciowa  ;D jakos sie przemeczymy ale bede miala pewnosc ze ktos bliski sie nim opiekuje. Po wyjezdzie tesciowej chyba pojdzie do zlobka bo u meza w pracy maja zlobek dla pracownikow i to za calkiem niezla cene $900 (reszte doplaca szpital). Mamy tez perfidny plan sciagniecia tescia na jakies 2-3 miesiace, potem mojej mamy, na miesiac potem  miesiac wakacji w PL i tym sposobem przetrzymalibysmy malego bez zlobka az do 1,5 roku. ;D

Patrysiowy charakterek pomalu poznaje. Od kilku dni stosuje sie do rad Tracy Hogg i stwiedzam ksizaka jest swietna. Jak chcesz moge ci wyslac bo mam tez w pdf.

Ciekawe jak tam Anteas? Nie odzywa sie, czyzby zajeta przeprowadzka?
 
KAti Nj no i chyba dopadla mnie ta bezsennosc o ktorej pisalas. Dzis walalam sie w lozku od piatej i w koncu postanowilam wstac. Nie wiem czy to zwiazne z ciaza - bo choc wszystko ok to czuje, ze zaczynam miec trudnosci z chodzeniem. Tak mnie jakos dziwnie sciska przy chodzeniu jakby maly mial mi sie wymsknac ;D Moze za malo sie ruszam?
No a zdrugiej strony moze po prostu fakt, ze wczoraj wrocil maz i o ile przed wyjazdem przeprowadzka to byla 50% opcja (bo dobrze mu idzie, ma sporo projektow ktore by stracil tak jak ow Packard Fellowship - bo nie mozna tego wziasc do Europy) to teraz po powrocie maz juz wlasciwie na 90% wie, ze chcialby to zrobic. A mnie ogarniac zaczelo z lekka przerazenie. Zawsze mowilismy o powrocie ale teraz jak jest sznasa to jakos nie bardzo wiem co o tym myslec.
No i chyba to myslenie nie daje mi troche spac.
Najbardziej boje sie faktu, ze moze nie bede miala mozliwosci takich jak tu. ameryka to w koncu kraj w ktorym czlowiek nie czuje sie obco - bo co 3 to emigrant i nikogo nie dziwi akcent przy mowieniu ani wiek w ktorym zaczynasz zupelnie nowe zycie itp. Znam 40 zaczynajace studia i nikt nie patrzy na nie dziwnie a zachwala odwage. Jakos ma sie wrazenie, ze jak sie chce to wiele mozna.
No i zjednej strony to zal mi tego a z druiej to mysle, ze nie bedzie zle bo w koncu to najlepszy moment, kiedy maly bedzie jeszcze naprawde maly na sprobowanie nowego kraju, jezyka zwyczajow. No i w koncu nikt nie mowi, ze musi to byc punkt docelowy.
W kazdym badz razie czeka nas sporo myslenia.
A swoja droga co was skusilo na przyjazd tutaj (jesli moge spytac), bo powrotu pewnie nie planujecie. Po tutejszych studiach medycznych zycie jest stanowczo lepsze tu niz w Polsce.

Fajnie, ze bedziesz miala prace pod bokiem - to znacznie ulatwia sprawe. No i niezle sobie zaplanowaliscie pod wzgledem pomocy caly pierwszy okres z zycia malego ;D Fakt, ze jak sa mozliwosci to nalezy z nich korzystac a w sumie i malemu bedzie lepiej bo bedzie mial kontakt z rodzina na zywo a nie tylko przez fotki.

Ksiazke Tracy juz przeczytalam :) - bo rzeczywiscie zachwala ja wiele osob. Musze przyznac, ze czyta sie to latwo i przyjemnie i jakos naturalnie wchodzi do glowy bo jej porady sa bardzo logiczne. Mam nadzieje, ze skorzystam no i troche, ze bede miala aniolka ;D Twoj Patrys jest chyba z tych bardziej aktywnych?
Sprawdzilas ktores z jej wskazowek w praktyce?

No ja zmykam pod prysznic i budzic meza bo weekend zapowiada sie pracowicie (pokoik + doza myslenia o wszystkim).

No a Anetas cos rzeczywiscie umilkla :(
 
Czesc wam

Tak sobie czytam i czytam i kazdy ma jakies problemy, chyba tak jak ja... pol zycia swego mieszkalam w New Yorku mam tam calo rodzine braci rodzicow a cos mnie podkusilo i sie wyprowadzilismy z mezem do Illinois (meza step siostra tu mieszka) myslelismy ze bedzie jakas pomoc i w ogule ze bedzie na kogo liczyc. teras jestem 6 miesiecy w Ciozy i nie mam nawet zywej duszy aby sie odezwac o pomoc. Maz stracil prace i ciogle cos tam robi ale wiece nic takiego konkretnego i widze ze sam sie juz zalamuje bo te zycie nie mialo tak wyglodac jak teras zwlaszcza kiedy spodziewamy sie pierwszego dziecka.. Ja mam prace pracuje w Chicago ale wiecie jak to jest, praca u Polaka (klamstwo i oszustwo) ciezko jest nam sie pogodzic z tym a zwlaszcza mi bo ja mam calo rodzine w NY na kturo zawsze moglam liczyc a tu jest jego siostra i nic nawet prawdy ci nie powie tylko klamie jak najeta mam tego po dziurki w nosie... wczoraj moje chormony ciozowe byly chyba wsciekle bo powiedzialam jej co mysle o niej i jak juz mysle ze nie mamy chyba zadnej rodziny w illinois po wczorajszym ale wiecie co jest mi troche przykro ze tak jej wygarnelam wszystko ale z drugiej strony to lepiej nie miec takiej rodziny jak ona....

ok juz mi lepiej wyzalilam sie... a wy skad jestescie dziewczyny?
pozdrowniena
Justyna
 
Hey dziewczyny,
troche mnie tu nie byllo bo z jednej strony probuje sie zmusic do aktywnego udzialu w obowiazkach domowych z drugiej pozwalam sobie na leniuchowanie z ksiazka bo ta przyjemnosc juz niedlugo sie skonczy.

KatiNJ super,ze masz prace niejako w zawodzie i ze ja lubisz. To w sumie najwazniejsze i przy taki wyboze wcale sie nie dziwie, ze chcesz do niej wrocic. Mnie tez by sie cos przydalo i tu mam na to szanse (i jakies konkretne plany) czego nie moge powiedziec o Szwajcarii ale pocieszam sie, ze nie wszystko musi trwac wiecznie i gdybym nie czula sie tam dobrze to zawsze mozemy zmienic miejsce zamieszkania. Zreszta przeprowadzka jak dojdzie do skotku to dopiero za rok bo maz potrzebuje troche czasu na zamkniecie swoich spraw no i chcemy jeszcze skozystac z okazji i wybrac sie od stycznia na 6 miesiecy do Californii (sabatical na Stanford University). I tak i siak czeka niezle zawirowanie :)

A swoja droga to moj maz tez byl tu pierwszy a ja dwa lata kursowalam pomiedzy Belgia i Stanami (bo konczylam studia w Belgii). W Stanach na stale jestem w sumie od wrzesnia a wiec nie za dlugo - no i od razu z rosnacym brzuchem co tez nieco zawezylo mozliwosci ;D
Zmezem w domu rozmawiam po flamandzku. Zaczynalismy po angielsku jak tylko sie poznalismy ale, ze mieszkalismy w czesci flamandzkojezycznej i studiowalismy na flamandzkojezycznym uniwerku to jakos naturalnym stal sie ten jezyk. Malego bedziemy jednak probowac uczyc francuskiego (maz bedzie sie do malego zwracal w tym jezyku - bo to dla niego jednak pierwszy jezyk, ktory wyniosl z domu) a ja po polsku. Bedzie niezly galimatias patrzac na to, ze obydwoje slabiutcy jestesmy w jezykach partnerskich (choc moj francuski jest nieco lepszy niz polski mojego meza :))

Co do przygotowan to pokoik prawie gotowy. Wyeksmitowalismy meza do 'bonus room' nad garazem (choc zastanawialam sie czy warto na 6 miesiecy ;)), skrecilismy lozeczko i szafki, skombinowalam pojedyncze lozko (wlasciwie dwa pojedyncze materace jeden na drugim) abym w razie problemow mogla sie przespac w pokoju z malym , wstawilismy fotel i tyle. w weekend udalo am sie znalezc materac, ktory chcelismy (choc z niezla przebitka cenowa - no ale tak to jest jesli sie stosuje do hasla 'buy localy') tak wiec w sumie prawie wszystko gotowe. W sumie bo nie rozpakowalam jeszcze prawie niczego z folii i nie poustawialam na miejscu (jakos wydaje mi sie, ze jeszcze na to za wczesnie choc moze sie myle). No i zostalo niewdziczne prasowanie, ktorego naprawde nie lubie. Poprac popralam ale do prasowania zabrac sie nie moge. Nieco wzamian zabralam sie za gotowanie na zas. Wczorak caly gar spaghetti, dzis kroje i mroze warzywka tak zebysmy nie musieli tezygnowac z naszych ulubionych a nieco pracochlonnych dan takich jak quiche czy risotto ;D Nie wiem czy to sie sprawdzi w praktyce ale wszystkie gazetki i amerykanscy znajomi doradzaja a gotowac lubie to tak robie (choc moja mama uwaza to za przesade).
Kati Nj rzeczywiscie jest tak, ze nie ma sie w tych pierwszych tygodniach zupelnie czasu na gotowanie, prysznic i takie tam normalne rzeczy przy maluchu? Czy to troche lekka przesada z tymi opowiesciami i przygotowaniami na zas?
Sporo pewnie zalezy od malucha, a z tego co piszesz to macie sczescie bo Patryk ma akurat ten wymarzony spokojny charakter ;D I kto wie moze ten przewodnik po mieszkaniu zrobilby furrore - ja w kazdym badz razie zamierzam skozystac z patentu i mam nadzieje,ze moj sie tez zadowoli ogladaniem mieszkania ;D
A tak przy okazji to czytasz Patrykowi ksiazki czy jeszcze nie? No i czy jesli tak to czy macie cos godnego polecenia w jezyku polskim? Ja jeszcze zima przywiozlam kilka ksiazek wydawnictwa 'Muchomor' sa bardzo prosciutkie ale bardzo fajne. a wczoraj zamowilam kilka przez internet tylko z rysunkami (opowiescia) ale bez tekstu. w ten sposob bedziemy z mezem wymyslac wlasne historie we wlasnych jezykach. Mam nadzieje, ze wystarczy nam wyobrazni :)

No a ogolnie to do terminu coraz blizej ale jakos nie czuje zmian. Wlasciwie to juz za kilka dni oficjalnie moge rodzic ;D choc najchetniej to widzialabym akcje w okolicach 1 czerwca. Mam tylko naprawde szczera nadzieje, ze nie dane mi bedzie przenosic.

Anetas widze, ze poszukiwania ciagle w toku. Co do miejsca to masz racje - jesli czas Was nie goni to upieraj sie przy tym co lubisz. w koncu przeprowadzki nie sa latwe ani przyjemne wiec najistotniejsze aby miejsce wam odpowiadalo i zebyscie sie tam dobrze czuli. Ja mam kuzyna na Ridgewood i powiem, ze Jego apartament bardzo mi sie podoba choc ogolna lokalizacja nie bardzo bo bez samochodu ani rusz. Tak wiec malo ciekawie.
Fajnie, ze dzialasz i juz masz konkretne i 'bardzo przydatne' ;) znajomosci. Myslisz calosciowo o szkole filmowej w NY(chodzi Ci o wydzial filmowy na NYU - bo slyszlam, ze jest mocny) czy tylko o niektore zajecia (bo filmowke z tego co zrozumialam masz juz w Polsce za soba). Zawsze warto sprobowac bo to jednak daje zupelnie inne spojrzenie na rzeczy, ktore niejako juz znamy. Ja sama pierwsze co zrobilam po dwumiesiecznym pobycie w Stanach to skontaktowalam sie z glowa departamenu (lingwistyki) i umowilam na rozmowe o mozliwosciach dalszego ksztalcenia (PhD)/pracy i bylam bardzo pozytywnie zaskoczona wynikiem i mozliwosciami. Wszystko to rzeczywiscie kwesia samozaparcia i checi.

Co do ciszkow to ja tez odczuwam niedosyt - ale w tych ciazowych - bo ich wogole nie mam. Udalo mi sie przechodzic ciaze posiadajac jedne ciazowe jeansy i dwa pasy dzieki ktorym nosze ciagle normalne spodnie. Teraz jest nieco ciezko ale juz nie warto. A ciuchy kupuje glownie w Banana Republic - bo podoba mi sie zarowno jakosc jak tez fakt ze zawsze cos tam dla siebie znajde (choc szukam glownie na wyprzedazach bo ceny maja niezle). A zreszta w naszej miescinie jest jeden wiekszy mall (i nie ma w nim H&M) i po kilku wizytach wcale Cie tam nie ciagnie - no bo ile mozna ogladac to samo. Tak wiec ja zakupy robie sporadycznie i najczesciej oblawiam sie na wizytach w Polsce (w Solarze) albo w Belgii. O centrach z outletami slyszalam ale jeszcze nie dane mi bylo w nich zawitac (to chyba bardziej typowe dla wiekszych miast :()

A jesli o polityke chodzi to ja sie jeszcze ciagle denerwuje i przezywam. Najbardziej chyba jak sobie ogladam polskie wiadomosci (sciagam przez internet) i slysze wypowiedzi 'Panow' poslow z Samoobrony albo LPR-u. Oj serducho wtedy wali, oj wali .... . Z drugiej strony to nie tylko problem polski - popatrz sobie na liderow tego pieknego kraju w ktorym obecnie przebywamy ;)

Justyna60143 witam na watku. Przykro mi, ze zawiodlas sie na wlasnej rodzinie - szczegolnie, ze z tego co piszesz bardzo na nia liczylas. Pewnie nie zawsze jest rozowo i ciezko jest za wczasu przywidziec co nas czeka, zwlaszcza jak sie czlowiek zdecyduje na tak powazne kroki jak przeprowadzka i zaczynanie wszystkiego od nowa. Mam nadzieje, ze sutacja zmieni sie na lepsze a wygadac mozesz sie zawsze tutaj.
Ja jestem akurat z malego uniwersyteckiego miasteczka w North Carolina.

No koncze bo widze, ze niezle sie rozpisalam ::)
 
KatiNJ zapomnialam dodac ze tez jestem fanka (i stala klientka) komunikowania sie za pomoca skype. Jest rzeczywiscie nieoceniony.
No a w ostatni weekend zakupilismy tez kamere bo maz stwierdzil, ze w ten sposob bedzie sie lepiej czul na wyjazdach (przetestowalismy z jego rodzinka i bomba). Teraz musimy tylko zakupic jedna dla mnie i zgrac sprzety (bo ja uzywam Mac-a) i bedziemy mogli sie bawic na calego ;D
 
Hoi Dziewczyny,

Anetas nie dziwie sie ze Toba nosi. Tez by mnie wzielo gdybym sie na cos nastawila i nic z Tego nie wyszlo. Mam jednak nadzieje, ze to nie bedzie powazny problem, bo juz sama zapomnialam jak to jest przy wynajmie i o tych bezsensownych z puntu widzenia przyjezdnych - historiach kredytowych. Oszczednosci z kraju niewiele tu znacza (wiem bo jak kupowalismy dom to musielismy (wlasnie z tego wzgledu, ze jestesmy codzoziemcami bez dluzszej histori kredytowe) wylozyc 25% wartosci a jak to zrobilismy to bank i tak chcial potwierdzenia, ze nam nikt tych pieniedzy nie darowal (tak jakby oszczednosci w Ameryce to bylo cos nieziemskiego). Troche paranoja, ze bardziej liczy sie systematyczne placenie 20 dolarowego rachunku niz sumka w banku i dobra praca - ale tak tu bywa. Na pewno moze pomoc stale zatrudnienie - szczegolnie przy pierwszym apartamencie (nam pomoglo). No i w ostatecznosci szukanie przez znajomych (czyli polskie konekcje) - ale to malo ciekawa opcja. No i kurde szkoda ze faktycznie trafil sie ktos tak zamotany zamiast wylozyc kawe na lawe.
A swoja droga mieszkacie teraz u kogos czy wynajmujecie sami? Nie bylo z tym pierwszym miejscem problemu?

Co do Maca to rzeczywiscie jestem fanka - i chyba trudno tu sie dziwic patrzac na disagne tych rzeczy. Moj Power Book to juz staruszek bo dostalam go od meza dwa lata temu jak zaczynalam pisac magisterke i sporo kursowalam pomniedzy Polska, Belgia i Stanami. Teraz przy wyjsciu najnowszej wersji maz zakupilam na pocieszenie dla mego staruszka dodatkowych 512Mb i kamere (no bo trzeba sie spieszyc ze wzgledu na to, ze nowe maja juz ten sprzet wbudowany wiec nie wiadomo jak dlugo beda to rozprowadzac). W najblizszych dniach sprobuje to wszystko przetestowac i wgrac najnowsza wersje skypa i wtedy dam znac - to sobie bedziemy mogly uciac pogawedke (a moze nawet i konferencje jak Kati sie dolaczy :)) - choc ja do takich typowych tubylcow to tez nie naleze :)

Co do NYU i departamentu to przez mocny (chyba mysle juz troche po flamandzku i tlumacze zbyt doslownie wyrazenia z tego jezyka :)) mialam na mysli 'dobry'. Nie wiem juz od kogo to slyszalam, i jak wyszlo przy rozmowie ale tak mi sie obilo o uszy. Z ta kontynuacja to tez nie jest tu zbyt prosto - bo najczesciej i tak trzeba sie liczyc z calym procesem selekcji a wiec zrobic testy i czekac na decyzje (co jak sie ma juz dyplom z innego kraju jest troche cofaniem sie w czasie ale czasem pewnie warto). Chyba, ze chodzi o poszczegolne przedmioty bez konkretnego programu, wtedy jak sie dobrze zorientowac to pewnie mozna sie na nie zapisac w troche inny sposob. W kazdym razie zorientowac sie zawsze warto.

A co do jedzeznia to mnie sie wydaje, ze w tym kraju nie jest z tym tak zle. Oczywiscie jesli ma sie pieniadze i nie jest sie zmuszonym za bardzo na nim oszczedzac - bo wtedy mozna dostac wszystko. NY jest chyba szczegolnie dobrym miejscem dla poszukiwania swiatowych rarytasow ze wzgledu na roznorodnosc populacji. Pewnie z latwoscia mozna sobie zrobic wloski, chinski czy tez nasz polski wieczor ;D Nawet u nas w miasteczku nie moge narzekac na wybor restauracji i sklepow - co bylo milym zaskoczeniem i ja jesli tyje to tylko dlatego, ze za bardzo objadam sie belgijskimi czekoladkami - ktorych kilkogramy przywoze z kazdej podrozy do Europy ;D


KatiNj z tymi przygotowaniami to jeszcze taka prowizorka ale na 80% musze uznac, ze zadanie wypelnione. Prasowanie ciagle czeka a ja jak zapowiadalam po prostu sie bycze ;D Na ostatniej wizycie dowiedzialam sie ,ze maly jest bardzo nisko wiec kto wie co sie moze zdarzyc, no i tym bardziej chce jeszcze jak najprzyjemniej wykorzystac pozostajacy czas ;D
Probuje tez ostatnimi dniami sklecic liste potencjalnych prezentow (tez belgijski zwyczaj) i idzie mi to bardzo opornie. Wiekszsc rzeczy juz kupilismy aa w ayborze zabawek itp. nie jestem dobra. Na pewno dodam teraz karuzele - bo choc mnie berdzo podobaja sie lalki i zawiszki z BLABLA to pewnie dzieci maja wiecej przyjemnosci z takich kolorowych, krecocych sie codow :) Najgorsze jest jednak to, ze nie mamy w okolicy jakiegos specjalnie ciekawego sklepu wiec lista bedzie skladanka z butiqow online - a to juz troche kombinowania :)

Kati podrzuc adreasy tych sprawdzonych ksiegarni. Na internecie mozna znalezc rzeczywiscie wszystko i az zanadto wiec dobrze bedzie wiedziec, z ktorych ksiegarni jestes zadowolona.

No a tak ogolnie to u nas slonce swieci, ciepelko, w ogrodzie na razie wszystko kwitnie ale jak tak dalej pojdzie to trzeba bedzie popracowac nad trawa bo ta ma tu u nas tendencje to wysychania. Nigdy nie wiedzialam kraju w ktorym pielegnowanie trawnika pochlanialo tyle czasu ;D No ale trzeba bedzie w tym roku troche bardziej sie za to zabrac - bo w wypadku ewentualnej sprzedazy wyglad sie liczy - no i tak mysle, ze jak do 1 czerwca nie urodze to praca w ogrodzie stanie sie moim sposobem na wywolanie ;D


 
Dziewczny,

mam pytanie

Tate mojej Zuzy poznalam w USA, mieszkal tam przez wiekszosc swego zycia, z pochodzenia jes Tatarem, urodzil sie w Turcji- Istnbul; nie mamy jednak slubu a i to czy bedziemy razem wcale nie jest takie pewne. On wyjechal ze Stanow i na razie nie zamierza tam wracac. Urodzilam mala w Polsce przy rodzicach. Teraz zastanoawiam sie co dalej z zyciem

Musze sie przyznac ze wciaz mysle o powrocie do USA (NYC). Spedzilam tam w sumie dwa lata i niezle sobie radzilam. Nie mam jednak papierow. Znalam w NY pare dziewczyn samotnie wychowujacych dzieci- wszytskie jakos sobie radzily. Myslicie, ze dalabym rade? Wiem, ze sytuacja w Stanach ciagle sie zmienia, dlatego pytam o rade bo wy jestescie na bierzaco...

Skonczylam w Polsce studia- napislalm prace magisterska z socjologii na temat migracji z Polski do USa, zdaje sobie sprawde z trudnosci ale chcialabym zaryzykowac. Co Wy na to?
 
reklama
Heyka,

KatiNJ fajnie, ze macie pogode spacerowa. U nas kolejny z rzedu dzien upalow (26 stopni) choc zapowiadali burze i deszcze. ??? Tak sobie mysle, ze czerwiec to niezbyt dobry moment na porod bo przez te pogode skonczy sie na siedzeniu w domu a nie na spacerkach z maluchem:mad: Chwilowo najgorsze jest jednak to, ze w takim wypadku trzeba bedzie niestety dzien w dzien podlewac trawe - czego nie lubie (choc cala trudnosc polega w tym wypadku na odkreceniu kurkow). Pomalu ucze sie, ze tym zapowiedziom wcale a wcale nie trzeba ufac choc z drugiej strony przez nie wlasnie zrobilam sobie wczoraj dzien wyjsciowy: lunch z mezem i wizyte w bibliotece, ktora z planowanego krotkiego wypadu zmienila sie w kilkugodzinna lekture Polityki, ResPublicy itp. Fajnie, ze maja tu wszystko na podoredziu ;D
No a po powrocie przejzalam ksiegarnie i zlozylam pierwsze zamowienia ;D Jeszcze raz dzieki za adresy.

Z Twoich papierkowo - imiennych przygod wnioskuje, ze nasza polska biurokracja nic a nic sie nie zmienila.Juz na sama mysl, ze prawdopodobnie czeka nas to samo przechodza mnie ciarki. Juz wyobrazam sobie co moga zrobic z Julien i reszta (bo po dziadkach dostanie prawdopodobnie Gabriel Antoni) ::) A swoja droga zastanawiam sie jak mogli spolszczyc Patryka bo to chyba wszedzie pisze sie tak samo? Czy chodzi Ci o pozostale imione, ktore nadaliscie maluchowi?

No i kiedy wielki dzien przeprowadzki? Z tego co pamietam to pozostajecie w okolicy. Wynajmujecie wiekszy apartament, dom czy moze kupujecie juz na stale? Z tego co widze to czlowiek bardzo szybko przyzwyczaja sie do dodatkowej przestrzeni :) i choc tez nie lubie przeprowadzek - zmiany szczegolnie na lepsze sa zawsze przyjemne (choc nie powiem, ze czasami - szczegolnie jak zostaje sama, teskanie za naszym pierwszym niewielkim apartamentem) ;) a przeprowadzek nie lubie jedynie przez fakt pakowania, rozpakowywania i zwiazany z tym balagan a wiec tez i niezbedne porzadki. Dobrze, ze bedziesz jeszcze na urlopie no i ze bedziesz miala pomoc (bo chyba wtedy masz wizyte taty jak pamietam - a meska dodatkowa reka napewno sie przyda).

Ja mam jeszcze pytanko: na pierwszym (i jedynym ;)) zdjeciu Patryka - maly lezal w lezaczku. Od kiedy wlasciwie mozna umieszczac w nim malucha: od razu po urodzeniu czy trzeba odczekac jakis okres? W Belgii jest zwyczaj robienia listy prezentow i zastanawiam sie czy praktyczne jest umieszczenie tego na liscie ?(wtedy jesli ktos go wybierze i zakupi dotarlby do nas po tygodniu lub dwoch), czy tez samodzielny zakup - bo mialabym go od razu. Tak mysle, ze jezeli kupilabym to wczesniej to przez pierwsze tygodnie kladlabym go w niego na dole zamiast caly czas spedzac na gorze w domu gdzie bedzie sypial itp.
Kurcze nie wiem czy w miare jasno wyrazilam o co mi chodzi - jakos mi sie wydaje ze, sie placze w wyjasnieniach ::)

No i na skypa bedziemy sie musialy kiedys umowic :)

Anusiakanusia ja nie mam pojecia co ci poradzic. Po pierwsze nie bardzo wiem jakie sa mozliwosci wjazdu z malym dzieckiem bez papierow lub czy masz jakies szanse na ich zalatwienie.
Co do pobytu samego w sobie to mysle, ze bys sobie poradzila bo jednak wiele zalezy od checi, wiary w siebie i samozaparcia. Wiadomo, ze nie od razu wszystko przychodzi z latwoscia ale jak sie czlowiek zaprze, to wierze, ze mozna. Pytanie jednak czy warto? Probowalas zbudowac sobie zycie w Polsce, czy bez prob wiesz, ze to nie dla ciebie?
W stanach pewnie bys sie utrzymala ale jednak bedac sama z dzieckiem, bez rodziny napewno nie mialabys latwo (choc pewnie masz tu sporo znajomych biorac pod uwage wczesniejszy dwuletni pobyt i pewnie mozesz liczyc na jakos poczatkowa pomoc). No ale nie wiem czy poziom zycia bylby na tyle lepszy (biorac pod uwage poniesione koszta) ze wart dla niego ryzykowac i rezygnowac z kontaktu z dziadkami, reszta rodziny itp., ktora jednak zawsze bedzie Ci Najwiekszym oparciem Ja nie wiem jaka jest sytuacja w NY ale z wlasnego doswiadczenia wiem, ze choc wiele mi sie w tym kraju nie podoba i na wiele narzekam, to musze docenic mozliwosci, ktore sie przed czlowiekiem otwieraja. Biorac jednak pod uwage Twoja sytuacje to nie wiem czy bym sie zdecydowala na wyjazd. Decyzja jest rzeczywiscie nielatwa i bedziesz musiala ja podjac sama.
Poza tym nie bardzo wiem jak jest sytuacja z ojcem malej - a pewnie bez jego zgody sie nie obejdzie.




 
Do góry