Hey dziewczyny,
troche mnie tu nie byllo bo z jednej strony probuje sie zmusic do aktywnego udzialu w obowiazkach domowych z drugiej pozwalam sobie na leniuchowanie z ksiazka bo ta przyjemnosc juz niedlugo sie skonczy.
KatiNJ super,ze masz prace niejako w zawodzie i ze ja lubisz. To w sumie najwazniejsze i przy taki wyboze wcale sie nie dziwie, ze chcesz do niej wrocic. Mnie tez by sie cos przydalo i tu mam na to szanse (i jakies konkretne plany) czego nie moge powiedziec o Szwajcarii ale pocieszam sie, ze nie wszystko musi trwac wiecznie i gdybym nie czula sie tam dobrze to zawsze mozemy zmienic miejsce zamieszkania. Zreszta przeprowadzka jak dojdzie do skotku to dopiero za rok bo maz potrzebuje troche czasu na zamkniecie swoich spraw no i chcemy jeszcze skozystac z okazji i wybrac sie od stycznia na 6 miesiecy do Californii (sabatical na Stanford University). I tak i siak czeka niezle zawirowanie
A swoja droga to moj maz tez byl tu pierwszy a ja dwa lata kursowalam pomiedzy Belgia i Stanami (bo konczylam studia w Belgii). W Stanach na stale jestem w sumie od wrzesnia a wiec nie za dlugo - no i od razu z rosnacym brzuchem co tez nieco zawezylo mozliwosci ;D
Zmezem w domu rozmawiam po flamandzku. Zaczynalismy po angielsku jak tylko sie poznalismy ale, ze mieszkalismy w czesci flamandzkojezycznej i studiowalismy na flamandzkojezycznym uniwerku to jakos naturalnym stal sie ten jezyk. Malego bedziemy jednak probowac uczyc francuskiego (maz bedzie sie do malego zwracal w tym jezyku - bo to dla niego jednak pierwszy jezyk, ktory wyniosl z domu) a ja po polsku. Bedzie niezly galimatias patrzac na to, ze obydwoje slabiutcy jestesmy w jezykach partnerskich (choc moj francuski jest nieco lepszy niz polski mojego meza
)
Co do przygotowan to pokoik prawie gotowy. Wyeksmitowalismy meza do 'bonus room' nad garazem (choc zastanawialam sie czy warto na 6 miesiecy
), skrecilismy lozeczko i szafki, skombinowalam pojedyncze lozko (wlasciwie dwa pojedyncze materace jeden na drugim) abym w razie problemow mogla sie przespac w pokoju z malym , wstawilismy fotel i tyle. w weekend udalo am sie znalezc materac, ktory chcelismy (choc z niezla przebitka cenowa - no ale tak to jest jesli sie stosuje do hasla 'buy localy') tak wiec w sumie prawie wszystko gotowe. W sumie bo nie rozpakowalam jeszcze prawie niczego z folii i nie poustawialam na miejscu (jakos wydaje mi sie, ze jeszcze na to za wczesnie choc moze sie myle). No i zostalo niewdziczne prasowanie, ktorego naprawde nie lubie. Poprac popralam ale do prasowania zabrac sie nie moge. Nieco wzamian zabralam sie za gotowanie na zas. Wczorak caly gar spaghetti, dzis kroje i mroze warzywka tak zebysmy nie musieli tezygnowac z naszych ulubionych a nieco pracochlonnych dan takich jak quiche czy risotto ;D Nie wiem czy to sie sprawdzi w praktyce ale wszystkie gazetki i amerykanscy znajomi doradzaja a gotowac lubie to tak robie (choc moja mama uwaza to za przesade).
Kati Nj rzeczywiscie jest tak, ze nie ma sie w tych pierwszych tygodniach zupelnie czasu na gotowanie, prysznic i takie tam normalne rzeczy przy maluchu? Czy to troche lekka przesada z tymi opowiesciami i przygotowaniami na zas?
Sporo pewnie zalezy od malucha, a z tego co piszesz to macie sczescie bo Patryk ma akurat ten wymarzony spokojny charakter ;D I kto wie moze ten przewodnik po mieszkaniu zrobilby furrore - ja w kazdym badz razie zamierzam skozystac z patentu i mam nadzieje,ze moj sie tez zadowoli ogladaniem mieszkania ;D
A tak przy okazji to czytasz Patrykowi ksiazki czy jeszcze nie? No i czy jesli tak to czy macie cos godnego polecenia w jezyku polskim? Ja jeszcze zima przywiozlam kilka ksiazek wydawnictwa 'Muchomor' sa bardzo prosciutkie ale bardzo fajne. a wczoraj zamowilam kilka przez internet tylko z rysunkami (opowiescia) ale bez tekstu. w ten sposob bedziemy z mezem wymyslac wlasne historie we wlasnych jezykach. Mam nadzieje, ze wystarczy nam wyobrazni
No a ogolnie to do terminu coraz blizej ale jakos nie czuje zmian. Wlasciwie to juz za kilka dni oficjalnie moge rodzic ;D choc najchetniej to widzialabym akcje w okolicach 1 czerwca. Mam tylko naprawde szczera nadzieje, ze nie dane mi bedzie przenosic.
Anetas widze, ze poszukiwania ciagle w toku. Co do miejsca to masz racje - jesli czas Was nie goni to upieraj sie przy tym co lubisz. w koncu przeprowadzki nie sa latwe ani przyjemne wiec najistotniejsze aby miejsce wam odpowiadalo i zebyscie sie tam dobrze czuli. Ja mam kuzyna na Ridgewood i powiem, ze Jego apartament bardzo mi sie podoba choc ogolna lokalizacja nie bardzo bo bez samochodu ani rusz. Tak wiec malo ciekawie.
Fajnie, ze dzialasz i juz masz konkretne i 'bardzo przydatne'
znajomosci. Myslisz calosciowo o szkole filmowej w NY(chodzi Ci o wydzial filmowy na NYU - bo slyszlam, ze jest mocny) czy tylko o niektore zajecia (bo filmowke z tego co zrozumialam masz juz w Polsce za soba). Zawsze warto sprobowac bo to jednak daje zupelnie inne spojrzenie na rzeczy, ktore niejako juz znamy. Ja sama pierwsze co zrobilam po dwumiesiecznym pobycie w Stanach to skontaktowalam sie z glowa departamenu (lingwistyki) i umowilam na rozmowe o mozliwosciach dalszego ksztalcenia (PhD)/pracy i bylam bardzo pozytywnie zaskoczona wynikiem i mozliwosciami. Wszystko to rzeczywiscie kwesia samozaparcia i checi.
Co do ciszkow to ja tez odczuwam niedosyt - ale w tych ciazowych - bo ich wogole nie mam. Udalo mi sie przechodzic ciaze posiadajac jedne ciazowe jeansy i dwa pasy dzieki ktorym nosze ciagle normalne spodnie. Teraz jest nieco ciezko ale juz nie warto. A ciuchy kupuje glownie w Banana Republic - bo podoba mi sie zarowno jakosc jak tez fakt ze zawsze cos tam dla siebie znajde (choc szukam glownie na wyprzedazach bo ceny maja niezle). A zreszta w naszej miescinie jest jeden wiekszy mall (i nie ma w nim H&M) i po kilku wizytach wcale Cie tam nie ciagnie - no bo ile mozna ogladac to samo. Tak wiec ja zakupy robie sporadycznie i najczesciej oblawiam sie na wizytach w Polsce (w Solarze) albo w Belgii. O centrach z outletami slyszalam ale jeszcze nie dane mi bylo w nich zawitac (to chyba bardziej typowe dla wiekszych miast
)
A jesli o polityke chodzi to ja sie jeszcze ciagle denerwuje i przezywam. Najbardziej chyba jak sobie ogladam polskie wiadomosci (sciagam przez internet) i slysze wypowiedzi 'Panow' poslow z Samoobrony albo LPR-u. Oj serducho wtedy wali, oj wali .... . Z drugiej strony to nie tylko problem polski - popatrz sobie na liderow tego pieknego kraju w ktorym obecnie przebywamy
Justyna60143 witam na watku. Przykro mi, ze zawiodlas sie na wlasnej rodzinie - szczegolnie, ze z tego co piszesz bardzo na nia liczylas. Pewnie nie zawsze jest rozowo i ciezko jest za wczasu przywidziec co nas czeka, zwlaszcza jak sie czlowiek zdecyduje na tak powazne kroki jak przeprowadzka i zaczynanie wszystkiego od nowa. Mam nadzieje, ze sutacja zmieni sie na lepsze a wygadac mozesz sie zawsze tutaj.
Ja jestem akurat z malego uniwersyteckiego miasteczka w North Carolina.
No koncze bo widze, ze niezle sie rozpisalam :