marianeczka
persona non grata
- Dołączył(a)
- 4 Listopad 2004
- Postów
- 4 334
myszatka - sorry, nie chcialam cie urazic
po prostu ktos tu napisal, ze nie moglby zostawic dziecka z kims obcym, wiec ja chcialam pokazac, ze jak najbardziej mozna, ze nie wyrzadza sie dziecku tym sposobem zadnej krzywdy, a nawet czesto wprost przeciwnie. co do sformulowania "i wspolczuje mu, gdyby musial siedziec non stop ze mna" - podtrzymuje i nie widze w tym nic strasznego. jestem dobra mama, ale sila rzeczy i moja pomyslowosc kiedys sie konczy. w zyciu bym sie wpadla na pomysl, zy bawic sie z tytusem w abordaz (pomysl taty) albo tak smiesznie cwiczyc (patetnt babci). poza tym sluzy mi wyjscie od czasu do czasu z przyjaciolmi, bo nabieram nowych sil do zycia. nie ma sie z czego tlumaczyc.. a co do pracy - to jest wolny wybor kazdego czlowieka. ja mam niewiele zajec na uczelni, wiec nie wiem, jak by ylo, gdybym znikala na cale dnie z domu. moze tez bym sie nie zdecydowala. nie wiem. w kazdym razie nie musisz mnie przekonywac, ze chwile spedzone z dzieckiem sa bezcenne, uwielbiam mlodego, uwielbiam miec go blisko, uwielbiam robic dla niego rozne rzeczy.
a co do zakochiwania sie - ja czasem jestem po prostu zbyt zmeczona na bycie, hmmm - kochanka, kompanem do zabawy... wiec zostawienie tysia u tesciowej i poswiecenie czasu wylacznie mezowi jest dla mnie bardzo wazne. jak wam sie to udaje inaczej zorgazniwowac - gratuluje. ja niestety czasem musze sie znowu poczuc....nastolatka pawel jest baaaaaaaaaardzo zadowolony!!!
a horyzonty - jasne, mozna miec bardzo szerokie nawet bez wychodzenia z domu. ale znam przypadki kobiet, ktore tak zatracaja sie w macierzynstwie, ze po jakims czasie nie sa juz inteligentnymi, rozwijajacymi sie, pelnymi pasji kobietami, sa tylko matkami (niestety, w tym przypadku nie "az matkami"). pamietam mlodziencze bunty swoje i swoich przyjaciol - zwykloe nastolatki wlasnie tym gardza - drobnomieszczanskim stylem zycia swoich rodzicow, ich pustka mentalna... oczywiscie nie dotyczy to wszystkich... ale ja bym nie chciala, zeby kiedys tytus myslal o mnie "kura domowa". wole zeby widzial moja pasje, zainteresownia i moja milosc do jego taty i do niego. madra milosc, ktora szanuje indywidualnosc, rowniez swoja wlasna.
i tyle.
nie chce absolutnie generalizowac - po prostu mysle, ze kazdemu to grozi - rowniez mnie. ale to raczej wyjdzie w przyszlosci i nie zalezy od tego, czy ktos 5 miesieczne dziecko zostawia rodzicom. albo nie tylko od tego. zreszta przeciez nie kazdy ma taka mozliwosc.
ja powiem jedno: ulik - strasznie ci zazdroszcze tego wyjazdu, tez bym tesknila jak cholera, ale oprzeciez wiesz, ze wojtus zostaje w dobrych rekach. wiec jedz, szalej, nabieraj sil - masz moje blogoslawienstwo, hehehe
buzka dla wszystkich
po prostu ktos tu napisal, ze nie moglby zostawic dziecka z kims obcym, wiec ja chcialam pokazac, ze jak najbardziej mozna, ze nie wyrzadza sie dziecku tym sposobem zadnej krzywdy, a nawet czesto wprost przeciwnie. co do sformulowania "i wspolczuje mu, gdyby musial siedziec non stop ze mna" - podtrzymuje i nie widze w tym nic strasznego. jestem dobra mama, ale sila rzeczy i moja pomyslowosc kiedys sie konczy. w zyciu bym sie wpadla na pomysl, zy bawic sie z tytusem w abordaz (pomysl taty) albo tak smiesznie cwiczyc (patetnt babci). poza tym sluzy mi wyjscie od czasu do czasu z przyjaciolmi, bo nabieram nowych sil do zycia. nie ma sie z czego tlumaczyc.. a co do pracy - to jest wolny wybor kazdego czlowieka. ja mam niewiele zajec na uczelni, wiec nie wiem, jak by ylo, gdybym znikala na cale dnie z domu. moze tez bym sie nie zdecydowala. nie wiem. w kazdym razie nie musisz mnie przekonywac, ze chwile spedzone z dzieckiem sa bezcenne, uwielbiam mlodego, uwielbiam miec go blisko, uwielbiam robic dla niego rozne rzeczy.
a co do zakochiwania sie - ja czasem jestem po prostu zbyt zmeczona na bycie, hmmm - kochanka, kompanem do zabawy... wiec zostawienie tysia u tesciowej i poswiecenie czasu wylacznie mezowi jest dla mnie bardzo wazne. jak wam sie to udaje inaczej zorgazniwowac - gratuluje. ja niestety czasem musze sie znowu poczuc....nastolatka pawel jest baaaaaaaaaardzo zadowolony!!!
a horyzonty - jasne, mozna miec bardzo szerokie nawet bez wychodzenia z domu. ale znam przypadki kobiet, ktore tak zatracaja sie w macierzynstwie, ze po jakims czasie nie sa juz inteligentnymi, rozwijajacymi sie, pelnymi pasji kobietami, sa tylko matkami (niestety, w tym przypadku nie "az matkami"). pamietam mlodziencze bunty swoje i swoich przyjaciol - zwykloe nastolatki wlasnie tym gardza - drobnomieszczanskim stylem zycia swoich rodzicow, ich pustka mentalna... oczywiscie nie dotyczy to wszystkich... ale ja bym nie chciala, zeby kiedys tytus myslal o mnie "kura domowa". wole zeby widzial moja pasje, zainteresownia i moja milosc do jego taty i do niego. madra milosc, ktora szanuje indywidualnosc, rowniez swoja wlasna.
i tyle.
nie chce absolutnie generalizowac - po prostu mysle, ze kazdemu to grozi - rowniez mnie. ale to raczej wyjdzie w przyszlosci i nie zalezy od tego, czy ktos 5 miesieczne dziecko zostawia rodzicom. albo nie tylko od tego. zreszta przeciez nie kazdy ma taka mozliwosc.
ja powiem jedno: ulik - strasznie ci zazdroszcze tego wyjazdu, tez bym tesknila jak cholera, ale oprzeciez wiesz, ze wojtus zostaje w dobrych rekach. wiec jedz, szalej, nabieraj sil - masz moje blogoslawienstwo, hehehe
buzka dla wszystkich