Hmmm, nie wiem od czego zacząć
Leżałam w matce polce w na medycynie matczyno-płodowej - tam gdzie będę rodzić. W porównaniu ze szpitalem w Zgierzu, jeżeli w przypadku leżenia w szpitalu można mówić o komforcie- to w matce polce tak było.
Położne w większości super, a nawet jeżeli któraś nie była zbyt sympatyczna, to wystarczyło się uśmiechnąć i się zmieniała.Jeżeli jakaś laska była cały czas skwaszona, to niestety one też są skwaszone. Ale naprawdę personel jest super
Lekarze, hmmmm ujdą, jak to lekarze raczej bezosobowi, ale świetni fachowcy. Jeżeli coś się działo z jakąś pacjentką na oddziale - reakcja była natychmiastowa. Jest ich tam mnóstwo, ale wiem, że na pewno nie chciałabym rodfzić u takich dwóch lekarek, a reszta to świetni fachowcy, nie tylko teoretycy, ale i praktycy.
Jak przyszłam od razu podpieli mi kroplówkę na szybki wlew, ale już po paru godzinkach wenflomy mi się zatykały i płukanie nic nie dawało, musieli przekłuwać. U mnie z wenflomami jest problem, bo nie mam żył i nie ma gdzie ich zakładać, więc kłuli w dłonie, a że żyły tam są dość cienkie to się szybko zatykały.
Od razu domięśniową dostałam pierwszą dawkę Dexavenu (jego ubocznym działaniem jest rozprężenie pęcherzyków płodu), po 12 godzinach drugą większą dawkę dożylnie. Na fenoterolu na szybkim wlewie leżałam 24 godziny - zeszły 2 kroplówki, później przeszłam na Cordafen - przy cukrzycy nie można fenoterolu.
Profil glikemii wyszedł w sumie nienajgorzej, ale też szału nie było. Dietetyk ustawił dietę, muszę mierzyć cukier, ale jeżeli wzrosty cukru będą się utrzymywać będą decydowali co dalej.
Teraz już powiedzieli, że jeżeli złapią mnie skurcze to już nie będą rozkurczać, tylko już rodzę. Ogólnie powiedzieli, że lepiej naszykować sobie torbę. Ja mam nadzieję, że wytrztmamy do 36 tygodnia, a najbardziej chciałabym do terminu