reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

.:. Mamusie marzec 2014 .:.

Karolinusia - super, że praca z powołania i pasji. A masz już koncepcję gdzie chcesz pracować? Na oddziale czy w stacji? Dla mnie doświadczony ratownik albo pielęgniarka/położna to niejednokrotnie większe wsparcie niż lekarz, zwłaszcza taki młody i niedoświadczony :-) Tylko szkoda, że te zawody nie są doceniane finansowo i przez pacjentów/personel :-(
A z usg mam nadzieję, że wytrzymam do tego 12 tygodnia, w sumie to tylko 3 tygodnie, więc może jakoś dam radę :)
 
reklama
Karolinusia, właściwie patrząc na Twój zawód to pytanie faktycznie głupie, ale coś nie załapałam :p

Właśnie sobie jem lody :D Budyń już mam na koncie, oj aż strach o kilogramy ;)

Jak tam pany weekendowe, u nas bez szału, bo mąż w piątek pracuje. Może jutro na działkę pojadę po śliwki
 
uffff doczytałam do końca:)
Ale zapomniałam połowy wątków:baffled:

Gratuluję rocznicy ślubu:-)
Bardzo miło się czyta o Waszych dobrych relacjach z wizyt u gina. Cieszę się razem z Wami:happy2:

Także irytuje mnie coroczna zmiana programowa w szkołach, a co dokładnie się tam zmienia? Zdjęcie, podpis pod zdjęciem, zmiana przecinka i kropki! Sprawdzałam kiedyś z ciekawości z koleżanką o rok młodsza w liceum. Nie można było już sprzedaż książki, bo okładka się zmieniła i wstęp! To wszystko. Tylko kasa idzie dla wydawnictw.
Zastanawiam się czy od początku nie będę dzieci uczyła poszanowania dla drzew, i czy nie będę kserować książeczek - już dołożę kasy i zrobię kolorowe. Ale z drugiej strony obawiam się wytykania dzieci palcami, że niby ich nie będzie stać na nowe podręczniki:( Ale tu już nie chodzi o to czy stać, czy nie. Jak teraz jako nowe pokolenie nie zawalczymy o zaprzestanie tych praktyk to już nigdy nie powrócimy do czasów, gdzie w podstawówce mogłam uczyć się z książek po moim bracie! A różnica między nami była 4lata. Ale niestety Buzek wszedł do władzy i wymyślił reformy...
Ciule jedne cholery pie..... rnikowe.....
Zobaczcie sobie, podstawa programowa wogóle się nie zmieniła. Przedrukowują stare książki zmieniając okładki i przedmowy...
Eh zirytowałam się. Mieszkam teraz na wsi, mam nadzieję, że kserowanie nie będzie problemem. Później łatwiej będzie mi je wyrzucić. Moje i brata książki nadal pokutują w piwnicy u rodziców. Nawet nie uwierzycie! Moja matka zostawiła swoje książki z j.polskiego i historii i mój brat się z nich uczył! Na wsi uczyła niezmiennie od kilkudziesięciu lat jedna nauczycielka historii i się dało! Wykorzystywała jedną książkę!
Niestety mnie dorwała reforma i od 4klasy podstawówki miałam książki przygotowywane do gimnazjum. Dziadostwo jakich mało... i tak korzystałam z książek matki...

Oj sorki...

Bardzo się cieszę, że u Ciebie mrowkoo wszystko dobrze, mamasynka ty miałaś te sny erotyczne? Też mi się zdaża... Choć mąż wolałby na jawie....

wczoraj wieczorem zrobiłam domową pizze, właśnie dojadałam na śniadanie kawałek:-)
Żeby mnie nic nie bolało popijam rozgazowaną colę - od jakiegoś czasu stosuję colę jako lekarstwo na bóle brzucha:confused:
 
ja rano otworzyłam oczy jak m wstawal do pracy i mowie ze sex mi sie snil a on: znowu?????????? ale tylko sny, libido minus 100 :-)

arania ja pepsi pije non stop :baffled:musze chyba przestac bo glukoze bede miala 100 :-(
 
Ewa- jak ja zobaczyłam o której ty naleśniki wsówasz :happy2::cool2:...a jak sobie pomyślałam, że za robotę się jeszcze bierzesz....to...co Ty łykasz, żeby rano funkjonowac???????? SZACUN!:tak::tak::tak:

Na szczęście minęła mi już senność i jakoś daję radę ;) Do 1.30 wczoraj siedziałam... A naleśnika MUSIAŁAM zjeść, bo mi w brzuchu burczało ;) Przynajmniej mnie nie mdliło z głodu rano ;)

Ja tak zazwyczaj nie pracuję, ale teraz mam mega kumulację zleceń różnych i do końca przyszłego tygodnia taki sajgon, że szok...

A ja zachwile oszalaleje tak i sie plackow ziemniaczanych chce bardzo dlugo ich nie jadlam i zaraz sie biore za obieranie ziemniakow :-)

Uuu... Też chcę!
Zamówiłam sobie u Mamy na piątek łazanki :D Tzn. u Taty, mam nadzieję, że Mamie przekaże ;)

u mnie jak wcześniej pisałam było dużo bakterii lekarz internista przepisałam mi urosept żebym brała bo to groźne a jak wczoraj byłam u gina to powiedziała że wszystko jest w porządku nie muszę brać bo tak ma być w ciąży więc zdziwienie niezłe było i co o tym myśleć :szok:

Ja miałam w obu ciążach co chwilę jakieś nieliczne bakterie. Ale póki leukocytów brak, to jest ok. Od czasu do czasu posiew dla świętego spokoju robiłam i zawsze był czysty.

Jak tam pany weekendowe, u nas bez szału, bo mąż w piątek pracuje. Może jutro na działkę pojadę po śliwki

My wybywamy na Podkarpacie. Do Teściów, a potem do moich Rodziców. Ma być gorąco, to dzieci się wyszaleją, bo jedno i drudzy w domkach mieszkają.

Właśnie nas spakowałam, ogarnęłam blogowe sprawy na weekend, żeby nie musieć się tym zajmować. Dzieci nakarmione, śpią, a ja siadam do roboty... Ech...
 
Mój portfel lżejszy o 70zł, okupiłam młodą w ciuszki do przedszkola, w zasadzie w bieliznę i strój na WF.
Właśnie piję kawę i jest pycha:-D:-D:-D
Z tymi książkami to przesada, ja miałam książki z roku 1979 w 1996r
 
Ja Ewa86 też się zastanawiam jak Ty dajesz radę. Z tego co piszesz, śpisz strasznie mało, dwojka do ogarnięcia i jeszczę widze, że na blogu nie próżnujesz.
Ja czasem od 17 liczę minuty, żeby oddać Małego w ręce tatusia, a po pracy mam brzyda na kompa i mój blog w sierpniu leży, nie mówić, że w wolnym czasie jedyna na co mam ochotę to spać.

Ok Dziewczęta, ja się żegnam. Zaraz spadam do lekarza, a od jutra urlop. Zero dostepu do neta, więc sklikam się z Wami we wrześniu. Pewnie i tak nie nadrobię tego co naskrobiecie.
Życzę jak najmniejszej ilości pawi :-), jak najmniejszej ilości kg na plusie, udanych wizyt i samych już tylko dobrych wiadomości u lekarzy. Ściskam.

No a na koniec
'Co ciąża zmieniła? Nadal mam nieposprzątane w chacie, ale teraz mam wymówkę' | wideo

Tylko niech początkujące mamy zaraz się tak nie przerażają, ja popłakłam się ze śmiechu, ale głównie z samej siebie, bo babka mówiła jakby o mnie :)
 
reklama
A co do badań moczu - to musi to być środkowy strumień, właśnie żeby nie zanieczyścić próbki bakteriami które osiadły z całej nocy...

kawa... nie piłam przez całe moje życie, no może capuccino - ale wiecie takie z torebki...
później zasmakowałam w capuccino w Ikei - z podwójnym mleczkiem.

A jak zaczęłam pracować u smakosza kawy... to niestety kawe piłam przez cały dzień, dzień w dzień... Zaczęłam się źle czuć. Zaczęłam łykać witaminy i plusza dla kobiet i w tym czasie pojawiło się dziecko... to musiało być wielkie szczęście, że w tym samym czasie co zaczęłam o siebie dbać...
Na kawę już nie chcę patrzeć. Wyczytałam, że kawa bardzo szkodzi, a nie chcę myśleć ile jej wypiłam przed potwierdzeniem, że jestem w ciąży....
 
Do góry