Jagna, Franek spał od zawsze jak zabity i stado dzikich bawołów by go nie obudziło. Ale Aniela od początku miała lekki sen. Teraz jest lepiej, ale ciągle potrafi się wybudzić z byle czego. I przyzwyczajanie nie ma tu nic do rzeczy. Próbowałam. Zresztą - nie da się utrzymać idealnej ciszy z niespełna dwulatkiem na 50 metrach. Ale ona się budzi i już. Ten typ tak ma.
Bakalia, dasz radę. Chociaż będziesz się musiała trochę nakombinować...
Jak się Aniela rodziła, to Franek nie zasypiał sam. Trzeba było przy nim siedzieć. Czasem to trwało 5 minut, a czasem - o zgrozo! - 45!
Tyle dobrze, że Nuśka przez pierwsze 9 mies. życia zasypiała sama ze smoczkiem. Dopiero po 9 mies. zaczęła mocno płakać przy zasypianiu i trzeba przy niej chwilę posiedzieć.
Czasem zdarzało się tak, że siedziałam przy Franku, a ona się wybudzała. Przynosiłam ją, karmiłam przy nim albo usypiałam i tak siedziałam z dwójką aż Franek nie zasnął...
Po jakichś dwóch miesiącach się wkurzyłam i zaczęłam uczyć Franka samodzielnego zasypiania. Kładł się do łóżka, było buzi, wieczorem kołysanka, ulubiony kocyk z metką dostawał do ręki i wychodziłam. On od 16 miesiąca śpi na normalnym łóżku (tyle że z barierką do połowy długości), więc jak mu coś nie pasowało, to wstawał i do mnie przychodził. A ja go zaprowadzałam znowu do łóżka. Nie trwało to długo. Szybko się przyzwyczaił i teraz już z kolei nie potrafi zasypiać przy mnie
Anieli próbowałam ostatnio tego uczyć, ale jeszcze jest za wcześnie. Poczekam aż zacznie dobrze chodzić, wtedy jej się zmieni łóżeczko i zaczniemy naukę. Może uda się zdążyć przed porodem.