Viltutti
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 26 Sierpień 2013
- Postów
- 1 778
U nas jest tak z wieczornym rytuałem ( i trzymamy się go jak w wojsku ) ok. 17 dostaje podwieczorek, czyli jakiś deserek, jogurcik, kisielek, budyniek czy jakiś inny lekki posiłek, o 19 wodujemy Królewicza i chlapie się ok 20 minut, później ze 3 krótkie bajki, piosenki itp, turlanie się po łóżku i ok. 19.45 dostaje butlę zagęszczoną kaszką. I przy niej na rękach zasypia, więc o 20:00 u nas już po dziecku ![Wink ;) ;)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
Mój niestety nie lubi kaszek ( i w sumie mu się nie dziwię ) więc zjada tyle co tą wieczorną. Chyba wszystkie przerobiliśmy i najlepiej na tym interesie wyszedł pies bo dojadał, a właściwie zjadał zamiast młodego.
Na noc daję mu Nestle zdrowy brzuszek na noc.
A jeszcze się pożalę, że małemu w ogóle nie podchodzą słoiczki z bobovity. Niestety, u nas tylko gerber i hipp. Bo małemu oddzielnie nie gotuję raczej, więc jeśli nasz obiad nie nadaje się dla niego, to dostaje słoja. O ja wyrodna...
Wiem że psycho matki to pewnie karmią już wegańską kiełbasą, tofu i kiełkami z bio upraw w Kuala Lumpur, ale cóż, jak już ustaliliśmy jestem patologiczną matką![Wink ;) ;)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
Edit: u nas też super pogoda, aczkolwiek skrobanie auta zaliczyłam o 7 rano. Oby nie wiało, bo wczoraj to mało łba nie urwało.
Dziewczyny zaciążone i chętne: nie wiem czy Was podziwiać, czy współczuć. Temat drugiego dziecka to drażliwa kwestia.
Mój niestety nie lubi kaszek ( i w sumie mu się nie dziwię ) więc zjada tyle co tą wieczorną. Chyba wszystkie przerobiliśmy i najlepiej na tym interesie wyszedł pies bo dojadał, a właściwie zjadał zamiast młodego.
Na noc daję mu Nestle zdrowy brzuszek na noc.
A jeszcze się pożalę, że małemu w ogóle nie podchodzą słoiczki z bobovity. Niestety, u nas tylko gerber i hipp. Bo małemu oddzielnie nie gotuję raczej, więc jeśli nasz obiad nie nadaje się dla niego, to dostaje słoja. O ja wyrodna...
Wiem że psycho matki to pewnie karmią już wegańską kiełbasą, tofu i kiełkami z bio upraw w Kuala Lumpur, ale cóż, jak już ustaliliśmy jestem patologiczną matką
Edit: u nas też super pogoda, aczkolwiek skrobanie auta zaliczyłam o 7 rano. Oby nie wiało, bo wczoraj to mało łba nie urwało.
Dziewczyny zaciążone i chętne: nie wiem czy Was podziwiać, czy współczuć. Temat drugiego dziecka to drażliwa kwestia.
Ostatnia edycja: