Same chciałyście...
:
>
Not o teraz ja... O0 :laugh:
Dasaria mądrze piszesz i Twoja reakcja jest tylko dowodem na to, że znalazłaś się we właściwym miejscu o właściwym czasie. A to jest najważniejsze, bo nie ma chyba nic gorszego, jak powrót do pracy z przymusu. Choć nasze realia właśnie do tego wiele kobiet zmuszają
Nianiu kochanie uwierz mi, że myślałam i czułam identycznie, jak Ty. Wizja mnie, idącej rano do pracy, jak gdyby nigdy nic, była, jak jakiś sen na jawie..Jak to, przecież ja mam dziecko, przecież wszystko jest inaczej, przecież nie będę miała tyle siły, przecież....
Jak zrobię makijaż, gdy on będzie płakał? Najpierw go nakarmię, a potem się ubiorę, czy odwrotnie? ..Tak, tak, myśli krążyły zarówno wokół poważnych rozterek, jak i prozaicznych, nie dających się określić kwestii..
I wyobraź sobie, że pierwszy dzień wyjaśnia wszystko. Musisz go przeżyć, żeby uwierzyć, że nowy rytm, nowe zwyczaje, wplecione w dawny styl życia jest prostsze, niż myślałaś
Nie bój się, naprawdę będzie dobrze
Nie będę Cię oszukiwać..czasem bardzo zatęsknisz, czasem zapłaczesz, czasem zapytasz siebie, czy zrobiłaś dobrze..Ale przede wszystkim poczujesz się...szczęśliwa. I tak, jak piałam kiedyś, dopiero teraz Twoja praca zawodowa nabierze sensu i tempa. Bo masz dla kogo to robić
Elunia jeśli chodzi o reakcję mojego maluszka, to nic się w jego zachowaniu nie zmieniło. Jest radosny, uśmiechnięty i lubi się przytulać. Może nawet teraz otrzymuje ode mnie tych gestów jeszcze więcej, niż kiedyś. Jak byłam z nim w domku, to jakoś to gdzieś umykało...A to obiad, a to sprzątanie, moje przewracanie oczami, gdy ZNOWU płakał, ZNOWU marudził itd. Teraz, kiedy okazji na ciepłe gesty jest niewiele, docenia się bardziej każdą sekundę i przeżywa ją intensywniej, mocniej..Mój synek, gdy przed zaśnięciem szepcę mu do uszka miłe słówka i kołysanki uśmiecha się...I zasypia z cudownym spokojem
Potem oczywiście daje trochę do wiwatu, ale to już inna historia ;D