nimfii rzeczywiście masz niezłe newsy, nie sposób się nudzić z tym ginekologiem :/ Ja też mam czasem wrażenie, że mój to się nie przykłada tak jak powinien, ale odsuwam to od siebie, wolę myśleć inaczej. Zobaczymy jak się spisze i czy w ogóle -jeśli będę rodzić w trakcie jego dyżuru w szpitalu. A co do Nystatyny, to byłam najbardziej zadowolona z niej, oprócz tego brałam Natamycyne dopochwowo i Pimafucin -ale po wszystkim upławy wracają tak czy inaczej, różnica polegała na tym, że ta Nystatyna jakoś lepiej mi się wchłaniała i nie wypływało jej tyle co w dwóch pozostałych przypadkach.
Lekarz powiedział, że tą grzybicę pochwy wyleczę dopiero po ciąży.
A w trakcie leczenia tymi świństwami brałam jeszcze duomox dwa razy na ogólne, silne przeziębienie.
Ciekawe jak u mnie w szpitalu jest z tymi odwiedzinami, bo grypsko to szalało już jak ja leżałam na septyku, to niby po całym szpitalu porozklejane były kartki z apelem o ograniczenie odwiedzin do minimum, był zakaz przebywania dzieci poniżej 10 roku życia na oddziale obowiązujący na stałe -ale ludzie i tak nic sobie z tego nie robili, przychodzili pielgrzymkami całymi, a jak nadeszła sobota i niedziela to już całkowicie kwitnął maraton wizyt. Najgorsze jest to, że nawet siostry nie reagowały, jedna się taka zdarzyła w niedzielę, która faceta z dzieckiem wyprosiła z oddziału może nawet w zbyt ostry sposób, a on zrobił wielkie oczy, "bo przecież dzień wcześniej był i nikt nic mu nie powiedział".
Na szczęście jeśli chodzi o oddział noworodków to w moim szpitalu nie ma na niego wstępu i z maleństwami do odwiedzających wyjeżdża się na wózeczkach.