Byłam dziś znowu u pracodawcy- wczoraj odmówił podbicia dokumentów ZUSu i książeczki ubezpieczeniowej.
Dziś zmieniło sie na tyle, ze podbili książeczkę ale dokumentów ZUSu nie podbili i nie podbija - i wogóle to sie skontaktują z radcą prawnym w mojej sprawie.
Więc albo od piątku wrócę do pracy, albo od 5 maja (wtedy kończy mi sie 182 dni L4) -termin mam na 21.
Lekarz mówił wczoraj, ze do maja raczej nie dotrzymam...Wiec ja dotrzymam i plumknę im tam dziecko, wody i inne tam łożyska ( bo zapewne myślą , ze ja jak w telenoweli brazylijskiej poduszkę noszę pod bluzką).I tak im zrobię na złość,że ho, ho.
A wogóle to przesadzam bo praca nie wymaga koncentracji, dłuższego stania ani siedzenia ani chodzenia, pracy przy komputerze ani przy czymkolwiek wogóle, nie wymaga ode mnie dosłownie niczego ( zapewne nawet oddychania).