hej majenki :-)
nie pisze, bo u nas ciagle to samo.. choroba goni chorobe (nie ma jak starszy brat i kuzynka - zlobkowicze), ja na studiach trzy razy w tyg, D w pracy, dom, dom, dom..
o Eilan czytalam i mimo wszystko ja rozumiem; mam dzieci i jak idziemy do knajpy (szczegolnie cala rodzina, kiedy moja szwagierka tez bierze swoje baki), to jest harmider jak stad do wiecznosci, tylko dzieci na tapecie. ale takie jest zycie i nie ma, ze boli.. trzeba zniesc ;-)
juz nie mowiac o tym, ze niekiedy dzieci bywaja niegrzeczne, dra mordki, biegaja bez pojecia, przewracaja krzesla itepe, to masakra.
ja tez uwazam, ze dzieci nie zostawia sie w domu jak pieski, ale trzeba wiedziec, ze w niektore miejsca (mowie konkretnie o klimatycznych knajpkach, restauracjach itp) po prostu nie wypada ;-)
poza tym mamy wreszcie zeba!!!!!!!!!!!! ida juz trzy nastepne i moje dziecko miagwi nie z tej ziemi...
do tego zaczely mi sie malpiszonki budzic nawet o 6.30, co mnie doprowadza do rozpaczy, bo jak jestem niewyspana to bez kija nie podchodz..
a, i mam nowego laptopa, hehe :-) i wreszcie udalo mi sie wrzucic filmik na jutuba, wklejam link na zdjeciach
moj surykatkowy Masiek ;-)
pozdrawiam serdecznie!!