Zasięgnęłam opinii osoby "znającej się" w Twojej sprawie. Powinnaś zgłosić to do prokuratury. Jeśli kobieta podaje się za anestezjologa, a nim nie jest to jest przestępstwo. Tutaj nie jestem pewna.
Co do leków to wiem na pewno: osoba fizyczna nie może sprzedawać leków. Każdy lek w polsce musi być dopuszczony do sprzedaży i wciągnięty do rejestru leków. Jeśli to co sprzedaje jest witaminą c lub jakąś np sacharozą, to popełni oszustwo.
Ja bym na Twoim miejscu oddała ten lek do laboratorium do analizy. No i wysłała teściową do lekarza internisty na badania okresowe
Hannah, ja też bym sprawdziła lekarkę, ale pewnie przez to staniesz się "tą niedobrą" dla teściowej".
Dziewczyny wczoraj wrócił mąż i rozmawia ze swoją mamą że jej zrobili wodę z mózgu itd. A gdzie tam, nie słucha i dalej swoje.
No więc chyba musiała myśleć troszkę nad tym i rano do mnie mówi żebym sprawdziła tan sprzęt medyczny zwany OBERONEM.
Wpisałam do googe i UWAGA już pierwszy wpis:
Oberon: oszuści przed sąd!
Najgorsze to jest to że czytam czytam a tam podana lista lekarzy oszustów i między innymi ta pani.
. Piszą że sprzęt nie jest dopuszczony i zatwierdzony, leki również, sprzęt sprowadzony z Rosji, kilka afer ze skutkiem śmiertelnym
, ale ci pseudo lekarze nadal jak widać są bezkarni.
Produkt który sprzedają niby na oczyszczanie żył, stosuje się usuwaniu metali ciężkich z organizmu, jest niebezpieczy i może prowadzić do zawału (teściowa cierpi na nadciśnienie i wolę nie myśleć co może się stać jak to wypije).
Ale co tam to do niej nie dociera
Zadzwoniłam do tej pani, zastrzegłam swój numer i pytam czy jest anastezjologiem. Powiedziała że tak, no więc pytam czemu nie ma jej w centralnym rejestrze lekarzy i jej numer PWZ (prawo wykonywania zawodu) jest fałszywy. Przestraszona powiedziała nagle że nie jest anastezjologiem, kim ja wogóle jestem, ona się nie będzie tłumaczyć i odłożyła słuchawkę.
Już potem nie odbierała.
Teściowa dalej swoje, paranoja.
Powiedziałam sobie że jeżeli porozmawiam z nią ostatni raz, a jeżeli ona nie przyjmie argumentów, to powiem jej ja zrobiłam wszytsko, zaangażowałam się w sprawę, sprawdziłam, to jest oznaka że się martwię.
I niech nie przychodzi do mnie jak ją coś zaboli, albo żebym zobaczyła jej wyniki, bo skoro nie wierzy się w medycynę tradycyjną to nie wierzy się do końca.
Ci "lekarze" przepisują ziółka na wszystko i cokolwiek jej będzie powiem :" To wypij sobie ziółka" i po sprawie.
Potem w UWADZE mówią a czemu rodzina nie interweniowała, czemu nikt się nie interesował, zgłoszę to i mam czyste sumienie.
Ale się zdenerwowałam,