reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Majowe mamy 2023

A ja właśnie zjadłam plaster sera krótkodojrzewającego z orzechami włoskimi bo moja mama kupila na rynku... mowie do niej hm ja chyba nie mogę takiego a ona ze nie bo to nie jest pleśniowy... zjadłam i przeczytałam dopiero ze nie można bo może być listerioza 😥 juz jestem zła na swoją bezmyślność.

No trzeba uważać, ale mogę się założyć ze na pewno każda z nas zjadła koedys podczas swojej ciąży coś takiego a nawet nie wie 😅
 
reklama
A ja właśnie zjadłam plaster sera krótkodojrzewającego z orzechami włoskimi bo moja mama kupila na rynku... mowie do niej hm ja chyba nie mogę takiego a ona ze nie bo to nie jest pleśniowy... zjadłam i przeczytałam dopiero ze nie można bo może być listerioza 😥 juz jestem zła na swoją bezmyślność.
Spokojnie, w Polsce takie sery są z mleka pasteryzowanego. Wszystko powinno być okej.
 
A ja właśnie zjadłam plaster sera krótkodojrzewającego z orzechami włoskimi bo moja mama kupila na rynku... mowie do niej hm ja chyba nie mogę takiego a ona ze nie bo to nie jest pleśniowy... zjadłam i przeczytałam dopiero ze nie można bo może być listerioza 😥 juz jestem zła na swoją bezmyślność.
A wiecie, że ja mam ochotę na same zakazane rzeczy w ciąży 😝 jadłam już sushi (bez surowej ryby i krewetek buuu... ), steka (najmocniej wysmażonego, choć normalnie jadam krwistego) i sery plesniowe (ale wybieram te z mleka pasteryzowanego) 😅
A ja dzisiaj mam totalny zgon przez te zatoki 😬 w nocy obudziłam się wymiotując tą wydzieliną z zatok 🤢 dobrze, że spałam na boku, bo bym się udusiła 😱 boję się, że to się skończy antybiotykiem 🙄
Co do noszenia, to ja swoich dzieci nie nosiłam aż tyle, po pierwsze zawsze długo dochodziłam do siebie po porodach, połóg to dla mnie masakra :/ po drugie to były dzieci mało wymagające, same zasypiały w łóżeczku, nie były płaczliwe, a że siedzę z nimi sama, to przez ten czas mogłam naprawdę dużo zrobić w domu - pranie, gotowanie, sprzątanie. Także noszenia może nie było, ale było myzianie przed snem (do tej pory jest ❤️), śpiewanie, opowiadanie, całowanie i myślę, że maluch to też czuje 😍 oczywiście jak był płacz, bo i tak czasem się zdarzało, to nosiłam, ale generalnie moje dzieci rodziły się tłuściutkie i nie ukrywam, że ta aktywność fizyczna na brzuszku, na macie, w łóżeczku była dla mnie ważna, bo zarówno synek jak i córcia rozwijali się nieco z opóźnieniem pod tym kątem, to takie małe leniuszki były 😝 o, no i dużo z nimi ćwiczyłam (bez noszenia), był kilka razy dziennie 'fitness', masażyk, rozciąganie, a z córeczką wizyty u fizjo raz w tygodniu. A to przecież też forma kontaktu przez dotyk z dzieckiem ☺️
 
A wiecie, że ja mam ochotę na same zakazane rzeczy w ciąży 😝 jadłam już sushi (bez surowej ryby i krewetek buuu... ), steka (najmocniej wysmażonego, choć normalnie jadam krwistego) i sery plesniowe (ale wybieram te z mleka pasteryzowanego) 😅
A ja dzisiaj mam totalny zgon przez te zatoki 😬 w nocy obudziłam się wymiotując tą wydzieliną z zatok 🤢 dobrze, że spałam na boku, bo bym się udusiła 😱 boję się, że to się skończy antybiotykiem 🙄
Co do noszenia, to ja swoich dzieci nie nosiłam aż tyle, po pierwsze zawsze długo dochodziłam do siebie po porodach, połóg to dla mnie masakra :/ po drugie to były dzieci mało wymagające, same zasypiały w łóżeczku, nie były płaczliwe, a że siedzę z nimi sama, to przez ten czas mogłam naprawdę dużo zrobić w domu - pranie, gotowanie, sprzątanie. Także noszenia może nie było, ale było myzianie przed snem (do tej pory jest ❤️), śpiewanie, opowiadanie, całowanie i myślę, że maluch to też czuje 😍 oczywiście jak był płacz, bo i tak czasem się zdarzało, to nosiłam, ale generalnie moje dzieci rodziły się tłuściutkie i nie ukrywam, że ta aktywność fizyczna na brzuszku, na macie, w łóżeczku była dla mnie ważna, bo zarówno synek jak i córcia rozwijali się nieco z opóźnieniem pod tym kątem, to takie małe leniuszki były 😝 o, no i dużo z nimi ćwiczyłam (bez noszenia), był kilka razy dziennie 'fitness', masażyk, rozciąganie, a z córeczką wizyty u fizjo raz w tygodniu. A to przecież też forma kontaktu przez dotyk z dzieckiem ☺️
A próbowałaś tego, co Agnieszka Maciąg poleca na swoim blogu jako kurację na zatoki?
Ja próbowałam i mi pomogło. Chociaż jest to duuuuużo bardziej bolesne i upierdliwe niż po prostu zażywanie leków z apteki.

Metoda brzmi trochę obleśnie, ale w zatkanych zatokach przecież nie ma nic seksownego ;)
 
A próbowałaś tego, co Agnieszka Maciąg poleca na swoim blogu jako kurację na zatoki?
Ja próbowałam i mi pomogło. Chociaż jest to duuuuużo bardziej bolesne i upierdliwe niż po prostu zażywanie leków z apteki.

Metoda brzmi trochę obleśnie, ale w zatkanych zatokach przecież nie ma nic seksownego ;)
Dziewczyny. Na zatoki nie ma nic lepszego, niż płukanie ich. Serio mówię. Plukanie oczyszcza zatoki i znacznie ogranicza rozwoj bakterii.
 
reklama
Do góry