Hope
podwójna mama :-)
- Dołączył(a)
- 18 Lipiec 2010
- Postów
- 5 041
Tak jak, mówicie, są różne szkoły i to jest dla mnie niezrozumiałe, jakby lekarze nie mogli się dogadać. Wpływ hormonów tarczycy na przebieg ciąży i rozwoju płodu został poznany niedawno, może dlatego nie ma jednego standardu. W bogatych krajach jak Ameryka tsh w ogóle ciężarnym się nie bada a za takie do leczenia uznaje się dopiero powyżej 10. U nas standardowo noworodkom bada się po porodzie tarczycę.
Samo tsh pokazuje wyniki sprzed miesiąca, dlatego zaleca się badanie co 4-6 tygodni. W ciąży jego poziom skacze jak głupi i w jednym dniu może pokazać skrajnie różne wartości, wystarczy się nie wyspać lub stresować. Jedni endokrynolodzy uznają za ważniejszy wynik tsh, drudzy ft4. Dotarłam do informacji (z bloga endokrynologa), że badania wskazują, że "leczenie" wartości 2,5 do 4 powyżej obecnej normy, o 60% zwiększa ryzyko przedwczesnego porodu. Przecież zgłupieć można od tylu sprzecznych informacji.
Jedno jest pewne, dziś już nie rodzą się dzieci z poważnymi powikłaniami po niedoczynności matek (matołectwo), żeby doszło do zaburzeń hormony muszą znacząco przekraczać normy (tsh może wynosić i 140) a objawowa niedoczynność być nieleczona przez całą ciążę.
Dobrze, że gin miał fantazję wysłać mnie na to badanie, nie mam w rodzinie ani jednego przypadku, nie mam ani jednego objawu, mieszkam prawie nad morzem, nigdy nie poroniłam, dziecko rozwija się bardzo dobrze.
Doczytałam, że pierwszym objawem u płodu jest jego za mały wzrost do wieku ciąży.
I już więcej nie czytam.
Samo tsh pokazuje wyniki sprzed miesiąca, dlatego zaleca się badanie co 4-6 tygodni. W ciąży jego poziom skacze jak głupi i w jednym dniu może pokazać skrajnie różne wartości, wystarczy się nie wyspać lub stresować. Jedni endokrynolodzy uznają za ważniejszy wynik tsh, drudzy ft4. Dotarłam do informacji (z bloga endokrynologa), że badania wskazują, że "leczenie" wartości 2,5 do 4 powyżej obecnej normy, o 60% zwiększa ryzyko przedwczesnego porodu. Przecież zgłupieć można od tylu sprzecznych informacji.
Jedno jest pewne, dziś już nie rodzą się dzieci z poważnymi powikłaniami po niedoczynności matek (matołectwo), żeby doszło do zaburzeń hormony muszą znacząco przekraczać normy (tsh może wynosić i 140) a objawowa niedoczynność być nieleczona przez całą ciążę.
Dobrze, że gin miał fantazję wysłać mnie na to badanie, nie mam w rodzinie ani jednego przypadku, nie mam ani jednego objawu, mieszkam prawie nad morzem, nigdy nie poroniłam, dziecko rozwija się bardzo dobrze.
Doczytałam, że pierwszym objawem u płodu jest jego za mały wzrost do wieku ciąży.
I już więcej nie czytam.