Piekna pogoda, bylam na dlugi spacerku z Zuzą, i sasiadkami potem kawka, leniwie u mnie dzisiaj, choc ten spacer tez mega meczacy w tym okresie. Od rana mialam poplewic ogrodek, i wyczyscic dywany korzystajac ze slonca, ale poczekam na meza od bedzie robil porzadki w garazach, ja w ogrodku. Moj tez ma syndrom wicia gniazda i wszystko porzadkuje, w sobote lodowke i zamrazarke szorowal do poznego wieczora, wczoraj go wzielo na fugi w lazience, nie powiem juz malo co zostalo do ogarniania w domu.
W sobote bylam w stanie jechac juz na pogotowie bo maly ok godz bardzo duzo i dosc gwaltownie sie ruszal, do tego silne klucie w pochwie, i bol glowy przy skroniach. Napisalam mojemu gin czy to cos zlego bo nie wiem czy jechac, odpisal ze jak sie martwie i mam watpliwosci to sie przyjac do szpitala. Na szczescie akurat minelo. Po tej wiadomosci nt pepowiny, moj wzial na jutro wolne i jedziemy na dodatkowe ktg, zeby dmuchac na zimne, choc planowe dopiero za tydzien, ale jutro moj lekarz ma dyzur to od razu mnie zbada. Jesli nic sie nie zmieni, i maly nie odkreci sie zdecyduje sie na cc, bo mysl ze wiem co jest i ze sa rozne komplikacje a ja moge narazic moje dziecko by mnie dobila. Przeszlam juz jedna cc to wiem co mnie czeka, a nie darowalabym sobie. No chyba ze cudem sie odwinie to poprobuje, najwazniejsze ze lekarz stwierdzil ze ciaza donoszona i na tym etapie nie wstrzymuja juz porodu, choc dopiero za dwa,trzy dni skoncze 37 tydz.