reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Majowe kreseczki wysikują wszystkie laseczki 🌺🌹🌻

Dokładnie tak, już nie mówiąc o tym, że boje się, że będę mieć teraz problemy z zajściem, że coś się u mnie "zepsuło", to wiem też, że te dwie kreski nie będą tylko oznaczały radości ale i strach. Będę żyła od wizyty do wizyty, wszystko będzie mnie stresować i niepokoić... nie będę potrafiła się od tak cieszyć ciążą przez bardzo długi czas. 😔
Ja mam tak samo. Jeśli się uda, zastanawiam kiedy iść na usg - boję się jak ognia tego serduszkowego po mojej stracie i na pewno do prenatalnych w moim przypadku nikt się nie dowie, że jestem w ciąży - to moje dwa punkty kulminacyjne ciąży, których się bardzo obawiam.
 
reklama
Moja praca jest taka o - ni mnie ziębi nie grzeje co robię. Ale ja nie miałam nigdy jaranka, ze praca ma być moją pasją. Ja chce przyjść, zrobić co mam do zrobienia, zamknąć kompa i się odcinać. I taką prace mam.
Niechęć jest mocno demotywująca. Chciałabym mieć chociaż tak jak Ty - obojętny stosunek :)
 
Ja bardzo dużo złych rzeczy przetrwałam w życiu, niektórych z nich mogłabym uniknąć przez własne decyzje, ale... jest jak jest. Staram się nie myśleć o tym.

Jedynie co, to nauka języków właśnie. Mój angielski to takki B1/B2 mój mąż jest dwujęzyczny, bo wychował się w Stanach i strasznie mu tego zazdroszczę. Inne możliwości i perspektywy. A mi strasznie trudno przychodzi nauka obcego języka, ale polskiego ledwo się nauczyłam... zaczęłam mówić dopiero w wieku 6 lat, a czytać nauczyłam się dopiero w 3 klasie, a pierwsze dwie klasy udawałam, że potrafię... bo nauczyłam się na pamięć czytanek... Później wszystko nadrobiłam, ale do tej pory się tego wstydzę.
 
Dokładnie tak, już nie mówiąc o tym, że boje się, że będę mieć teraz problemy z zajściem, że coś się u mnie "zepsuło", to wiem też, że te dwie kreski nie będą tylko oznaczały radości ale i strach. Będę żyła od wizyty do wizyty, wszystko będzie mnie stresować i niepokoić... nie będę potrafiła się od tak cieszyć ciążą przez bardzo długi czas. 😔
też mam takie obawy, staram się o tym nie myśleć, bo jeszcze nie jest czas na taki realny strach, że coś przeszkadza w zajściu w ciążę, ale gdzieś to kołuje z tyłu głowy.
 
Dziewczęta z racji tego, że wczoraj Wam tak super poszło i fajnie dyskusja się rozwinęła to dzis pobawimy się we wróżki. Opowiedzcie proszę czy macie jakieś podjete decyzje, których żałujecie? Co byście teraz zrobiły inaczej i jak sądzicie jaki miałoby to wplyw na Wasze życie 🙂
Mam nadzieję, że nie padną tutaj same odpowiedzi, że zaczęłabym się wcześniej starać albo, że zrobiłabym takie i takie badania wcześniej 😉
Ja żałuję kierunku studiów , że poszłam na łatwiznę , byle mniej nauki ( zarządzanie) zamiast na studia w jakimś medycznym kierunku.
 
Ja mam tak samo. Jeśli się uda, zastanawiam kiedy iść na usg - boję się jak ognia tego serduszkowego po mojej stracie i na pewno do prenatalnych w moim przypadku nikt się nie dowie, że jestem w ciąży - to moje dwa punkty kulminacyjne ciąży, których się bardzo obawiam.
Ja pewnie pójdę jakoś 5+ileś, tylko po to aby zobaczyć, czy ciąża jest we właściwym miejscu i od razu dostać duphaston i ewentualnie skonsultować wdrożenie acardu. Ale również nie zamierzam nikomu mówić nic do prenatalnych - nie dlatego, że nie chce zapeszać czy coś, tylko nie mam ochoty znowu oglądać tych pełnych współczuć spojrzeń. Mi to lata czy ktoś wie o moim poronieniu czy nie, tylko ludzie nie wiedzą jak się w tej sytuacji zachować.
 
@Anezka11 też jestem DDA/DDD i jakieś inne rzeczy też i nawet po ostatnim spotkaniu z terapeutką i później też czytałam o tym sporo, że niestety traumy też wpływają na niepłodność :( nie pamiętam dokładnych liczb, ale chyba ok. 40-50% niepłodnych par ma za sobą traumy i tak też się zastanawiałam, jaka to kur.... niesprawiedliwość, ze nie dość, że przeżyło się piekło w dzieciństwie, wyszło się z tego ciężką pracą nad sobą, to jeszcze później własnej rodziny nie można mieć :(
Dołączam do teamu DDA... powiem, że mało optymistyczne to co napisałaś o tych traumach 😒
 
reklama
Do góry