Pamiętam jak rok temu w maju byłam zafiksowana, że na pewno jestem w ciąży mimo, że test był blady: okres mi się spóźniał, miałam duże cyce, byłam cała nabrzmiała. Okres pierwszy raz spóźnił mi się aż tydzień, to mogłam świrować, prawda?
Sprawdzałam szyjkę i jej ułożenie, było mi zimno wieczorami... Wiedziałam, że jestem w ciąży, tym bardziej, że dzień matki po drodze
latałam nad ziemią.
Po tym miesiącu, jak już spadłam z wielkim hukiem, obiecałam sobie, że nigdy więcej tego sobie nie zrobię.
Po tym byłam psychicznie wrakiem.
Takze jak komuś się spóźnia okres to od razu współczuję. Niech przychodzi ten 1dc!!