hejo!!
patik ja marzę o tym, żeby tym razem mi wody odeszly bo przynajmniej będę wiedziała, że to już skurcze mnie przerażają :/ za pierwszym razem wody nie odeszły, musieli przekluwać pęcherz...
współczuję opuchnięć... ja - odpukać - jakoś się trzymam... dłonie czasami lekko opuchną, ale wracają do normy więc nie jest źle
tak was czytam i się zastanawiam co wy macie do tych dzieciaczków, że tyle pralek wam wychodzi? ja puściłam dwie pralki i na tym koniec... dla młodego to starczyło na luzie bo dziecko szybko wyrasta więc myślę, że i dla drugiego starczy. no bo tych większych to póki co nie piorę. w razie czego i tak wszystko jest wyprane i trzeba tylko odświeżyć.
jutro muszę to poprasować bleeeeeee nie znoszę! ja raczej nie prasuję, chyba że coś już wygląda tragicznie hehe
patik ja marzę o tym, żeby tym razem mi wody odeszly bo przynajmniej będę wiedziała, że to już skurcze mnie przerażają :/ za pierwszym razem wody nie odeszły, musieli przekluwać pęcherz...
współczuję opuchnięć... ja - odpukać - jakoś się trzymam... dłonie czasami lekko opuchną, ale wracają do normy więc nie jest źle
tak was czytam i się zastanawiam co wy macie do tych dzieciaczków, że tyle pralek wam wychodzi? ja puściłam dwie pralki i na tym koniec... dla młodego to starczyło na luzie bo dziecko szybko wyrasta więc myślę, że i dla drugiego starczy. no bo tych większych to póki co nie piorę. w razie czego i tak wszystko jest wyprane i trzeba tylko odświeżyć.
jutro muszę to poprasować bleeeeeee nie znoszę! ja raczej nie prasuję, chyba że coś już wygląda tragicznie hehe
ja rodziłam gdzie nie wpuszczali rodzin i drugi raz też bym się zdecydowała. poród oczywiście rodzinny, a później mi osobiście bardzo odpowiadało to, że do nikogo na sali nikt nie wchodził. mi mój mąż by nie przeszkadzał (wiadomo), ale koleżanki obok to już tak jak się leży z tymi krwawieniami, karmiąc itd. może ja dziwny typ, ale dla mnie to by był ogromny dyskomfort. przy maluchach bardzo pomagały położne - my praktycznie nie musiałyśmy robić nic bo one nad wszystkim czuwały i jak ktoś chciał to wszystko powoli pokazywały. ktoś chciał się zdrzemnąć czy wykąpać to oddawał na ten czas dziecko położnym na noworodki. wręcz nas do tych drzemek nakłaniały twierdząc, że musimy nabrać sił bo w szpitalu one nas wyręczą, a w domu będziemy musiały same działać. dla mnie osobiście to było super rozwiązanieA poza tym słyszałam, że nie wpuszczają rodziny, nawet ojca, na oddział i dziecko można pokazać tylko przez szybę, więc trochę słabo, bo pamiętam, że bardzo pomocna była czyjaś obecność, choćby po to, żeby spokojnie pójść pod prysznic, nie martwiąc się, że dziecko zostało samo