Hej dziewczyny! Widzę, że ostatnio wszystkie mamy jakiś gorszy okres.
Bella, Agisan - trzymam kciuki! Oby wszystko było dobrze! Musi być!
A.m.g.- leż, leż i jeszcze raz leż! Maleńka najważniejsza! Żadna z lutówek nie ma witać swojego dzieciaczka w tym roku, zrozumiano?
Swoją drogą ja się wczoraj rano przestraszyłam, że to już. Obudziły mnie w nocy skurcze, nieregularne, ale były. Potem nagle zrobiło mi się mokro. Biegnę do łazienki, bo myślałam, że mi wody odeszły. Na szczęście to tylko wieksza ilość śluzu, którego teraz i tak mam mega dużo
Mąż wyszedł do pracy 4.45, a ja o 5 miałam bardzo silny skurcz. No i aż do 7 regularne równiutko co 10 minut. Przerażona nie wiedziałam co mam zrobić. Siedziałam z telefonem w ręce i liczyłam minuty, czy skurcze nie stają się częstsze. Na szczęście po 7 jakoś zaczęły się robić rzadsze aż znikły całkowicie. Dziwne to było. Strachu się najadłam co nie miara.
No i jak tak siedziałam w tym łózku i czekałam na skurcze zdałam sobie sprawę, że troche się obawiam tego wszystkiego. Nie samego porodu, ale tego co będzie później. Nagle człowiek staje się odpowiedzialny w 100% za innego człowieka. Takiego maleńkiego, bezbronnego. Zycie wywraca się pewnie do góry nogami...
I jeszcze cos. Dzisiaj zdałam sobie sprawę, że za 6 tygodni odstawiam tabletki całkowicie i lekarka wyciąga mi krążek. To znaczy, że za 6 tygodni w każdej chwili mogę zostać mama!
Strasznie szybko ten czas leci!
Jeszcze któraś z Was pisała, że tak późno idzie do szkoły rodzenia. Nie pamiętam, która to była, ale chciałam Ci lutufko powiedzieć, że nie jesteś sama. Ja szkołę rodzenia zaczynam 2 stycznia. Nie wiem ile uda mi się zajęć zaliczyć. Zajęć jest 8, po 2 razy w tygodniu. Czyli do końca stycznia praktycznie. Jakoś wątpię, że dochodzę do tego czasu :-(