Hej! Dziękuję za powitanie
Przyznam, że posiadanie kolejnej dziewczynki ułatwiłoby nam życie "tekstylnie" i zabawkowo, bo trochę się tego przez lata uzbierało... Mam nadzieję, że za jakieś dwa tygodnie na połówkowym usg zagadka się wyjaśni.
W tej ciąży inaczej niż wcześniej ciągle jem. Nawet jak miałam mdłości od rana do wieczora musiałam non-stop coś rzuć, bo w przeciwnym wypadku dolegliwości tylko się nasilały. Właśnie mnie naszło na leniwe, a w lodówce już gotowa pieczeń, hmm...
W ciąży właściwie trudno zachować spokój, bo ciągle coś: to pomiary się nie zgadzają, to jakieś choróbsko czy infekcja się przyplącze, to brak albo przerwa w odczuwaniu ruchów maleństw, to ktoś potrąci, a to dziecko na brzuch wpadnie na przykład, już o innych spawach bezpośrednio z ciążą nie związanych nawet nie wspomnę. Jak tu zachować dobry humor i myśleć pozytywnie, co przecież takie ważne dla naszych maluchów? No nie wiem. Ciągle ten sam problem.Tak czy inaczej wszystkie strapione Lutóweczki - głęboki oddech i głowa do góry! Musimy się chyba jakoś trzymać i nie dać się zwariować!
A teraz idę szamać pieczeń i dalej fantazjować o leniwych. Nawet nie wiem gdzie mam moją nigdy nie odpakowaną elektryczną maszynkę do porządnego zmielenia ziemniaków - nie widziałam jej od urodzenia mojej młodszej (która to we wtorek ma operację usuwania migdałków, o czym staram się za dużo nie myśleć... bo wiadomo... idzie zwariować...).
Przyznam, że posiadanie kolejnej dziewczynki ułatwiłoby nam życie "tekstylnie" i zabawkowo, bo trochę się tego przez lata uzbierało... Mam nadzieję, że za jakieś dwa tygodnie na połówkowym usg zagadka się wyjaśni.
W tej ciąży inaczej niż wcześniej ciągle jem. Nawet jak miałam mdłości od rana do wieczora musiałam non-stop coś rzuć, bo w przeciwnym wypadku dolegliwości tylko się nasilały. Właśnie mnie naszło na leniwe, a w lodówce już gotowa pieczeń, hmm...
W ciąży właściwie trudno zachować spokój, bo ciągle coś: to pomiary się nie zgadzają, to jakieś choróbsko czy infekcja się przyplącze, to brak albo przerwa w odczuwaniu ruchów maleństw, to ktoś potrąci, a to dziecko na brzuch wpadnie na przykład, już o innych spawach bezpośrednio z ciążą nie związanych nawet nie wspomnę. Jak tu zachować dobry humor i myśleć pozytywnie, co przecież takie ważne dla naszych maluchów? No nie wiem. Ciągle ten sam problem.Tak czy inaczej wszystkie strapione Lutóweczki - głęboki oddech i głowa do góry! Musimy się chyba jakoś trzymać i nie dać się zwariować!
A teraz idę szamać pieczeń i dalej fantazjować o leniwych. Nawet nie wiem gdzie mam moją nigdy nie odpakowaną elektryczną maszynkę do porządnego zmielenia ziemniaków - nie widziałam jej od urodzenia mojej młodszej (która to we wtorek ma operację usuwania migdałków, o czym staram się za dużo nie myśleć... bo wiadomo... idzie zwariować...).
Ostatnia edycja: