dziękujemy za życzenia
.
ech, mam czasami ten sam problem. a ostatnio raczej częściej niż czasami. od początku nie zabawiałam przy jedzenie żeby nie wychować niejadka, za którym trzeba biegać... i co? po prostu pewnego dnia samo się stało. teraz też do kaszki (do obiadu prawie wcale, bo zawsze je z chęcią) muszę albo dać coś do łapy, żeby dziecię się zajęło albo baja czasami, jak mi już brak cierpliwości. otwiera buzie i wiem, że chce, ale fochy muszą być (machanie łapkami, odrzucanie łyżki). może taki etap. nie wiem.
a co je, hmm...
noc-średnio co 2h cyc
8-kaszka na wodzie z owocami i amarantusem (kilka dnia jadł na mleku, ale widać, że bardziej smakuje na wodzie)
ok 11.30 cyc i jogurt/twarożek itp. lub sam deser, gdy nie ma mnie w domu (od 1.03. wracam do pracy, więc wtedy juz na pewno nie będzie cyca)
14 obiad ok 250ml
ok 16.30-17 cyc, a około 18 owoc, kanapka, naleśnik, lub coś z naszego obiadu typu makaron z sosem pomidorowym, warzywa, itp., ale nie w krzesełku tylko na "dochodzącego" - bawi się i podchodzi po jedzenie (cóż... tak lubi, więc na siłę nie zmieniam tego)
ok 20-20.30 cyc na dobranoc.
w ciągu dnia chrupki, ciasteczka dla dzieci, batoniki musli dla dzieci, ryż prażony, suche wafelki, wafle ryżowe, soczek. czasami 1-2 szt., czasami więcej (zazwyczaj więcej, jak muszę na zakupy, bo wtedy ciastko trochę go w wózku zajmuje).
a ostatnio wzięło mnie na przemyślenia nad wychowaniem no i jakie błędy wychowawcze być może popełniliśmy.
hmm... nie wiem do końca jakie, ale wiem, że: moje dziecko budzi się na potęge w nocy. jak nie puszczę bajki, to drze się w aucie (zawsze się darł). w dzień zasypia na rękach i przy "szumie". ostatnio mniej, ale jednak, reaguje płaczem na zaczepki obcych lub rzadziej widzianych ludzi.
no i wchodzimy na kolejny poziom: zaczyna pokazywać kto tu rządzi
, a poważnie, to zaczynają się powoli sceny szału, jak coś nie po jego myśli.
zaczęliście korzystać z nocnika?