Czesc Dziewuszki!
Ja tez tak uczylam moje dzieciaki: kupywalam najtansze gacie w sklepie i latali (dobrze, ze drewniane podlogi mielismy).
Kevin tez jak mial 2 latka to bylo dla niego za wczesnie. Przestal mi zupelnie robic i siku i kupe to poczekalam do nastepnego lata i od razu zalapal i na dzien i na noc.
Pojechalam wczoraj sobie na zakupki i jakiegos takiego pecha mialam. Kevin zostal na noc u kolegi i mialam tylko Karen i Martinka i pojechalismy sobie do takiego wielkiego centrum.
Przeszlysmy pare sklepow, usiadlam sobie na laweczce i wyciagam butle i kurza noga nie mam formuly.
Przed wyjsciem karmilam Miska i wyjelam z torby.
No to biegiem do auta, Karen go herbatka zapchala i szybko do sklepu po formule.
To my tez zglodnialysmy i poszlysmy cos zjesc do takiej restauracyjki. Zdarzylam Martinka nakarmic, 15 minut minelo a tu nie ma zadnego kelnera. To sie wkurzylam i wyszlysmy i poszlysmy cos zjesc w centrum.
Ale nam to tez na dobre nie wyszlo bo pol godziny pozniej stalysmy w mega kolejce do przebieralni (u nas jest sezon na "prom" bal na koniec liceum) i jak nas pogonilo, zesmy biegiem lecialy do lazienki.
No ale mamusia jest posiadaczka nowej spodniczki i 2 bluzek i to jeszcze byl sklep gdzie nie mialam kuponu ale przy kasie sie spytalam czy czasem nie maja czegos takiego, ze wysylam sms-a do nich a oni mi kupon przysylaja i mieli i dostalam 10% znizki.
W moich ukochanym "Gymboree" zaszalalam nie dosc, ze bylo 25% znizki w sklepie to jeszcze mialam kupon 20% znizki i znowu dawali gymbuki. Obkupilam Kevina, Kareniasta tylko ciuchy przynosila i: mama ale do tego takie buty potrzebuje, a do tego ubioru spinki, a do tego okulary (ta to jest mala biznesmenka) i przy kasie sobie przypomnialam, ze kupon zostawilam w samochodzie i znowu lecialysmy z Karen.
A najlepiej, ze juz w sklepie mi jeczala, ze jej sie siku chce a Martino kupe zrobil.
Martino lupila tylko jedno ubranko do tej serii co teraz ma i musialam wziasc 12-18 mies. bo 9-12 to on teraz nosi.
Pozniej Martino nam jeszcze jedna kupe walnal a mi zabraklo chusteczek i Karen papier moczyla i mi nosila.
W koncu zamykali centrum a ja ciagle bez sukienki na chrzciny i stwierdzilam, ze jak mam kupowac sukienke bylejaka na 1 raz to mam karte do sklepu jednego i tam poszlam i sie okazalo, ze jest fajna sukienka ale pomaranczowa.
No i ja kupilam bo wole taka co ladnie w niej wygladam ale kolor moze nie ten niz miec odpowiedni kolor ale wygladac jak parasol.
A jeszcze jak wychodzilysmy wstapilam do "Guessa" i kupilam sobie biala torebke, tez mialam karte od M na swieta.
Takze zakupy udane ale z przygodami.
Jak wyszlysmy z domu o 11 to wrocilysmy o 22.