To nie takie proste Tycia, ta kobieta nieba uchyli, materialnego nieba, zalatwi wszystko, czegokolwiek nie potrzebuje mam. Od zeszytu po majatek na meble. Jest na telefon, na zawolanie, mama przyjedzaj ktos musi zostac z Julką. Jedyne czego mi nigdy nie dala to wsparcia, zamiast zachecac to zmuszala, zamiast chwalic ,wytykala niedoskonalosci, nigdy nie bylo dosc dobrze!! Zamiast skupic sie na moim rozwoju i sucesach, porownywala mnie zawsze do lepszych i to oni mieli pierwsze miejsce w jej sercu. Jakos do tej pory nie moge jej tego wybaczyc, choc staram sie z calych sil...
Nawet moja siostra nosi imie po dziewczynce, ktora byla w moim wieku i to ona byla chetniej brana na kolana gdy miala 6 lat. To bylo dziecko cud miód, a ja tylko klopoty......................................................................
Pomyslalas ze kiedys na starosc trzeba bedzie sie nimi zajac - rodzicami??
Na razie mysle ze byloby niezgodne z moim sumieniem oddac ich.
Dlatego pracuje nad tym wszystkim co czuje, ale poprawy nie wiedze, a mama nie przestaje sie zachowywac w ten specyficzny sposob. Nie przestaje traktowac mnie jak dziecko ciagle wymagajace pomocy, ponagalania, nad ktorym mozna zrzedzic, mozna sie pastwic i którym mozna rzadzic. Sadzi ze moze to tez w stosunku do mojej rodziny (Bartek na szczescie cieszy sie jej wielkim szacunkiem, wiec za nim moge sie schowac). Sadzi tez ze moze mi przemeblowac mieszkanie i powiesic takie firanki jakie sie jej podobaja....................................
Nie umiem sobie z tym poradzic, bo zawsze gdy odmowie mam poczucie winy, bo ona jest obrazona (co nie znaczy ze nie odmawiam, mam po prostu ciezkie serce potem). Natomiast nie dogadam jej bo wysunie dzilo typu : co to ona dla mnie nie robi, co mnie po prostu wykancza, bo za kazdym razem powtarzam ze o to nie prosilam!!!!!! Do niej nie dociera nic!!!!!!! Ona nie czuje ze robi zle!!!!!!!!!
Jest po prostu idealem we wlasnych oczach, a zamiast kochac raelnych ludzi kocha te idealy ktore ma w glowie i za wszelka cene chce dopasowac rzeczywistosc do idealu. Jak na zlosc kazdy chce zyc po swojemu, wiec dostaje mi sie za to niepodporzadkowanie. Tylko ja w rodzinie jestem taki ciolek i nie umiem powiedziec spierdalaj!!!! Wolalam targnac sie na swoje zycie w nadziei ze zobaczy co robi i przejrzy na oczy, niz jej nawrzucac. Oczywiscie moja targniecie sie na zycie tez nic nie zmienilo, przemilczala fakt!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Lezalam 4 dni na OIOM. To nie bylo samobojstwo w zaciszu domu o ktorym nikt nie wie. Duzo nie brakowalo. Po prostu czuję sie w jakis sposob zastarszona. Tak jakby w mojej glowie brzamilo caly czas: co ja bez niej zrobie, bez niej jestem nikim............
Psycholog mi gowno pomaga...............................
Przepraszam, wyrzucialam z siebie, mozliwe ze zbyt duzo, mozliwe ze to nie miejsce na to, ale wiem ze mi wybaczycie.