Skądś to znam... Mój tata dokładnie tak samo podchodzi do swojego zdrowia, a my się potem martwimy, mam nadzieję, że tego świństwa chociaż nie złapie. Myślę, że może coś jednak jest w tym, że osoby z grupą krwi 0 w ogóle mają lepszą odporność i rzadziej łapią koronawirusa, bo wszyscy u nas w rodzinie mają 0 i na szczęście nikt jeszcze nie chorował, a mój chłopak ma A. Co do objawów nie ma reguły, mój chłopak też na szczęście ma smak i węch, 1 dzień miał gorączkę 38 i bolało go gardło, potem trochę ból głowy i zatok, trochę kaszel, ucisk na klatkę piersiową, no i osłabienie, a teraz mówi, że czuje się już dobrze. Dziwne tylko, że Twój tata pierwszy test miał negatywny i w ogóle czemu robili mu drugi raz? Podobno te testy są bardzo czułe, więc jeśli nawet to był inny wirus, to może wyłapać koronę, ale z drugiej strony podobno po kilku dniach od zakażenia dopiero może wyjść prawidłowy wynik, tylko skoro już miał objawy jakiejś infekcji i wyszedł mu negatywny, to dziwne, że potem nagle pozytywny.
Chociaż z wizytą u lekarza Ci się udało, bo u mnie usg 25.11 przepadnie, oby chociaż przedłużyła mi zwolnienie (potem problem z ZUSem, bo nie dowiedziałam się jeszcze jak oni płacą, mając ciążowe L4 i zgłoszoną kwarantannę) , teraz muszę czekać aż do 21 grudnia na wizytę
Obyś się tylko nie rozchorowała jak mieszkacie razem, z moich obserwacji wynika, że to musi być strasznie zakażalne, skoro zazwyczaj wszyscy mieszkający razem chorują. No i mój chłopak x czasu jak nie był na nic chory, a tu nagle nie wiadomo skąd ten syf, jedyna opcja, że w pracy to złapał, bo tak wszędzie maska, akurat chwilę przed objawami wysłali go na 2 dni do drugiego oddziału firmy, a tam podobno ktoś już chorował, a nikt z kontaktu na kwarantannę nie poszedł. Ja się trzymam, bo mamy procedury jak w szpitalu, ale wątpię, czy udałoby mi się tego uniknąć przy normalnym kontakcie.