Apropo chodzików i samego chodzenia. Mój teść nie wiedzieć czemu uparł się (??) że mój Krzysiek będzie chodził zanim skończy roczek. Już od dobrych dwóch miesięcy słyszę że oho ! Już za tydzień będzie chodził ! Na początku się śmiałam, potem mówiłam że zacznie chodzić w swoim tempie. Ale w święta już myślałam że wybuchnę. Przy całej mojej rodzinie życzył mi żeby mały zaczął chodzić przed 25 stycznia żeby nie było wstydu. Jakiego wstydu ? Dodatkowo mój tata dolał oliwy do ognia mówiąc że mój brat (chrzestny małego) zaczął chodzić jak miał niecałe 10 miesięcy... Nawet moja szwagierka sama mówiła że nie ważne kiedy, że ma czas, sam zacznie w odpowiednim dla siebie momencie. Święta minęły i myślałam że temat zamknięty. Dzisiaj dzwoni teść zapytać co słychać, zaprosić nas do siebie na nowy rok, i oczywiście : jak idą postępy w chodzeniu ? Wysyczałam dosłownie przez zęby że świetnie, już biega jak szalony. Oczywiście obraza teraz ze strony teścia, a teściowa tylko bezradna rozkłada ręce bo do niego nic nie dociera. Żeby to był jedyny wnuk to okej, ale ma kilkoro wnuków i wnuczek...