Dziewczyny...myślałam,ze będę się dziś z Wami żegnać...chociaż Jeszcze nic nie wiadomo.
Wstałam rano, poszłam siku i chlusnelo ze mnie na nogi, na podłogę...krew. Słabo mi się zrobiło w tym momencie, telefon do lekarki, kazała się położyć i przyjechać dziś do niej na 15. L ezalam z myślą o jednym, wiadomym. Lezalam, nie ruszalam się. Przed 15 wstałam się ogarnąć i chlusnelo ze mnie po raz drugi jak z dzikiej swini. Już wiedziałam,ze to koniec,bo skąd tyle krwi?!
Doczolgalam się jakoś do gabinetu ze łzami w oczach, czas na USG i tu radość i jednak smutek. Radość, bo dzidziuś żyje,serce puka jak szalone, urósł z 6mm do 12 mm
ale pojawił się też krwiak 1,8cmX2. Nie wiadomo skąd, czemu. Doktorka mówi,ze jest duży, ale zna wiele przypadków gdzie dwa razy większy się wchlonal.
Także żyje teraz w strachu i niepewności przez ponad tydzień, do następnej wizyty.