Dołączam do waszego grona i pisząc to jestem zszokowana. Wykonane wczoraj testy pokazały pozytywny wynik ( szok był tak duży, że powtarzałam testy żeby się upewnić
.
Mieliśmy się zacząć starać od września jak już sytuacja będzie spokojna, bez stresu ale los miał swoje plany jak widać...Dobrze, że zaczęłam już wcześniej brać kwas foliowy szykując się na wrzesień.
Dziecko musieliśmy począć na 5 dni przed owu. Niby jakieś szanse były ale nie brałam nawet pod uwagę, że się uda ( wtedy jest jakieś 8% prawdopodobieństwa). Jedynym objawem było minimalne krwawienie kilka dni po owu co sprawiło, że zrobiłam tydzień później test - negatywny ale bardzo urosły mi piersi + ból. Jak spóźniał mi się okres 2 dni M zmusił mnie do testu - jeszcze się zakładałam o coś, że jest negatywny. Mój M był pewny od tygodnia i łaził za mną żartując " No Kochanie teraz jak już jesteś w ciąży..." i .... miał racje.
Dokładnie wiem w który dzień miałam owulacje ( testy). Jestem w 4 tygodniu ciąży. Termin kalkuluję na 27 luty. Szok. Szok. Szok i niedowierzanie.