Cześć Dziewczyny :-) Postanowiłam się odezwać po tekstach o krzakach... Nie znoszę tajnych podczytywaczek ;-) U nas kiedyś na wątku była wielka awantura z podczytywaczkami ;-) otóż jakiś tydzień temu wygrzebałam Wasz wątek szukając podobnego przypadku jak mój i cudownej rady (Nie znalazłam, ale o tym za chwilę) Jestem z kwietniówek 2014 (notabene koleżanka forumowa Zuzanki :-) ) Żeby nie było, że się czaję to się odzywam, choć nie mam kompletnie czasu na forum i nawet dziś nie przeczytałam słowa u Was. Nie bardzo też Was kojarzę, ale chyba Bettina ma problem z ząbkowaniem... yyy jakby to powiedzieć... ja miałam taki problem do 20 miesięcy pierwszej córki. Falami to szło. Tydzien horroru, tydzień spokoju. Horror to marudy, brak snu, gorączka itp.. NIC nie pomagało. Wszystko tylko na chwilę. Także serdecznie współczuję i jednoczę się w bólu, bo z drugą wiele lepiej nie mam. I to nie jest tak, że są marudy i płacz a ząb wyjdzie na drugi dzień. Na jedynki marudziła od skończonych 3 msc, a pierwszy jej wyszedł na 6,5 msc... rekord to trójki, od listopada a pierwsza się wybiła w marcu...
Kilka słów o mnie. Mam na imię Kasia, lat 32, dwie córki. Starsza Klara lat 2 i 2 msc, młodsza Zoja z 10.02. Nie wyrabiam czasowo z forum i dlatego nawet Was wcześniej nie szukałam, bo moja pierwsza córka została osobiście przeze mnie zdiagnozowana jako High Need Baby... do dziś taka jest. Młodsza jest inna, ale również artystka wysokich lotów i daje do wiwatu równo. Mam nianię która mi pomaga, bo rodzina najbliżej 100km a mąż pracuje długo i jak wyjdzie o 7 to wraca o 19... więc przy dwójce tak wymagających Potworków innej opcji nie było. Niania powtarza, że jeszcze takich egzemplarzy jak moje dziewczyny nie widziała... bywają dni, że obie mamy serdecznie dość, ale wiadomo, że ona wychodzi a ja zostaję w tym "bagałanie" jak to mówi starsza..
Zojka jest fajnym bobasem, ale również wymagającym. Jak siostra nie znosi samotności ;-) takiej na pół metra nawet... a ja nienawidzę marudzenia i płaczu więc jestem na każde skinienie...ehh Przeszłyśmy przez mega kolki, przez milion specyfików itp.. Nadal jest na delicolu, a ja na diecie beznabiałowej. Karmimy się cycem. Dietę rozszerzamy, bo były problemy z brakiem kupy dwa tygodnie, ale doskwierające więc lekarka zasugerowała rozszerzanie. Nie mam w ogóle na to parcia, ale skoro zjada po pół słoiczka i jakoś nie marudzi to daję. Starsza praktycznie do roku nie jadła nic poza mlekiem, wiec dla mnie dziecko jedzące słoiczek to szok ;-) A problem którego u Was szukałam to bezsenność... otóż młoda budzi się w nocy na jedzenie i nie idzie spać ponownie. Imprezuje od 1,5 do 2,5 godziny. Od kilku dni jest trochę lepiej, ale ostatni miesiąc tak wyglądał noc w noc, a ogólnie od urodzenia tak ma. Trzy cztery noce bez snu w tygodniu.. impreza polega na kręceniu się, gadaniu, mizianiu itp. Zaznaczam, że jej nie prowokuje, nie pomagam, nie odzywam się do niej, nie świecę światła ani nic.. Jedyne do czego doszłam z dziewczynami z Kwietniówek to to, że ona się rozbudza za bardzo. I chyba faktycznie tak jest, bo ja ją w dzień obserwuję to jak się budzi to "nie odzywa" się przez jakieś 10 min... a w międzyczasie się kręci, łapie za nogi, mizia. Po prostu się bawi cicho, a potem zaczyna gadać jak się nudzi... No i klops, bo nawet jak ją biorę do siebie, to ja się nie budzę, dopiero jak gada.... No nic. Przetrwałam starszą to i młodsza mnie nie pokona ;-) Właśnie dlatego nie dołączyłam do Lutówek bo stwierdziłam, że nie muszę bo "już wszystko wiem" po starszej... no i klops, bo jednak Młoda mnie pokonała ;-) Z tygodnia wpisów nie wywnioskowałam u Was takiego problemu, ale może się mylę. Ktoś coś? Jakieś rady? Mam nadzieję, że uda mi się przed spaniem doczytać co u Was i czasem odezwać. Pozdrawiam.