Opiszę w skrócie jak to wyglądało u mnie. W 2017 urodziłam syna, od tamtego czasu staraliśmy się z mężem o kolejne dziecko. W grudniu 2018 test wyszedł pozytywny, niestety po dwuch dniach zaczęłam krwawić, to był czwartek. Usg umówiono mi na poniedziałek. Poronienie ciazy na wczesnym etapie 5 tyg+5 dni. Znaleziono też cyste przy prawym jajniku do obserwacji. Usunieta ją w październiku 2020 laparoskopowo i wykonano test drożności jajowodów przy tym samamym zabiegu i testy z krwi. Wyniki: oba jajowody nie drożne jajniki nie produkują jajeczek, jeśli chce mieć dzieci zostaje in vitro. W tym roku w kwietniu dzwonił ginekolog i zasugerował operacyjne udrażnianie jajowodów. Oczywiście się zgodziłam i jestem na liście oczekujących. 13 maja dostałam okres, cykle mam różne między 29 a 36 dni. W 38 dniu cyklu w sobotę 18 czerwca zrobiłam test ciazowy, który wyszedł pozytywny. W ciężkim szoku zaraz w poniedziałek zadzwoniłam do lekarza i powiedziałam co i jak i że martwię się ze mogło dojść do implantacji w jajowodzie, i proszę o usg. Na badanie zostałam umówiona na wtorek 21 czerwca. Z usg i rozmowy z wykonawca usg wychodzi ze ciaza jest dużo młodsza niż z ostatniej miesiaczki. Wygląda na ciaze max 4 tygodnie a z Om wychodził 5 tydzien +5. Widoczny pecherzyk najprawdopodobniej ciążowy wielkości 5mm x 4mm x 4mm w macicy. Z racji historii ciąża została zakwalifikowana jako ciąża o nieznajomej lokalizacji. Np jakiś pecherzyk jest ale może być ze to tylko pecherzyk a ciaza np rozwija się w jajowodzie? Trochę z tego wyszłam skołowana. B w ten dzień wynosiła 1105 za dwa dni, czyli w czwartek była 1725. Umówiono mnie na kolejne usg które miało się odbyć w ten wtorek niestety przeziębiłam się i musiałam zrobić test na covid. Dziś dostałam wynik negatywny i jutro będę dzwonić umówić usg. Martwię się. To wszystko jest po prostu szokujące. Nie wiem czy beta przyrastała dobrze, cze w pęcherzyku rozwinął się jak z zarodek, kiedy to będzie widoczne na usg? Dlaczego taka duża rozbierznosc między Om a data ciazy z usg - prawie dwa tyg. Wiem że owu mogło być później, szczególnie że nie owuluje? Chce mi się śmiać i płakać na przemian. Boję się cieszyć, jednocześnie śmieje się sama do siebie. Nie mam plamienia, trochę ciągnie w podbrzuszu i kluja jajniki na zmianę i boli krzyż. Ale to chyba normalne. Dodam że mieszkam w uk i położna nawet nie zarejestruje mnie przed 6 tyg. Dlatego uderzyłam od razu do lekarza, wiedziałam że tam więcej ugram niż u położnej. Na usg kazali czekać z rejestracją dla czasu kolejnego usg. A więc tak, siedzę i się martwię i nie mogę spać