No właśnie u mnie próby wyjaśnień nie pomagają. Ani od strony medycznej, ani bardziej psychologicznej, że nie chce być dla dziecka babcią, że chce mieć siły żeby się nim zajmować i za nim biegać. I że nie chce za szybko zostawić dziecka tu samego, bo będę aż tak stara, że za długo się mną nie nacieszy. A gdzie potem jakieś wnuki czy coś…
A on w ogóle chce z tobą być tak serio serio? Czy jesteś jego taką alternatywą w życiu? Wybacz, że tak z grubej rury, ale patrząc z boku, jak tak czytam (zaglądam tutaj, bo kibicuję również), to wydaje mi się, że on żyje swoim życiem, gdzie nie chce wdrąża ciebie do końca w nie. Nie zabiera nigdzie, nie zaznajamia ze znajomymi (głupia wymówka, ze nie może), seks ma w nosie, wręcz się zastanawiam czy on ogólnie nie ma was w nosie? Jak tak czytam, to on nie chce chyba w ogóle takiego z tobą życia na serio, a tak po prostu alternatywa do jego wymyślonego życia.
Jak człowiek chce żyć ze swoją miłością, to buduje życie razem, a tutaj wygląda tak, że ty chcesz budować, a on nie wie czego chce, albo wie, ale ty nie wiesz. Napisałabym coś, ale nie chcę, ale myślę, że ty, jak i inni sami się co nieco mogą domyślać, o co mi chodzi. Jednak napiszę, żebyś uważała, przypatrz się dokładnie, bo to nie wygląda mi na normalny związek, który ma przetrwać. Wręcz nad dzieckiem z taką osobą bym się tym bardziej grubo zastanowiła.
Już uciekam, przepraszam, ale wręcz żal mi jest ciebie, bo ty wiele oczekujesz, a on ci zabiera ten sens życia, a to jest nie dobre w związku.