Mówię narzeczonemu, że ma się on iść zbadać, bo może to wcale nie chodzi o mnie, zresztą i Gin i endo też go wysyłają Mówi ok, a 15 minut później coś nawija: " mi te badania krwi zawsze dobrze wychodzą". Uświadamiam go: "ale tam wcale nie badają krwi". Kurtyna. Myślałam, że się padne ze śmiechu na widok jego miny.