reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Listopadowe mamy 2022

reklama
Hej dziewczyny!
Nieśmiało się witam.
Wg terminu OM termin na 14-15 listopada to moja druga ciąża, pierwszą na początku roku straciłam w połowie 4 tygodnia.
Testy pozytywne zaczęły wychodzić już w 11 DPO (owu " potwierdzona" testem)
Jestem po pierwszej wizycie u lekarza - byłam 15.03 i tak mnie nastraszył, że cały dzień później płakałam i czytałam najgorsze historie - zrobił mi USG i jedyne co najpierw zobaczył to 6 cm torbiel na jajniku i stwierdził, że to ona mogła odpowiadać za moje pozytywne testy, bo w macicy nie mógł nic znaleźć. Po ok. 3-4 minutach znalazł malutką "smugę" i stwierdził, że to pseudo-pęcherzyk i że może coś z tego być więc byłam totalnie przerażona i rozbita. Dodam jeszcze, że z dzień wcześniej pojawił mi się brązowy śluz, a wcześniej miałam takie bóle podbrzusza, że poszłam do mojego wcześniejszego lekarza tylko na konstultację i dał mi Duphaston 2x dziennie
Wyszło tak, że tego samego dnia trafiłam na SOR i tam zrobili mi badania krwi i USG - okazało się, że beta wynosi aż 7 608, a pęcherzyk w macicy jest i ma ok. 5-6 mm (jak to stwierdziła lekarka, ma 7 mm, ale na USG widać, że trochę kontury pomiaru sobie zwiększyła), ale w pęcherzyku nie było jeszcze nic widać (wg OM to było 5t0d). Na SOR okazało się też że mam koronę, więc od 7 dni siedzę zamknięta w domu, więc nie mogę iść nigdzie do lekarza ani na betę, więc to dodatkowo spojoku mi nie zapewnia.
Jutro lecę na betę, a w czwartek mam znowu wizytę u tego lekarza, podobno ma mieć dostępny lepszy sprzęt więc liczę, że teraz już coś zobaczę, a jeśli nie to pójdę do jakiegokolwiek lekarza prywatnie, żeby zobaczył co się tam dzieje.

Sorry, za taki długi wstęp, ale chciałam opisać po krótce moją historię i trochę wesprzeć się na duchu. Myślicie, że przy tak wysokiej becie w 5t0d nie powinno już być widać czegoś więcej niż pusty pęcherzyk?
 
Hej dziewczyny!
Nieśmiało się witam.
Wg terminu OM termin na 14-15 listopada to moja druga ciąża, pierwszą na początku roku straciłam w połowie 4 tygodnia.
Testy pozytywne zaczęły wychodzić już w 11 DPO (owu " potwierdzona" testem)
Jestem po pierwszej wizycie u lekarza - byłam 15.03 i tak mnie nastraszył, że cały dzień później płakałam i czytałam najgorsze historie - zrobił mi USG i jedyne co najpierw zobaczył to 6 cm torbiel na jajniku i stwierdził, że to ona mogła odpowiadać za moje pozytywne testy, bo w macicy nie mógł nic znaleźć. Po ok. 3-4 minutach znalazł malutką "smugę" i stwierdził, że to pseudo-pęcherzyk i że może coś z tego być więc byłam totalnie przerażona i rozbita. Dodam jeszcze, że z dzień wcześniej pojawił mi się brązowy śluz, a wcześniej miałam takie bóle podbrzusza, że poszłam do mojego wcześniejszego lekarza tylko na konstultację i dał mi Duphaston 2x dziennie
Wyszło tak, że tego samego dnia trafiłam na SOR i tam zrobili mi badania krwi i USG - okazało się, że beta wynosi aż 7 608, a pęcherzyk w macicy jest i ma ok. 5-6 mm (jak to stwierdziła lekarka, ma 7 mm, ale na USG widać, że trochę kontury pomiaru sobie zwiększyła), ale w pęcherzyku nie było jeszcze nic widać (wg OM to było 5t0d). Na SOR okazało się też że mam koronę, więc od 7 dni siedzę zamknięta w domu, więc nie mogę iść nigdzie do lekarza ani na betę, więc to dodatkowo spojoku mi nie zapewnia.
Jutro lecę na betę, a w czwartek mam znowu wizytę u tego lekarza, podobno ma mieć dostępny lepszy sprzęt więc liczę, że teraz już coś zobaczę, a jeśli nie to pójdę do jakiegokolwiek lekarza prywatnie, żeby zobaczył co się tam dzieje.

Sorry, za taki długi wstęp, ale chciałam opisać po krótce moją historię i trochę wesprzeć się na duchu. Myślicie, że przy tak wysokiej becie w 5t0d nie powinno już być widać czegoś więcej niż pusty pęcherzyk?
Spokojnie w zeszły poniedziałek byłam u lekarki z miejscowości obok i powiedziała że ciąża tydzień młodsza i że widzi tylko ciałko żółte, a w czwartek poszłam prywatnie do mojego lekarza z dobrym sprzętem to okazalo się że ciąża nie jest dzień młodsza tylko całe 2 dni i jest zarodek z bijącym serduszkiem
 
Hej dziewczyny!
Nieśmiało się witam.
Wg terminu OM termin na 14-15 listopada to moja druga ciąża, pierwszą na początku roku straciłam w połowie 4 tygodnia.
Testy pozytywne zaczęły wychodzić już w 11 DPO (owu " potwierdzona" testem)
Jestem po pierwszej wizycie u lekarza - byłam 15.03 i tak mnie nastraszył, że cały dzień później płakałam i czytałam najgorsze historie - zrobił mi USG i jedyne co najpierw zobaczył to 6 cm torbiel na jajniku i stwierdził, że to ona mogła odpowiadać za moje pozytywne testy, bo w macicy nie mógł nic znaleźć. Po ok. 3-4 minutach znalazł malutką "smugę" i stwierdził, że to pseudo-pęcherzyk i że może coś z tego być więc byłam totalnie przerażona i rozbita. Dodam jeszcze, że z dzień wcześniej pojawił mi się brązowy śluz, a wcześniej miałam takie bóle podbrzusza, że poszłam do mojego wcześniejszego lekarza tylko na konstultację i dał mi Duphaston 2x dziennie
Wyszło tak, że tego samego dnia trafiłam na SOR i tam zrobili mi badania krwi i USG - okazało się, że beta wynosi aż 7 608, a pęcherzyk w macicy jest i ma ok. 5-6 mm (jak to stwierdziła lekarka, ma 7 mm, ale na USG widać, że trochę kontury pomiaru sobie zwiększyła), ale w pęcherzyku nie było jeszcze nic widać (wg OM to było 5t0d). Na SOR okazało się też że mam koronę, więc od 7 dni siedzę zamknięta w domu, więc nie mogę iść nigdzie do lekarza ani na betę, więc to dodatkowo spojoku mi nie zapewnia.
Jutro lecę na betę, a w czwartek mam znowu wizytę u tego lekarza, podobno ma mieć dostępny lepszy sprzęt więc liczę, że teraz już coś zobaczę, a jeśli nie to pójdę do jakiegokolwiek lekarza prywatnie, żeby zobaczył co się tam dzieje.

Sorry, za taki długi wstęp, ale chciałam opisać po krótce moją historię i trochę wesprzeć się na duchu. Myślicie, że przy tak wysokiej becie w 5t0d nie powinno już być widać czegoś więcej niż pusty pęcherzyk?
Rzeczywiście masa stresu cię spotkała... Trzymam kciuki za pozytywny rozwój! Ja miałam znacznie niższą betę, w 5+0 i było widać jedynie pęcherzyk z ciałkiem żółtkowym. Ale skoro sama mówisz, że będzie teraz lepszy sprzęt, to moze w tym tkwi problem? Nie martw się, jutro sprawdzisz betę, do następnego USG postaraj się cierpliwie czekać i nie zamartwiać - każda z nas jest inna i każdy organizm inaczej przechodzi ciążę 🙂
 
Ja też mam jutro wizytę. Poprzednia tydzień temu i tylko pęcherzyk. Lekarz powiedział że najlepiej jak poczekam dwa tygodnie ale ja już nie mam cierpliwości. Dzisiaj aplikacja pokazała 8+0 czyli 9 tydzien sie zaczął. Myślę że może być o 5 dni mniej ale to i tak już powinno być coś widać. Normalnie jakoś dziwnie boję się tej wizyty.
 
My powiedzieliśmy ostatnio moim teściom o 3 ciąży. Chwila ciszy, potem gratulacje, ale też i trochę szok. Ponarzekali, że mieszkanie małe itd. Pewnie się jeszcze nasłuchamy komentarzy ;)
Bardziej to się obawiam reakcji ze strony moich rodziców... i nie wiem jak to oznajmić.
My się obawialiśmy powiedzieć rodzicom partnera, bo trochę za wcześnie na tak oficjalne wieści (no i by nie poszło to „przypadkiem” dalej), ale nas tak miło zaskoczyli: rozpłakali się ze szczęścia 😍💪🏻
 
My się obawialiśmy powiedzieć rodzicom partnera, bo trochę za wcześnie na tak oficjalne wieści (no i by nie poszło to „przypadkiem” dalej), ale nas tak miło zaskoczyli: rozpłakali się ze szczęścia 😍💪🏻
Moi rodzice też oszaleli ze szczęścia, zwłaszcza tata 😄 Dzisiaj mówimy mamie narzeczonego i jestem ciekawa jej reakcji :)
 
Moi rodzice też oszaleli ze szczęścia, zwłaszcza tata 😄 Dzisiaj mówimy mamie narzeczonego i jestem ciekawa jej reakcji :)
My powiedzieliśmy w 5 tygodniu o ciąży (córka miała koszulkę z napisem że będzie starsza siostrą), teściowa była w szoku i pogratulowała i tyle, za to rodzice mega się cieszyli 🙂 do teściowej trochę dłużej to dochodzi (ale może dlatego że teraz będzie rok od śmierci teścia)
 
reklama
Do góry