No właśnie jeszcze nie wiadomo. Nie ogłaszają jeszcze żadnego naboru. Tylko że budynek mają oddać pod koniec września. Sądzę że nie będzie stał pusty. No ale człowiek sam nie wie co robić. Wolałbym oczywiście ten żłobek publiczny, bo wtedy by gładko przeszła ze żłobka do przedszkola. Ten sam budynek i te same dzieci nie byłby tak stresujące. Kombinowanie ze zmianą po miesiącu czy dwóch też będzie bez sensu. Czekając też nie wiadomo ile chętnych się znajdzie i z jaką punktacją.A są jakieś określone warunki przyjęcia? Bo u nas w państwowych pierwszeństwo miały dzieci z niepełnych rodzin, później z rodzin wielodzietnych, później z dochodem poniżej ileś i ogólnie szans żadnych nie było. I dowiadywać kazali się miesiąc wcześniej gdy już można obudzić się z ręką w nocniku...
reklama
Hej. My mamy akurat szczęście bo mamy żłobek pracowniczy.Dziewczyny a do jakich żłobków chodzą wasze dzieci? Prywatnych czy publicznych? Jak u Was było z dostępnością miejsc? I jak z chorowaniem. Z czasem jest lepiej? Ja niestety prawdopodobnie będę musiała coś znaleźć dla małej. Kwestia finansowa może niestety wymagać ode mnie szybszego powrotu do aktywności zawodowej. Tak czy siak to dopiero za pół roku, bo do września mam jeszcze starszaka i musimy jeszcze parę rzeczy dokończyć w domu by móc się przeprowadzić. No ale sam fakt że będę miała prawdopodobnie 2 dzieci świeżo oddanych do placówek + szukanie nowej pracy + choroby, mnie zwyczajnie przeraża.
Co do chorowania do jak poszła w grudniu to 8 dni na cały miesiąc była w żłobku, w styczniu tak 2 tyg, potem przechodziła ciągiem ponad 4 tyg. Pod sam koniec lutego dopadl nas covid więc jej nie było 2 tyg., pochodziła tydzień i potem 3 dni znowu w domu bo na sam weekend jelitowka, na szczęście leciutka.
Także u nas sporo tego, co jest chyba standardem. Liczę że wiosna będzie lepiej.
Mój kierownik w poprzedniej pracy bardzo był za stworzeniem takiego żłobka. Niestety nici z pomysłu, bo najpierw było bardzo dużo zatrudnien by z dnia na dzień zrobić zwolnienia grupowe i kontynuować je raz w roku przed świętami. Teraz strasznie to wszystko przeżywam, bo w mojej branży jeden dzień zwolnienia w miesiącu równa się "out" szczególnie na początku. Za pewne jakoś to będzie, ale nie taki był plan i nie mogę się przestawić. Myślam że dzieci spokojniej będą oddawane do placówek, bo pomimo że mój syn ma 5 lat dla niego po tylu latach w domu będzie też ciężko się zaadaptować w nowym środowisku. Dla mnie za dużo na raz. Przeprowadzka, zerówka, zlobek, nowa praca i jeszcze ja po naprawdę dużej przerwie od prowadzenia auta muszę zacząć jeździć, bo bez tego to ja nic nie zrobię. Za dużo stresu na jedną jesień.Hej. My mamy akurat szczęście bo mamy żłobek pracowniczy.
Co do chorowania do jak poszła w grudniu to 8 dni na cały miesiąc była w żłobku, w styczniu tak 2 tyg, potem przechodziła ciągiem ponad 4 tyg. Pod sam koniec lutego dopadl nas covid więc jej nie było 2 tyg., pochodziła tydzień i potem 3 dni znowu w domu bo na sam weekend jelitowka, na szczęście leciutka.
Także u nas sporo tego, co jest chyba standardem. Liczę że wiosna będzie lepiej.
Oj faktycznie duuuzo wyzwan na raz cie czeka. Trzymam mocno kciuki!Mój kierownik w poprzedniej pracy bardzo był za stworzeniem takiego żłobka. Niestety nici z pomysłu, bo najpierw było bardzo dużo zatrudnien by z dnia na dzień zrobić zwolnienia grupowe i kontynuować je raz w roku przed świętami. Teraz strasznie to wszystko przeżywam, bo w mojej branży jeden dzień zwolnienia w miesiącu równa się "out" szczególnie na początku. Za pewne jakoś to będzie, ale nie taki był plan i nie mogę się przestawić. Myślam że dzieci spokojniej będą oddawane do placówek, bo pomimo że mój syn ma 5 lat dla niego po tylu latach w domu będzie też ciężko się zaadaptować w nowym środowisku. Dla mnie za dużo na raz. Przeprowadzka, zerówka, zlobek, nowa praca i jeszcze ja po naprawdę dużej przerwie od prowadzenia auta muszę zacząć jeździć, bo bez tego to ja nic nie zrobię. Za dużo stresu na jedną jesień.
Wiadomo, że będzie ciężko, ale chyba pozostaje być na razie dobrej myśli. Może akurat maluchy wychorowaly Ci się teraz i zbudowały odporność. U nas w żłobku widać po obecnościach które maluchy miały starsze rodzeństwo.
Duzo siły!
Unficzka
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 16 Maj 2021
- Postów
- 1 034
Mój kierownik w poprzedniej pracy bardzo był za stworzeniem takiego żłobka. Niestety nici z pomysłu, bo najpierw było bardzo dużo zatrudnien by z dnia na dzień zrobić zwolnienia grupowe i kontynuować je raz w roku przed świętami. Teraz strasznie to wszystko przeżywam, bo w mojej branży jeden dzień zwolnienia w miesiącu równa się "out" szczególnie na początku. Za pewne jakoś to będzie, ale nie taki był plan i nie mogę się przestawić. Myślam że dzieci spokojniej będą oddawane do placówek, bo pomimo że mój syn ma 5 lat dla niego po tylu latach w domu będzie też ciężko się zaadaptować w nowym środowisku. Dla mnie za dużo na raz. Przeprowadzka, zerówka, zlobek, nowa praca i jeszcze ja po naprawdę dużej przerwie od prowadzenia auta muszę zacząć jeździć, bo bez tego to ja nic nie zrobię. Za dużo stresu na jedną jesień.
Może spróbuj trochę to rozłożyć wszystko w czasie, żeby było lżej? Dałam dziecko do żłobka a zaraz wracałam do pracy i to już było ciężkie. Nie wspominając, że oprócz chorób nasza adaptacja była bardzo długa, a Ty masz dwie... Dużo siły
My w końcu od dłuższego czasu zdrowi. Lalka jeszcze nie chodzi, ale fizjo jest z niej mega zadowolona. Twierdzi że to kwestia czasu kiedy postawi pierwsze kroki. Żłobek na wrzesień wstępnie zaklepany. Poza tym miło spędziliśmy święta.
K1991
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 27 Luty 2021
- Postów
- 637
U nas też wszystko dobrze, choć przy moim dziecku lekko nie ma. Mały zrobił się taki psotnik, że tylko patrzy co może ciekawego zdziałać. A to otworzy zamrażarkę, albo wchodzi na duże krzesła a z nich na stół, w sklepie zobaczył kabel pod kasą i już chciał go chwycić... Ogólnie mam dużo atrakcji. Poza tym synek bardzo dużo już mówi, aż jestem w szoku. Zaczęło się od naśladowania odgłosów zwierząt, co zresztą nadal lubi, a ja już mniej bo pokazuje np. nietoperza mówi ten i patrzy na mnie czekając.
Poza tym mam wesołą historię że świąt. W wielką sobotę byliśmy poświęcić pokarmy, okazało się, że w tym kościele do którego poszliśmy to dzieci trzymają koszyczki z jedzeniem. Jak tylko mój pierworodny zobaczył zawartość koszyka to krzyczał mama AM buła, jajo je baba AM i tak w kółko... Niech nam zdrowo rosną nasze dzieci
Poza tym mam wesołą historię że świąt. W wielką sobotę byliśmy poświęcić pokarmy, okazało się, że w tym kościele do którego poszliśmy to dzieci trzymają koszyczki z jedzeniem. Jak tylko mój pierworodny zobaczył zawartość koszyka to krzyczał mama AM buła, jajo je baba AM i tak w kółko... Niech nam zdrowo rosną nasze dzieci
reklama
Czyli też czekał z chodzeniem, aż będzie całkiem pewien siebie, tak jak mój syn mój też tydzień po tym, jak stanął na nogi, biegał teraz się tak rozgadał, że nie nadążam i co ciekawe, łatwiej mu wymówić trudniejsze słowa niż te łatwe. Np powie "krzesełko" czy "widelec", ale kot czy dom już nieZaczął chodzić pierwszego kwietnia, teraz już biega po mieszkaniu
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 10
- Wyświetleń
- 871
- Odpowiedzi
- 358
- Wyświetleń
- 17 tys
- Odpowiedzi
- 3 tys
- Wyświetleń
- 183 tys
Podziel się: