reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Listopadowe mamy 2021

Dziewczyny ja dzisiaj po wizycie. Z małą wszystko ok. Waga 580g. Więc jest kilka dni większą niz wychodzi z OM. Jedyne co mnie martwi to że znowu mam funkcjonować oszczędnie, jakikolwiek zakaz forsowania się. Niby długość szyjki ok, ale mówił że jest za elastyczna i że robi się taki jakby lejek przy kanale szyjki i to może świadczyć o niewydolności... Czy słyszałyście kiedyś o tym?
 
reklama
Dziewczyny ja dzisiaj po wizycie. Z małą wszystko ok. Waga 580g. Więc jest kilka dni większą niz wychodzi z OM. Jedyne co mnie martwi to że znowu mam funkcjonować oszczędnie, jakikolwiek zakaz forsowania się. Niby długość szyjki ok, ale mówił że jest za elastyczna i że robi się taki jakby lejek przy kanale szyjki i to może świadczyć o niewydolności... Czy słyszałyście kiedyś o tym?
Jeśli robi sie lejek to musisz odpoczywać. Żeby się nie pogorszyło. Szyjka może się skracać bez żadnych objawów. Mi się skróciła w 1wszej ciąży coś koło 24tc, miałam tez napinania brzucha i skurcze. (Od razu wtedy lekarz dal zwolnienie l4 do pracy) Dostałam luteinę dopochwowa magnez i doraźnie nospę. Ale leki to tak dla spokoju sumienia lekarza, bo jednak oszczędny tryb życia najważniejszy. Donosiłam ciążę, wszystko było ok.
U Ciebie też będzie dobrze, tylko uważaj na takie czynności jak mycie podłogi i odkurzanie odkurzaczem, bo one bardzo obciążają dno miednicy. No i długie spacery, jazda samochodem i seks są niewskazane. Ale to już pewnie wiesz od lekarza.
 
Jeśli robi sie lejek to musisz odpoczywać. Żeby się nie pogorszyło. Szyjka może się skracać bez żadnych objawów. Mi się skróciła w 1wszej ciąży coś koło 24tc, miałam tez napinania brzucha i skurcze. (Od razu wtedy lekarz dal zwolnienie l4 do pracy) Dostałam luteinę dopochwowa magnez i doraźnie nospę. Ale leki to tak dla spokoju sumienia lekarza, bo jednak oszczędny tryb życia najważniejszy. Donosiłam ciążę, wszystko było ok.
U Ciebie też będzie dobrze, tylko uważaj na takie czynności jak mycie podłogi i odkurzanie odkurzaczem, bo one bardzo obciążają dno miednicy. No i długie spacery, jazda samochodem i seks są niewskazane. Ale to już pewnie wiesz od lekarza.
Dziękuję, z przymusu ale włączam hamulec i pozwolę sobie pomagać. Dobrze że zainwestowałam ostatnio w irobota do odkurzania bo przy moim psie to można codziennie..
A jeśli chodzi o te skurcze to dużo ich było? Bo ja mam wrażenie w nocy czasem że jakiś skurcz, ale się zastanawiam czy to nie jakieś ciągnięcie bardziej przy zmianie pozycji spania...
 
Dziękuję, z przymusu ale włączam hamulec i pozwolę sobie pomagać. Dobrze że zainwestowałam ostatnio w irobota do odkurzania bo przy moim psie to można codziennie..
A jeśli chodzi o te skurcze to dużo ich było? Bo ja mam wrażenie w nocy czasem że jakiś skurcz, ale się zastanawiam czy to nie jakieś ciągnięcie bardziej przy zmianie pozycji spania...
Skurcze byly u mnie takie: brzuch napięty jak kamień i taki tępy bòl jak na miesiączkę. Bywało różnie: mogło być kilka dni pod rząd nic, a mógł być taki dzień że cały dzień miałam takie skurcze(wtedy nospa i leżenie)
 
Skurcze byly u mnie takie: brzuch napięty jak kamień i taki tępy bòl jak na miesiączkę. Bywało różnie: mogło być kilka dni pod rząd nic, a mógł być taki dzień że cały dzień miałam takie skurcze(wtedy nospa i leżenie)
Ok, to mnie trochę uspokoiło bo nic takiego się na szczęście nie dzieje. Co nie zmienia faktu że będę dużo odpoczywać :)
 
Czesc dziewczyny! Ja spodziewam sie drugiego dziecka, mam synka 1.5 roku, a teraz ma byc dziewczynka 😃 termin mam na 22.11.
Ostatnio widze na wadze, ze mnie ubywa, boje sie, ze jest cos nie tak. Czy ktoras z Was ma podobny problem?
 
Dziewczyny, muszę Wam się wyżalić. Wczoraj byłam na wizycie u nowego lekarza i wyszłam z niej w kompletnej rozsypce. Pierwszy raz popłakałam się w gabinecie lekarskim. Do lekarza, którego chodziłam wcześniej straciłam zaufanie. Znalazłam więc nowego, który pracuje w 2 szpitalach, które rozważałam do porodu. Opinie w necie - mega pozytywne. Wizyta oczywiście prywatna. Na początku powiedział mi, że jest po ogromnie ciężkim dyżurze i nawet myślał, czy nie odwołać dzisiejszych wizyt. Potem zapytał dlaczego chcę zmienić lekarza - okazało się, że zna mojego poprzedniego lekarza. No i najpierw zaczął go bronić, a później zaczął mi mówić, że on odbiera mnie jako osobę bardzo wrażliwą, a wypadek, który miałam kiedyś tak wpłynął na moją psychikę, że teraz jestem za bardzo skrupulatna! No totalnie mnie tym rozwalił, bo wypadek był 18 lat temu, jestem z nim zupełnie pogodzona, w ogóle nie myślałam o ciąży przez pryzmat wypadku, a tu nagle taki tekst... Później zaczął mi mówić, że pewnie będę wychowywała dziecko tak, że będę na nie chuchać i dmuchać, żeby na pewno nic mu się nie stało, tak jak stało się mi, czyli sugerował mi, że będę przewrażliwioną i nadopiekuńczą matką. Przyznam, że totalnie się tego nie spodziewałam, emocje wzięły górę i aż się popłakałam. Byłam w takim szoku, że nawet nie przyszło mi do głowy powiedzieć, że to nie jest gabinet psychologiczny, a ja nie jestem na terapii. Siedziałam u niego ok 45 minut w gabinecie, z czego może jakieś 3 minuty to było bardzo szybkie usg podglądowe, a reszta czasu to jakieś gadki o moim wypadku i "traumie", jaką przeżyłam. Oczywiście, że to nie były łatwe wydarzenia, ale kurde, już dawno mam to przepracowane. Z usg nie dostałam ani żadnego wydruku, ani zdjęcia, nie wiem ile mała waży, nic. Wiem tylko, że ma jakąś białą plamkę w komorze serca, ale że podobno to nic poważnego i na tym etapie może być normalne. Ale w środę i tak idę na echo serca płodu jeszcze. A na sam koniec zapytałam, czy na następną wizytę na za 4 tygodnie mam zrobić jakieś badania (wczoraj miałam 23+5), a on powiedział, że nie. Ani moczu ani morfologii, zapytałam więc o krzywą cukrową, to powiedział, że przecież jedną już miałam (w 10tc) i teraz to w sumie nie trzeba, a poza tym niektóre panie nie chcą robić w wakacje... Rozumiecie to? Załamałam się totalnie. Oczywiście nie wrócę już do niego. A więc dalej szukam lekarza. Rozmawiałam z jedną panią dr, która jest teraz w 39tc i poleciła mi swojego lekarza prowadzącego - zapisałam się na wizytę na 13 sierpnia, żeby chociaż dokładniej sprawdził małą, ile waży, co z szyjką macicy i łożyskiem...

Ale totalnie mnie wczorajsza wizyta wypruła. Wróciłam do domu i płakałam, bo lekarz wprowadził mnie w takie emocje. Dziś też chodzę struta, ale jest już trochę lepiej...
 
reklama
Dziewczyny, muszę Wam się wyżalić. Wczoraj byłam na wizycie u nowego lekarza i wyszłam z niej w kompletnej rozsypce. Pierwszy raz popłakałam się w gabinecie lekarskim. Do lekarza, którego chodziłam wcześniej straciłam zaufanie. Znalazłam więc nowego, który pracuje w 2 szpitalach, które rozważałam do porodu. Opinie w necie - mega pozytywne. Wizyta oczywiście prywatna. Na początku powiedział mi, że jest po ogromnie ciężkim dyżurze i nawet myślał, czy nie odwołać dzisiejszych wizyt. Potem zapytał dlaczego chcę zmienić lekarza - okazało się, że zna mojego poprzedniego lekarza. No i najpierw zaczął go bronić, a później zaczął mi mówić, że on odbiera mnie jako osobę bardzo wrażliwą, a wypadek, który miałam kiedyś tak wpłynął na moją psychikę, że teraz jestem za bardzo skrupulatna! No totalnie mnie tym rozwalił, bo wypadek był 18 lat temu, jestem z nim zupełnie pogodzona, w ogóle nie myślałam o ciąży przez pryzmat wypadku, a tu nagle taki tekst... Później zaczął mi mówić, że pewnie będę wychowywała dziecko tak, że będę na nie chuchać i dmuchać, żeby na pewno nic mu się nie stało, tak jak stało się mi, czyli sugerował mi, że będę przewrażliwioną i nadopiekuńczą matką. Przyznam, że totalnie się tego nie spodziewałam, emocje wzięły górę i aż się popłakałam. Byłam w takim szoku, że nawet nie przyszło mi do głowy powiedzieć, że to nie jest gabinet psychologiczny, a ja nie jestem na terapii. Siedziałam u niego ok 45 minut w gabinecie, z czego może jakieś 3 minuty to było bardzo szybkie usg podglądowe, a reszta czasu to jakieś gadki o moim wypadku i "traumie", jaką przeżyłam. Oczywiście, że to nie były łatwe wydarzenia, ale kurde, już dawno mam to przepracowane. Z usg nie dostałam ani żadnego wydruku, ani zdjęcia, nie wiem ile mała waży, nic. Wiem tylko, że ma jakąś białą plamkę w komorze serca, ale że podobno to nic poważnego i na tym etapie może być normalne. Ale w środę i tak idę na echo serca płodu jeszcze. A na sam koniec zapytałam, czy na następną wizytę na za 4 tygodnie mam zrobić jakieś badania (wczoraj miałam 23+5), a on powiedział, że nie. Ani moczu ani morfologii, zapytałam więc o krzywą cukrową, to powiedział, że przecież jedną już miałam (w 10tc) i teraz to w sumie nie trzeba, a poza tym niektóre panie nie chcą robić w wakacje... Rozumiecie to? Załamałam się totalnie. Oczywiście nie wrócę już do niego. A więc dalej szukam lekarza. Rozmawiałam z jedną panią dr, która jest teraz w 39tc i poleciła mi swojego lekarza prowadzącego - zapisałam się na wizytę na 13 sierpnia, żeby chociaż dokładniej sprawdził małą, ile waży, co z szyjką macicy i łożyskiem...

Ale totalnie mnie wczorajsza wizyta wypruła. Wróciłam do domu i płakałam, bo lekarz wprowadził mnie w takie emocje. Dziś też chodzę struta, ale jest już trochę lepiej...
No lekarze bywają różni. Nie powinni wchodzić w sferę psychologiczna tylko jeśli widzą wskazania sugerować wizytę u psychologa lub psychiatry. Co im to wogóle da. Ja byłam raz u internistki, która powiedziała mi że to ja jestem winna śmierci swojej córki, bo zgodziłam się na leczenie szpitalne, a wiadomo, że tam są różne wirusy.
 
Do góry