Dziewczyny chcialam podzielic sie tutaj takim moim przemyśleniem, mam nadzieje, ze nikt nie odbierze tego źle i osobiście. Generalnie jest to super miejsce, fajnie, że sie wspieramy i nie ma tu totalnie miejsca na hejt i krytykę, a to na wszelkich grupach na fb itd jest nagminne. Wiem, że część z Was jest również po przejsciach, jak ja. Jednak odnoszę wrażenie, że czytanie historii nawiązujących do poronień na róznych etapach ciazy sprawia, że ja sie znów nakręcam. Lekarz powiedzial mi, że jestem tak nerwowa, że jesli sie nie uspokoje to wyśle mnie do psychologa. Mijają kolejne tygodnie ciązy i wlasciwie czuje sie coraz spokojniejsza, bo moje straty jednak mialy miejsce na samym poczatku, przed pojawieniem sie zarodka. Kiedy nagle ktoś przytacza jakąs historie dotyczącą poronień w 12 tyg i moja głowa znow zeswirowala. Czuje, że to forum mi bardzo pomaga, ale tez sprawia, ze martwie sie rzeczami, o ktorych bym już normalnie nie myslala. Kiedy kolejna dziewczyna zegna sie z nami to ja siedze i łapie doła. I tak analizuje teraz czy lepiej tu być czy oczyścic glowe gdzies z dala. To wszystko co napisalam nie zmienia faktu, ze jestescie super! Dajecie sobie wzajemnie duzo wsparcia i bardzo sie z Wami żżyłam