Trafiłaś na strasznie przewrażliwione te opiekunki. Z jednej strony dobrze, bo jak już dziecko się zaaklimatyzuje to możesz być pewna, że będzie świetnie zaopiekowane, a z drugiej jak ma się takie problemy z chorowaniem jak u Was to jedna udręka z nimiCześć dziewczyny! Co słychać? My w końcu wyzdrowieliśmy (oprócz męża) i synek wczoraj wrócił po trzytygodniowej przerwie do żłobka. Oczywiście bez drzemki... Opiekunka powiedziała, że po takiej przerwie nie może zostać na spanie. Martwi mnie tylko, że przez choroby co chwilę będzie przerwa i nigdy na drzemkę nie zdąży zostać bo przecież się jeszcze nie zaadaptował odpowiednio długo i dobrze.
U nas wszystko ok. Synek póki co nie choruje. Raz byliśmy w moim domu rodzinnym przez tydzień , nie wiem czy już o tym pisałam, gdzie co dzień kolejny kuzyn czy kuzynka wracali chorzy z przedszkola. Biłam się z myślami, czy się zawijać do domu czy zostać i niech się dzieje co chce. Zostaliśmy i mimo, że syn miał kontakt z chorymi, sam nie zachorował. Dziś w nocy jedynie dużo płakał i łapał się za buzię. Nie wiem, czy idą kolejne ząbki czy może boli go gardełko. Ale śniadanie zjadł normalnie. Później mu poświęcę w buzię i sprawdzę. A ogólnie to 17 grudnia zaczął chodzić sam, 23 skończył 15 miesięcy. Super sobie radzi, a my się napatrzeć nie możemy. Tak mu się spodobało, że kilometry robi na nóżkach i nie ważne czy próg czy schody, idzie twardo
Oprócz tego nadal je to co zna, ciężko przekonać go do czegoś nowego. W Święta np ze stołu wigilijnego nie zjadł nic, jadł kanapkę z Almette potem parówki, chleb z szynką i takie tam. Ryby po grecku nie ruszył, karpia oddał tacie, wchodził jedynie kurczak. Ja nie wiem już jak go zachęcić do jedzenia nowych rzeczy