Dziewczyny, jeśli mogę coś powiedzieć z perspektywy psycholożki, to tzw. pozytywne myślenie typu "wszytsko będzie dobrze" niekoniecznie pomoże ustabilizować lęk. Szczególnie, jeśli odczuwacie ciągłe napięcie, powracające myśli o tym, że ta ciąża nie skończy się dobrze. Właściwie są to uzasadnione obawy, bo na tym etapie dużo ciąż kończy się utratą, niektóre z nas mają już to doswiadczenie za sobą. Jest to sytuacja, nad którą nie mamy zbyt dużej kontroli (oprócz dbania o siebie i stosowania się do zaleceń lekarza oczywiście). Niekonstruktywne, niezakotwiczone w rzeczywistości myśli (np. "to pewnie puste jajo") można zastąpić przez realistyczne myśli np.
Robię wszytsko co mogę, aby stworzyć sprzyjające warunki dla rozwijającej się ciąży.
Nie mam wystarczających dowodów na to, aby stwierdzić że coś jest nie tak z moją ciążą. W związku z tym rozsądnym jest założyć, że wszystko zgodnie z planem.
Będę dbała o siebie najlepiej jak mogę, a kolejna wizyta usg rozwieje moje wątpliwości.
Nawet jeśli pojawią się komplikacje, jestem pod opieką lekarza który pomoże mi jeśli będzie to możliwe.
Nawet jeśli ta ciąża przestanie się rozwijać, wciąż mam szansę spróbować ponownie i urodzić zdrowe dziecko.
Sama pracuję tak ze swoimi myślami. Mam za sobą dwa poronienia, to moja trzecia próba. Te myśli trzymają mnie w ryzach i pozwalają normalnie funcjonować.