reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Listopadowe mamy 2021

Mąż jest kierowcą zawodowym, więc po dwa tygodnie go nie ma w domu, a jak już jest to też go nie ma, bo siedzi na budowie… Sam dużo ogarnia, a przy dzisiejszych cenach, złota rączka na wagę złota. Jak jest w domu to bardzo mi pomaga, ale „o co mu chodzi?” nadal czesto slysze 😆 Moja mama siedzi z wnuczkami całe dnie, oczywiscie mnie też bardzo pomaga i zostaje z Małym jak może, ale to tak na chwile, np zebym mogla w spokoju cos zjesc, a nie jak zawsze w biegu, tata swiezo po zawale, a tesciowa to chyba wlasnie nie wykazuje checi… niby dużo mówi, ale rzadko nas odwiedza 🤷‍♀️
 
reklama
Skąd ja to znam… Od 7 mcy cały czas z Małym. Jak go zostawiamy z Mężem, to zazwyczaj jak śpi, bo jak nie to zabieramy go ze sobą. Może zostać z Tatą, ale ja uwięziona przy laktatorze, więc rzadko korzystam z grama wolnosci, a jesli juz sie wybiore np do sklepu, to biegam jak porąbana, żeby za długo nikogo nie obarczać opieką…

Doskonale to rozumiem, wiosną zostawiłam synka żeby pójść kupić sobie buty, tak się denerwowałam, że został na pół godziny z mężem, że kupiłam jakiekolwiek żeby były i żeby wrócić do domu. Właściwie to w domu zajmuję się dzieckiem, gotuję, sprzątam, robię wszystkie obowiązki domowe i zakupy. Mąż ma pracę biurową, ale i tak jak już siedzi z małym to tak to wygląda, że ogląda telewizor albo telefon, a ja bawię się z małym na podłodze, i tak spędza z nim czas. Czyli po prostu jest w tym samym pomieszczeniu.Twierdzi, że nie wie co można robić z takim małym dzieckiem, trochę się powyglupia, trochę ponosi i popodrzuca i tyle. A i tak nawet jak jest w domu to praktycznie wszystko robię z małym na rękach, w bujaczku, albo raczkuje mi gdzieś pod nogami... Bo jak mam co chwilę iść i prosić żeby spojrzał na niego bo chcę siku/pójść po ubrania/ umyć podłogę itp. to już mnie szlag trafią i biorę dziecko ze sobą... Ogólnie to twierdzi, że jak będzie starszy to będzie z nim jeździł na ryby, na wycieczki itp, a teraz na wszytko jest za mały...
 
U nas też mąż z Małym zostaje sam na max pół godziny i to bardzo sporadycznie, myślę że ostatni raz z dwa miesiące temu. Nawet jak idę do sklepu to wtedy gdy śpi. Pracuje do 15, później idzie biegać itp., w weekendy na ryby, więc właściwie całe dnie spędzam z dzieckiem sama. Kilka razy w tygodniu przyjdą na chwilę moi rodzice, posiedzą z małym, wypiją kawę i tyle. Czasem czuję się jak w jakiejś bańce, całkowicie samotna. Wszyscy żyją jakimś swoim życiem, a ja jestem zupełnie na uboczu bo mam przecież małe dziecko. Niby są i rodzice, i mąż i znajomi, ale oni wszyscy tak naprawdę zajmują chwilę mego życia, a ostatecznie czuję się cholernie samotnie. Dziwne to wszystko. Ciężko to wytłumaczyć.
Ja Cie rozumiem doskonale. Też często czuje się samotna i jakaś taka antyspołeczna. Nawet jak mam okazję się z kimś spotkać to nie bardzo mam o czym rozmawiać z kimś, kto nie ma dzieci. I to pytanie "co u Ciebie słychać" wydaje mi się abstrakcyjne, bo każdy dzień wygląda prawie tak samo. Co do pomocy to mogę liczyć tylko na męża. On bardzo dobrze sobie radzi z małym. Moja mama pracuje po 12h i nie ma czasu ani siły mi pomóc, tata też jest po zawale, ale jeździ ze mną na rehabilitacje Dawidka, to też jest w sumie dla mnie duże ułatwienie. Do teścia nie mam zaufania za grosz i nawet na 15 minut nie zostawiłabym mu syna. Z teściową nie mam ciepłej relacji, chociaż się staralysmy, ale jesteśmy totalnymi przeciwienstwami. Też jakoś jakoś bałabym się zostawić z nią syna. Zawsze dużo go przytula itp, tylko jak zaczyna marudzić to go nam oddaje na ręce i nie wiem czy by go ogarnęła sama.
 
U nas też mąż z Małym zostaje sam na max pół godziny i to bardzo sporadycznie, myślę że ostatni raz z dwa miesiące temu. Nawet jak idę do sklepu to wtedy gdy śpi. Pracuje do 15, później idzie biegać itp., w weekendy na ryby, więc właściwie całe dnie spędzam z dzieckiem sama. Kilka razy w tygodniu przyjdą na chwilę moi rodzice, posiedzą z małym, wypiją kawę i tyle. Czasem czuję się jak w jakiejś bańce, całkowicie samotna. Wszyscy żyją jakimś swoim życiem, a ja jestem zupełnie na uboczu bo mam przecież małe dziecko. Niby są i rodzice, i mąż i znajomi, ale oni wszyscy tak naprawdę zajmują chwilę mego życia, a ostatecznie czuję się cholernie samotnie. Dziwne to wszystko. Ciężko to wytłumaczyć.

Ja wiem o czym mówisz 😔 Ja też czuję się cholernie samotna z tą różnicą, że ja faktycznie jestem sama z dzieckiem. Mieszkam 200km od rodziny, znajomych, mam z nimi tylko kontakt telefoniczny czy przez messenger. Tutaj mieszkam w domu partnera razem z jego rodzicami. Z przyszłą teściową nie mam w ogóle tematu, bo ona żyje tylko narzekaniem, plotkami, życiem innych, tragediami ludzkimi itp. I wiecznie się powtarza. Kto i w jaki sposób tragicznie umarł we wsi, słyszałam już po kilka razy i to ze szczegółami. A życie innych i plotki interesują mnie tyle, co zeszłoroczny śnieg. Znajome tu mam tylko sąsiadki, ale to na "cześć" i na dwa, trzy zdania co ogólnie słychać. Partner prowadzi gospodarstwo i całymi dniami go nie ma. Czasem widzimy się rano jak wychodzi i wieczorem jak przychodzi spać. Często posiłki jemy osobno, a jak zdarzy się razem to i tak nie da się porozmawiać, bo jego rodzice są, więc poruszyć prywatnych spraw nie można, a ogólne to jak wyżej. Najważniejsze to co sąsiedzi robią, gdzie kto szedł, jechał i po co 🥴 No i tak spędzam czas tylko z dzieckiem, jak coś robię to z dzieckiem na ręku, w wózku albo gdzieś obok. I nie mam z tym problemu, bo absolutnie nie jest mi ciężarem, dobija mnie jedynie fakt, że ciągle tylko sama i sama i gdyby nie dziecko to nie ma nawet do kogo ust otworzyć i sensownie porozmawiać.
A to oni nie wykazują chęci? Pytam bez ironii czy złośliwości.
U nas nie ma czasu. Wychowany był tak, że tylko robota i robota, robota ponad wszystko, a siedzenie z dzieckiem to przede wszystkim zadanie dla kobiet... Tylko nie rozumiem, czemu ma potem pretensje, że mały przy nim płacze, bo tylko do mnie jest przyzwyczajony... 😕
 
my mamy 2.5 letniego syna i 8 miesieczna corke, maz pracuje do 16. Syn chodzi do zlobka, ale teraz ma przerwe, chociaz raczej bywa w zlobku bo czesto choruje. Mieszkamy sami, mamy daleko do rodziny, wiec nikt nam nie pomaga. Mieszkamy w domu, wiec trzeba skosic trawe ogarnac podworko itp. Maz jak juz moze zajac sie dziecmi, to ja od nich odpoczywam sprzatajac, prasujac i piorac. Corka jest do mnie bardzo przywiazana, wiec okazuje to tacie. Wieczory spedzamy osobno, bo dzieci musza od siebie odpoczac, szczegolnie syn potrzebuje miec rodzica tylko dla siebie, a ze corka jest do mnie bardzo przywiazana, to tata bawi i usypia syna. Takze ja tez czuje taka samotnosc, a teraz jak syn jest w domu to z dwojka nie ide na spacer czy do sklepu bo boje sie, ze ich nie ogarne.
U Nas tak mala roznica wieku sprawila, ze tylko na chwile wrocilam do pracy, i to zdalnie, wiec nie naspotykalam sie ze znajomymi z pracy. Licze tylko, ze jeszcze troche i dzieci beda razem spedzac czas a my bedziemy miec wiecej czasu dla siebie
 
U nas jesteśmy chorzy 😔 mnie rozkładało i mały musial złapać, a ze akurat ząbkuje to odporność spadła i złapał niestety dostal antybiotyk No i goraczka 38-38.5 która zbijamy co 8h ibufenem forte
Maleństwo wymęczone w nocy sam placz nie dało mu spać a ze ja tez chora tez na ibumie i wszystkich dozwolonych lekach sinupret tamtum verde itp to jeszcze mam dola jakiegoś ze zawsze coś się musi przyczepić. Meza nie ma od poniedzialku do piatku jest kierowca,wiec tez jestem zdana na siebie tyle ze moge liczyć na mamę, ale to wraz mam dola ze meza nie ma obok ze ja chora ze musze być na baczności... aj tam
 
Ja też wysiadam już psychicznie bo moje dziecko jest niejadkiem... Dosłownie wszystkiego parę łyżeczek i nie chce.. Pić też nie bardzo umie.. Na dodatek jak wcześniej miał zaparcia tak potem jak nakarmiłam go śliwka, burakiem i malinami (oczywiście nie wszystko na raz) to dostał biegunki.. Także też zaliczyliśmy lekarza.. I chyba coś go po prostu uczuliło..
Ten weekend był straszny bardo marudny i duzo plakal.. Zębów niby dalej nie widać..
I teraz robi tak 3 /4 kupy dziennie.. Gdzie czasem problem był z jedną.. A ile robią kupek wasze dzieci?

Ja już wysiadam.. Po prostu.. Czasem już myślę że sobie po prostu nie radzę.. I chce mi się płakać.. Bo jeszcze to uczula cholerna wie co..

Co do podziału opieki nad dzieckiem dużo pomaga mi teściowa. Często z małym zostaje gdy muszę coś załatwić chociażby zawiez tą cholerna kupę do badania..
Jak mały jest z teściową jestem bardziej spokojna niż jak jest z mężem.. Bo wiem że jak zacznie jej marudzić to sobie poradzi.. A mąż nie do końca potrafi.. I ma potem wypisany wkurw na twarzy.. A ja bardziej biegam po sklepach czy gdzieś tak jak wy to pisałyście. Za to gdy synek ma dobry humor to mąż jak najbardziej potrafi się małym zająć, a jak już wysiada z sił zabiera syna na przejażdżkę samochodem 🙈
 
reklama
Ja też wysiadam już psychicznie bo moje dziecko jest niejadkiem... Dosłownie wszystkiego parę łyżeczek i nie chce.. Pić też nie bardzo umie.. Na dodatek jak wcześniej miał zaparcia tak potem jak nakarmiłam go śliwka, burakiem i malinami (oczywiście nie wszystko na raz) to dostał biegunki.. Także też zaliczyliśmy lekarza.. I chyba coś go po prostu uczuliło..
Ten weekend był straszny bardo marudny i duzo plakal.. Zębów niby dalej nie widać..
I teraz robi tak 3 /4 kupy dziennie.. Gdzie czasem problem był z jedną.. A ile robią kupek wasze dzieci?

Ja już wysiadam.. Po prostu.. Czasem już myślę że sobie po prostu nie radzę.. I chce mi się płakać.. Bo jeszcze to uczula cholerna wie co..

Co do podziału opieki nad dzieckiem dużo pomaga mi teściowa. Często z małym zostaje gdy muszę coś załatwić chociażby zawiez tą cholerna kupę do badania..
Jak mały jest z teściową jestem bardziej spokojna niż jak jest z mężem.. Bo wiem że jak zacznie jej marudzić to sobie poradzi.. A mąż nie do końca potrafi.. I ma potem wypisany wkurw na twarzy.. A ja bardziej biegam po sklepach czy gdzieś tak jak wy to pisałyście. Za to gdy synek ma dobry humor to mąż jak najbardziej potrafi się małym zająć, a jak już wysiada z sił zabiera syna na przejażdżkę samochodem 🙈

Dobrze wiesz, że każda z nas tutaj ma chwilę zwątpienia, ale gwarantuję że na sto procent jesteś dla swojego dziecka najlepszą mamą na świecie! Niestety nasze szkraby nie potrafią powiedzieć co im dolega i czego potrzebują, to jest ogromne utrudnienie. I tak jak każdy ma czasami gorszy dzień, tak samo nasze dzieci mają i są marudne, nie pozostaję w takiej sytuacji nam nic innego jak po prostu być przy nich i pomóc im to przetrwać.
Nie raz siedziałam z płaczącym dzieckiem na rękach i też płakałam bo już nie miałam ani siły ani pomysłu jak mu ulżyć . Niestety, nie pomogę odnoście alergii, u nas je wszystko i póki co jest w porządku. Ale są dni kiedy też skubnie po parę łyżeczek i koniec, pomimo tego, że wiem, że to lubi, a czasami wcina wszystko w takich ilościach, aż nie zobaczy dna.
Odnośnie kupek. W zależności od tego co zje i ile,czasami są cztery, czasem jedna. Jak był tylko KP to bywała jedna na tydzień. Teraz jest conajmniej jedna dziennie.
 
Do góry