Jumma
Zaciekawiona BB
- Dołączył(a)
- 23 Sierpień 2018
- Postów
- 35
Witaj FiLi88
Mieszkałam kilka lat w Liwerpoolu i też jakoś lepiej wspominam tamtejszą służbę zdrowia. Przede wszystkim pracując nie musiałam płacić za każdą wizytę u GP 55e jak tu ( wyłączając wizyty w ciąży które są rzadkie ale darmowe). Choć z tego co pamiętam podobnie jak tu, Paracetamol był złotym lekiem na każde zło. Na Zielonej Wyspie wszyscy w szpitalu są mili serdeczni,po porodzie masz catering jak w hotelu, ale jeśli zaczynają ci się jakiekolwiek problemy ciążowe a szczególnie w początkowym okresie ciąży to służba zdrowia jest tu mało użyteczna i mocno zdystansowana. Wychodzą z założenia, że jeśli coś się dzieje z dzieckiem to widać tak miało być i nic z tym nie robią. To w mojej polskiej głowie nigdy się nie mieściło i nigdy nie pomieści. Staram się myśleć racjonalnie. Wiem, że nie na wszystko mamy wpływ i czasem choćbyśmy na głowie stawały nie zmienimy biegu natury. Ale jeśli istnieje choćby cień nadziei, że możemy czegoś spróbować, coś zrobić, żeby ratować to maleńkie stworzonko w naszym brzuchu, które już od samego początku kochamy, to dlaczego nie próbować, dlaczego stać bezczynnie? A chyba nic tak nie boli jak żal do siebie po czasie i to nurtujące pytanie a co jeśli bym jednak spróbowała...
Mieszkałam kilka lat w Liwerpoolu i też jakoś lepiej wspominam tamtejszą służbę zdrowia. Przede wszystkim pracując nie musiałam płacić za każdą wizytę u GP 55e jak tu ( wyłączając wizyty w ciąży które są rzadkie ale darmowe). Choć z tego co pamiętam podobnie jak tu, Paracetamol był złotym lekiem na każde zło. Na Zielonej Wyspie wszyscy w szpitalu są mili serdeczni,po porodzie masz catering jak w hotelu, ale jeśli zaczynają ci się jakiekolwiek problemy ciążowe a szczególnie w początkowym okresie ciąży to służba zdrowia jest tu mało użyteczna i mocno zdystansowana. Wychodzą z założenia, że jeśli coś się dzieje z dzieckiem to widać tak miało być i nic z tym nie robią. To w mojej polskiej głowie nigdy się nie mieściło i nigdy nie pomieści. Staram się myśleć racjonalnie. Wiem, że nie na wszystko mamy wpływ i czasem choćbyśmy na głowie stawały nie zmienimy biegu natury. Ale jeśli istnieje choćby cień nadziei, że możemy czegoś spróbować, coś zrobić, żeby ratować to maleńkie stworzonko w naszym brzuchu, które już od samego początku kochamy, to dlaczego nie próbować, dlaczego stać bezczynnie? A chyba nic tak nie boli jak żal do siebie po czasie i to nurtujące pytanie a co jeśli bym jednak spróbowała...