MamaR
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 13 Lipiec 2019
- Postów
- 2 392
Od podania zastrzyku też trochę minie zanim pęcherzyk pęknie a później jajeczko leci w stronę macicy i trochę czasu mu to zajmie, uwolniona komórka jest ok 24 godziny zdolna do zapłodnienia więc myślę że jak jutro będą sexy to jest szansa że się uda.@paola121214 mam TM od 2 lat i powiem Ci tak, można bez niego żyć, ale ja osobiście nie wyobrażam sobie już bez niego życia. Szczególnie, ze dzięki niemu umiem i coś wychodzi mi z drożdży: chleb, chałka, pizza. Dużo pomaga mi podczas robienia imprez. Na święta robimy praktycznie wszystko. Ja go lubię, ale tak jak mówiłam- można i bez niego żyć.
@K_89 witaj, zapiszę Cię na ławeczkę. Bardzo mi przykro z powodu Twojej sytuacji i straty. Napisałaś coś, o czym nie chciałam głośno mówić, ale mam właśnie takie same odczucia. A mianowicie, że kolejna ciąża ma stłumić ból po poprzedniej straconej ciąży. U mnie sytuacja wygląda tak, że zaszłam w ciążę naturalnie po 10 latach niezabezpieczania się (staraniem bym tego nie nazwała). Pierwsza ciąża dzięki ivf. W tej drugiej serduszko przestało bić w 10 tygodniu ciąży. Łyżeczkowanie. Na tą chwilę nie umiem pogodzić się ze stratą i żyć dalej ani tym bardziej odpuścić.
I tak a propos starań, byłam na monitoringu. Na lewym jajniku pęcherzyk 2.14cm. Podany zastrzyk, tylko cholera dzisiaj się nie uda, bo mężowi w ostatniej chwili zmienili grafik i poszedł do pracy na noc. Chyba wniosę podanie u niego w pracy, że ma mieć grafik pod moja owulację, bo bez sensu tak
U mnie taka sytuacja że mdli mnie strasznie, nie wiem czy to od tych tabletek na zatrzymanie laktacji czy może to już anemia. We wrześniu wyniki krwi były ok. Nie wiem czy powinnam jeździć samochodem w takiej sytuacji ale w pracy by mnie zjedli jakbym teraz na L4 poszła.