reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

🍁🍂Listopadowe kreski 🍁🍂

Ja jestem po wizycie u gina z naszymi wynikami. Powiedział że tragedii nie ma ale zielonego światła na staranie też nie🫢 dopóki lekarz zakaźnik stwierdzi że aktywnych przeciwciał boreliozy w organizmie nie ma. A test planowałam zrobić na początku stycznia (wcześniej to nawet nie ma sensu). Parter dostał skierowanie do androloga bo stres oksydacyjny nasienia ma podwyższony, ja dostałam actifolin z uwagi na mutacje MTHFR i acard - mutacja PAI. Kazał zrobić badanie na awidnosc CMV więc zrobiłam. Potwierdził owu, zgodnie z tym co czułam była 12.11 i ....nie uważaliśmy a nawet staraliśmy się a tu zielonego światła brak 🙈
To teraz mamy trzymać kciuki żeby się udało czy lepiej nie? Jak ty czujesz? 🤗
 
reklama
To teraz mamy trzymać kciuki żeby się udało czy lepiej nie? Jak ty czujesz?
Ciężkie pytanie😁 ale mimo wszystko chciałabym żeby się udało🤗 zapytałam oczywiście lekarza co by było gdyby to powiedział że to jak gra w rosyjska ruletkę. Mogloby być dobrze albo źle. Na plus na pewno że jestem po antybiotyku i teraz biorę borelyme choć w ziołolecznictwo nie bardzo wierzę ale nie zaszkodzi
 
Ostatnia edycja:
@Żołna witaj, 🙋🏻‍♀️ Zaraz Cię zapiszę na ławeczkę, ale wiadomo ;) - mamy nadzieję, że długo u nas nie pobędziesz i trafisz na mamusiowy wątek ❤️ Przykro mi z powodu Twojej straty. Czy możesz napisać coś o tym? Jeśli oczywiście mogłabyś i jesteś w stanie. Pytam się, bo ja również straciłam ciążę w 10-11 tygodniu 😢

Niestety przyczyna poronienia nieznana. Serduszko nigdy nie zabiło więc w sumie można powiedzieć że chodziłam z martwą ciążą 4-5 tygodni zanim pojechałam do szpitala.
Miałam za wysokie TSH które próbowałam zbić, euthyroxem, ale nie wiem czy mi się udało bo beta zaczęła spadać zanim zbadałam drugi raz TSH. Od ginekologa zielone światło dostałam chyba w marcu czy kwietniu ale endokrynolog pozwolił się starać dopiero teraz i tylko dlatego że mam 37 lat więc czas mi się kończy.
Przykro mi że Ciebie też to spotkało. Znasz przyczynę?

Hej, wtrące się w nie swój wątek ale byliśmy razem na mamusiowym wątku i też musiałam go opuścić chociaż później niż Ty i chce Ci tylko powiedzieć że trzymam mocno kciuki za Ciebie 🤞❤️

Pamiętam Cię ❤️ przykro mi że Tobie też się nie udało. Również trzymam mocno kciuki za Ciebie 🤞❤️
 
Hej dziewczyny! Przypomniałam sobie znów o tym forum po ponad 5 latach… chyba potrzebuję wsparcia?! Trochę o sobie: mam 35 lat, córkę 5 letnią, nie mieszkam w Polsce już od wielu lat. Moja historia o corke staraliśmy się jakoś pół roku może trochę dłużej, nie jestem pewna na 100% ale na przełomie grudnia i stycznia 2019 miałam ciążę biochemiczna. Później dwa miesiące pauzy z nakazu lekarza i w kwietniu zaszłam w zdrowa ciążę z córeczką. Podczas ciąży dowiedziałam się że mam mutacje V-Leiden, byłam na zastrzykach całą ciążę i połóg. I tak nam zleciało w sumie kilka lat. W tym roku postanowiliśmy się starać o rodzeństwo dla córeczki, w drugim cyklu się udało, byłam przeszczęśliwa że się tak szybko udało… moje szczęście nie trwało długo bo niecały tydzień po pozytywnym teście zaczęłam plamić na brązowo a później już krwią… długo trwało zdiagnozowanie mnie ale jak już się domyślacie była to ciąża pozamaciczna…. Z końcem października miałam laparoskopię, została usunięta część jajowodu z ciążą a pozostała część i tak zaszyta. Nie wiem dlaczego tak zrobili a nie usunęli całego jajowodu, może tu za granicą mają inne procedury niż w Polsce. Zostało również przeprowadzone łyżeczkowanie macicy. Stwierdzili że powodem cp mogły być zrosty bo 11 lat temu miałam akurat z tej strony też już operację torbieli jajnika. Zalecenia lekarza, czekać do pierwszego okresu, a później jeszcze trzy cykle i możemy zacząć od nowa starania. Nie zlecił żadnych badań, powiedział że to pech, statystyka, zrosty z tamtej strony. Ponoć druga strona wygląda w porządku. Ciężko mi się pozbierać po tym wszystkim, tym bardziej że ciąża była chciana i planowana. Moim marzeniem jest mieć letnie dziecko, wiem że to głupie, mega głupie ale to mnie jeszcze bardziej dołuje że było tak blisko. Czuje że najlepszym lekarstwem dla mnie byłaby kolejna ciąża ale nie wiem jak przetrwać znowu te miesiące do kolejnych starań no i strach…. Czy się uda, jakie mamy szanse z jednym jajowodem…. Lekarze tutaj zawsze podchodzą do wszystkiego na wielkim luzie, ja taka nie jestem. Może nie potrzebnie się zamartwiam do przodu… chciałam się komuś wygadać… życzę wszystkim nam upragnionych dwóch kresek a przede wszystkim zdrowej ciąży, bo dwie kreski o niczym nie świadczą jak mogłam się sama przekonać… proszę o wypisanie na ławeczkę. Jak się nic nie zmieni to kolejne starania zaczniemy pewnie koło marca-kwietnia. Zależy jak mi się znowu cykle ułożą. Może to moje przeznaczenie mieć zimowe dzieci 🩵 ciekawe kto dotrwał do końca?

U mnie co prawda ciąża pozamaciczna rozwiązana farmakologicznie, ale dużo wtedy czytałam o CP.
Ogólnie zwiększa się szansa na kolejną tzn. 15%, gdzie trafiając na nią miało się 2% - więc ja też byłam załamana. Czytałam historie, że zarodek musiał być wadliwy (podobno to często dziewczynki z ZD), z drugiej że wręcz przeciwnie bo skoro normalnie walczymy o ładne endo nie za grube nie za chude bo inaczej zarodek się nie będzie zagnieżdżał, a tu się zagnieździł w mega cienkim miejscu no to musi być hardcorowym koksem. Czytałam też, że taki jajowód powinno się usunąć, bo w miejscu zagnieżdżenia rzęski przesuwające komórkę są uszkodzone, stąd właśnie ta większa szansa na kolejną CP, bo nie przepchną. Nooo naprawdę mózg paruje od tego. Po farmakologii masz 3 miesiące bezwzględnego zakazu starań, potem zaleca się w Polsce jeszcze kolejne 3, wytrzymałam 5. Przebadałam wszystko co na tamtym etapie mogłam i nie znalazłam przyczyny - bardzo ciężko zniosłam znowu okres świąteczny (miałam takiego farta, że to CP przytrafiło się w grudniu) bo w ciąży nie byłam, o posiadaniu już kolejnego dziecka nie wspomnę. Zaszłam w ciąże kolejne 4 miesiące później - z tej samej strony co CP. Ciąża była, jest prawidłowa i synek skończy zaraz rok. Czy nie chciałam dziecka w grudniu? Bardzo. Czy nie chciałam dziecka urodzonego w święta? Oczywiście.

Ale widocznie tak musiało być - w każdym razie nie wiem czy prawy jajowód przechwycił te komórkę, ale da się mieć zdrową ciąże z tej samej strony co CP
 
Ja dopiero 10 dni po owulacji owulacja była późno w tym cyklu więc okres siw spóźni liczę że będzie dzis max Jutro

Ale to tak nie działa.
Faza lutealna powinna być stała. Dodatkowo ona nie do końca wpływa na ciąże samą w sobie (w sensie, ze ja mam 15 dniową, a i tak oczekuje się zagnieżdżenia 6-12dpo) więc jeżeli mówisz, że masz fazę 10 dni, co jest dość krótko, ale w normie to nie ma opcji że owulacja była więcej niż te 10 dni.

Szczególnie, że Ty chyba raz zbadałaś proga w zeszły piątek i był 6? A dzień wcześniej nie miałaś nawet ciałka żółtego na USG. Więc dla mnie to świadczy o tym, że ta owulacja była pewnie w czwartek/piątek. Więc tak naprawdę to realnie dla mnie jesteś 6 dni po owulacji.
Przepraszam Cię, ale nie wiem jak Ty wyliczyłaś, że jesteś 10 dni po.

@LadyCaro ma rację, że nie wyliczasz dnia owulacji na podstawie progesteronu, ale jak już bardzo się przy tym upierasz, to właśnie w dniu owulacji progesteron jest ok. 5ng więc idealnie to się spina z tym co napisałaś w zeszłym tygodniu
 
Cześć dziewczyny. Jeśli można chciałabym usiąść na ławeczce. Wracam do starań od tego cyklu. W listopadzie już nie zdążę zatestować.
Byłam tu rok temu ale niestety w listopadzie zeszłego roku poroniłam w 10 tygodniu. Potem wyszło u mnie bardzo dużo problemów zdrowotnych i dopiero teraz dostałam zielone światło. Więc trochę z nadzieją i trochę z lękiem wracam do Was.
Życzę Wam wszystkim upragnionych 2 kresek na testach i szczęśliwie zakończonych ciąż.
Trzymam kciuki kochana... 🤞🤞
 
Cześć dziewczyny. Jeśli można chciałabym usiąść na ławeczce. Wracam do starań od tego cyklu. W listopadzie już nie zdążę zatestować.
Byłam tu rok temu ale niestety w listopadzie zeszłego roku poroniłam w 10 tygodniu. Potem wyszło u mnie bardzo dużo problemów zdrowotnych i dopiero teraz dostałam zielone światło. Więc trochę z nadzieją i trochę z lękiem wracam do Was.
Życzę Wam wszystkim upragnionych 2 kresek na testach i szczęśliwie zakończonych ciąż.
Witamy z powrotem, oby nie na za długo ❤️ pamiętam Cię z kresek i aż nie mogę uwierzyć, że to już rok minął 😲
 
U mnie co prawda ciąża pozamaciczna rozwiązana farmakologicznie, ale dużo wtedy czytałam o CP.
Ogólnie zwiększa się szansa na kolejną tzn. 15%, gdzie trafiając na nią miało się 2% - więc ja też byłam załamana. Czytałam historie, że zarodek musiał być wadliwy (podobno to często dziewczynki z ZD), z drugiej że wręcz przeciwnie bo skoro normalnie walczymy o ładne endo nie za grube nie za chude bo inaczej zarodek się nie będzie zagnieżdżał, a tu się zagnieździł w mega cienkim miejscu no to musi być hardcorowym koksem. Czytałam też, że taki jajowód powinno się usunąć, bo w miejscu zagnieżdżenia rzęski przesuwające komórkę są uszkodzone, stąd właśnie ta większa szansa na kolejną CP, bo nie przepchną. Nooo naprawdę mózg paruje od tego. Po farmakologii masz 3 miesiące bezwzględnego zakazu starań, potem zaleca się w Polsce jeszcze kolejne 3, wytrzymałam 5. Przebadałam wszystko co na tamtym etapie mogłam i nie znalazłam przyczyny - bardzo ciężko zniosłam znowu okres świąteczny (miałam takiego farta, że to CP przytrafiło się w grudniu) bo w ciąży nie byłam, o posiadaniu już kolejnego dziecka nie wspomnę. Zaszłam w ciąże kolejne 4 miesiące później - z tej samej strony co CP. Ciąża była, jest prawidłowa i synek skończy zaraz rok. Czy nie chciałam dziecka w grudniu? Bardzo. Czy nie chciałam dziecka urodzonego w święta? Oczywiście.

Ale widocznie tak musiało być - w każdym razie nie wiem czy prawy jajowód przechwycił te komórkę, ale da się mieć zdrową ciąże z tej samej strony co CP
A kiedy dostałaś pierwszy okres po cp? Ja w poniedziałek będę 3 tygodni po laparoskopii a owulacji tzn śluzu płodnego ani widu ani słychu. Ja czekam na pierwszy okres jak na zbawienie bo wtedy wiem że jeszcze trzy cykle i możemy wznowić starania… dosyć szybko ci się udało jak w 4 cyklu. Widzę że mamy podobnie, jak starałam się o córkę to też odpuściłam całkiem na luzie ten miesiąc, kiedy miałby być zimowy termin bo sama mam urodziny w grudniu i nie chciałam jakoś tego i co się okazało zaszłam w ciążę z terminem porodu na 1 stycznia, moim zdaniem najgorzej 🙈 a córeczka urodziła się jednak w grudniu. Mamy blisko siebie urodziny. I wiesz co marzyłam o letnim dziecku ale jeśli teraz zmówimy starania w marcu czy kwietniu to znowu będzie grudzień/styczen i jakoś tak myślę że to może moje przeznaczenie jakkolwiek głupio to brzmi mieć zimowe dzieci. Oczywiście jestem pełna optymizmu że się uda, chociaż czasem przychodzą też te złe myśli…. 😢 że mam tylko jeden jajowód czynny no i oby nie było powtórki.
 
reklama
Do góry