reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

🍁🎃Listopadowe kreski - niech to będzie miesiąc radości i u każdej z nas bejbik zagości🎃🍁

reklama
Nie umiem. Nigdy nie byłam.
Nigdy nie byłaś silna? A jak rodziłaś poprzednią dwójkę nie byłaś? A jak były pierwsze problemy przy dziecku to nie byłaś? A jak miałaś konflikt z partnerem to nie byłaś? Nie straciłaś nigdy przyjaciółki, przyjaciela? Nigdy w Twoim życiu nie było sytuacji, że trzeba było być silnym? Rozumiem, że masz zaburzony obraz przez sytuację w jakiej jesteś. Ale nie znając Cię prywatnie jestem w stanie stwierdzić, że miałaś takie sytuacje.

I tak jak napisała @Bolilol. Rozważ natychmiastową konsultację psychologiczną, a nawet pokusiłabym się o psychiatryczną aby wdrożyć leki na równi z terapią. Bo jedna rzecz to przepracować a druga starać się funkcjonować.
Z tego co piszesz Twój stan aktualnie nie pozwala Ci normalnie funkcjonować. A jeżeli coś zaburza nasze funkcjonowanie to wymaga interwencji.
 
Nie umiem. Nigdy nie byłam.
To idź po pomoc. Moja babcia popadła w głęboką depresję po stracie syna. Gdy miałam 13 lat pierwszy raz zwariował i szukałam je po nocy. Byłam sam. Za drugim razem miałam 17 lat, tu było łagodnie. Wydawało jej się że leczy ludzi, uzdrawiała mnie. Trzeci raz był gdy miałam 22 lata. Mówiła już wcześniej, że babci się pogarsza, nikt mnie nie słuchał. Tydzień później dzwonią, że się zamknęła i nie chce z nikim gadać, mam przyjechać bo tylko mnie słucha. Pojechałam rozmawiałam z nią przez drzwi, prosiłam by wyszła. W końcu udało się ją uprosić, widzę przez mleczną szybę że wstaje i upada. Kazałam wyważyć drzwi. Pocięła się, była cała w krwi.
Nie muszę chyba pisać ile te przeżycia mnie kosztowały. Ty narażasz na podobne swoje dzieci.
 
Tule Was mocno dziewczyny. Jesteśmy silnymi babkami.
dodam jeszcze swój komentarz, dzieląc się swoją historią. Ja miałam mieć termin 15.12. Śmialiśmy się, że będzie “żywa szopka” w domu. Tak bardzo cieszyliśmy się, że będą to święta w 3. Nie udało się.
1,5 miesiąca później ocierałam łzy strachu i wzruszenia z policzka myśląc “no to na święta będzie żywa bombka, w roli głównej ja”.
I jest dzisiaj. 9 miesięcy od tych wydarzeń. I nie ma nic. Nie ma dziecka, nie ma ciąży. 12 miesięcy od podjęcia decyzji o dziecku.
Świat się nie zatrzymał. Świat idzie dalej. Mimo, że po drodze mój świat runął w gruzach przynajmniej dwukrotnie.
Wstałam, otrzepałam potłuczony tyłek. Poukładałam wszystko w głowie. Stworzyłam nowy plan.
Moje myślenie o tym jakby to miało wyglądać, że te święta miały być inne, nic nie zmieni. Nie wróci mi magicznie tych ciąż. Nie da mi to dziecka. Zamiast pchać mnie do przodu będzie tylko kula u nogi.
I ja nie mówię, że trzeba zapomnieć. Nigdy tego się nie zapomni. Ale trzeba się oswoić z tym, zaakceptować. Bo rozpamiętywanie i pogrążanie się w smutku naprawdę nie pomaga.
W pełni się pod tym podpisuję.
 
reklama
Do góry