W ogóle starałam się z nim wczoraj porozmawiać, o tym co nas spotkało i teraz już wiem, że on bardzo nie jest na takie rozmowy gotowy. Nadal bardzo to wszystko przeżywa. I tak sobie myślę, ja jestem na l4, on przejął część obowiązków żeby mnie odciążyć. Mam swoją przestrzeń na przemyślenia. A on? Powoli zamyka się przede mną w swojej skorupie i nie wiem jak mogę mu pomóc
Nie byłam w takiej sytuacji, ale wiem, że facetom rozmowa przychodzi trudniej, przeżywają bardziej w środku.
Rozumiem, że potrzebujesz z nim porozmawiać, a on Ci ten rozmowy nie daje. Bardzo często przeżywałam coś takiego. Wydawało mi się na początku, że albo on olewa sprawe, albo spływa po nim, czy nie jest do końca zainteresowany rozmową ze mną.
Bo oni muszą być twardzi, bez zbędnych emocji.
Facet też się musi nauczyć i zrozumieć, że może być zły, smutny, rozżalona i wszystko inne.
Tłumaczyłam, że ja się nie będę domyślać co on czuje w środku. I ja potrzebuję rozmowy konkretnie z nim na konkretny temat. Z nim, a nie z koleżanką.
Bo jak nie porusza tematu to ja czuję jakby go to nie obchodziło, co mnie dokłada dodatkowego stresu.
Trwało to trochę (wg mnie całą wieczność
), ale chyba rozumiał i jest już dużo łatwiej.