Ja tam nie zamierzam być przewrazliwiona, i nie chce tez dziecka trzymac w zbytniej sterylności bo wiem ze to szkodzi.
Ja jestem z natury bardzo wylewna uwielbiam przytulanie calowanie, głaskanie i tez takie uczucia bede dziecku przekazywac i absolutnie nie zamierzam bronic tego dziadkom moim siostrom itp. Nawet przyjaciółkom. Generalnie to ludzie chorzy wiedzą i stronią od malucha zeby go nie zarazic. Sama przezylam cos co zapamietam do konca i byla dla mnie to bardzo przykra sytuacja. Na chcrzcinach u mojego męża w rodzinie gdzie mąż był chrzestnym zostalam przy wszystkich opieprzona panicznie przez matke dziecka za to ze przywitalam się z maluszkiem łapiac za malutkie paluszki u rączki. Zaznaczam maluch mial pół roczku. Dla mnie to byl szok poczulam sie jak intruz, a jest to bliska nam rodzina. Do dzis dzien nie lubie ich odwiedzac bo wiem jakie maja podejscie do sterylnosci wlasnie tak wyglada ze jak przychodzimy to widze presje i wzrok rodzicow dziecka czy aby nie dotkne. Zauwazam ze dziecko ma teraz 7 lat. Wiec pierwsze co robie ide do lazienki myc ręce no jakas naprawde paranoja dla mnie. Dziecko ma tak szorstkie rączki i skórke od mycia swoich ze straszne to jest dla mnie. No i co tu duzo mowic choruje z 500 razy w roku. Bo przeciez wszystkie maskotki misie nawet jak dostawala są prane co tydzien czy dwa.
Na tym przykladzie jestem w 100% pewna ze rodzice dziecku zaszkodzili pomimo dobrych checi. O calowaniu nie bylo mowy nigdy.... w koncu mala nawet tego nie lubi bo nie zna ale najbardziej przykro wlasnie zawsze bylo dziadkom....
Ja do tego niedopuszcze niech przekazuja swoją milosc ile wlezie a dziecko chce tez na wiele rzeczy uodpornic zeby mi nie chorowalo ciagle.
Ja jestem z natury bardzo wylewna uwielbiam przytulanie calowanie, głaskanie i tez takie uczucia bede dziecku przekazywac i absolutnie nie zamierzam bronic tego dziadkom moim siostrom itp. Nawet przyjaciółkom. Generalnie to ludzie chorzy wiedzą i stronią od malucha zeby go nie zarazic. Sama przezylam cos co zapamietam do konca i byla dla mnie to bardzo przykra sytuacja. Na chcrzcinach u mojego męża w rodzinie gdzie mąż był chrzestnym zostalam przy wszystkich opieprzona panicznie przez matke dziecka za to ze przywitalam się z maluszkiem łapiac za malutkie paluszki u rączki. Zaznaczam maluch mial pół roczku. Dla mnie to byl szok poczulam sie jak intruz, a jest to bliska nam rodzina. Do dzis dzien nie lubie ich odwiedzac bo wiem jakie maja podejscie do sterylnosci wlasnie tak wyglada ze jak przychodzimy to widze presje i wzrok rodzicow dziecka czy aby nie dotkne. Zauwazam ze dziecko ma teraz 7 lat. Wiec pierwsze co robie ide do lazienki myc ręce no jakas naprawde paranoja dla mnie. Dziecko ma tak szorstkie rączki i skórke od mycia swoich ze straszne to jest dla mnie. No i co tu duzo mowic choruje z 500 razy w roku. Bo przeciez wszystkie maskotki misie nawet jak dostawala są prane co tydzien czy dwa.
Na tym przykladzie jestem w 100% pewna ze rodzice dziecku zaszkodzili pomimo dobrych checi. O calowaniu nie bylo mowy nigdy.... w koncu mala nawet tego nie lubi bo nie zna ale najbardziej przykro wlasnie zawsze bylo dziadkom....
Ja do tego niedopuszcze niech przekazuja swoją milosc ile wlezie a dziecko chce tez na wiele rzeczy uodpornic zeby mi nie chorowalo ciagle.