reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Listopad 2010

dziewczyny tak pomyslalm ze to moze buraczki bo tylko to bylo inne w mojej diecie wczoraj :) ale pewnosci nie mam..

holly co do tesciow to moi mieli przyjechac w ta sobote zeby mi przez tydz pomoc, wczoraj do nich dzwonilismy a tu mowi ze moze nie dzadza rady i dopiero w nastepna.. troche mi przykro bo to chodzilo przeciez o pomoc MI i DZIDZUSIOWI a nie zeby oni sobie na urlop do nas przyjechali :/ i wiedzili o tym juz od pol roku.. teraz za tydz to ja juz pomocy nie bede tak bardzo potrzebowac..

juz to sobie wyobrazam ja po nieprzesanej nocy wymyslam im rozrywki w ciagu dnia....

elzu trzymaj sie :) ja tez myslalam ze sie rozplacze dzis jak dopiero moglam pojsc spac o 11 rano ;) i nadodate Mala zrobila kupe na body przy przebieraniu a potem siku juz na swieze ubranie...

sika do gory jak Maly strazak..:-D
 
reklama
dobry wieczór.
miały mnie już nie być i jestem :-)

byłam w szpitalu i po KTG na którym nic nie wyszło kazali wracać do domu. zezłościliśmy się z mężem, bo na dzisiaj miałam skierowanie do szpitala i co by się nie działo miałam być przyjęta. a tu d**a

nie mogłam dodzwonić się do mojego lekarza prowadzącego bo operował.

lekarz ze szpitalnej porodówki stwierdził że dopiero 1 dzień po terminie i proszę przyjechać nie wcześniej niż za 4 dni (sobota).
na szczęście dodzwoniłam sie po południu do swojego lekarza. zadowolony nie był, kazał byc w piątek i że wtedy napewno mnie przyjmą.

bardzo jestem ciekawa.

Aduśka także trzymam kciuki za ciebie. bo moje wywoływanie w tym tygodniu raczej stanie na niczym.
 
Witajcie kochane!

Dołączam się do tych nierozpakowanych :-(. Z godz. na godz. łapię większego doła. Zastanawiam się, czy ja w ogóle urodzę. Tłumaczę sobie, że małej jest tak dobrze w brzuchu, ze nie chce się jeszcze dać światu poznać, ale z każda chwilą jest co raz gorzej. Wczoraj zrobiłam przepływy i wszystko jest niby OK. Mała waży już 3900. Jak ja takiego klocka wypchnę?Jeszcze mi moja gin. robi problemy ze zwolnieniem. Ma je do jutra i nie chce wypisać na kolejne dni :crazy:. Dzisiaj jestem po bardzo dluuugim spacerze. No i nawet po przytulankach z mężeusiem i nic cholera. Martwię się bo moja gin. mnie wczoraj nastraszyła, że już na tym etapie ciąży zazwyczaj wody są zielone wiec dobrze byłoby żebym urodziła :wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:Może wytłumaczę - wybrałam inny szpital niż ten, w którym pracuje moja gin. Ona jest zwolenniczką wywoływania porodu, szpital, w którym chcę rodzić czeka z porodem nawet do 42 tyg. ciąży. Stąd ten konflikt. Innymi słowy kanał.

:-:)-:)-:)-:)-:)-:)-:)-:)-(
ehh kochana mój synek wg usg 4100....
a dół mam jak nie wiem
 
agatakat moja Marika jest specjalistka od robienia kupek i siku na czyste ubranko czy swierzo zalozona pieluszke :) Juz przywklam do tego :)
Staram sie jej nie nosic bardzo na raczkach ale kiedy ona nie spi to ja nie moge sie powstrzymac zeby jej nie wziasc nie wycalowac, pogadac, poprzytulac. Musze ja czuc non stop. Hehe moj P sie ze mnie smieje bo jak on wraca z pracy i zaczyna zabawe z malutka to ja po jakims czasie mu mowie ze on potem idzie do pracy a ja bede nosic ja na rekach i nic w domu nie zrobie, a za chwile sama ja biore tule, nosze caluje :)

Czytalam dzisiaj troszke postow z tego czasu jak bylam w szpitalu i niektore z dziewczyn pisały o wyspianiu sie. Tzn zeby dziewczyny nierozpakowane spały ile sie da. A ja mam odwrotnie, nie jestem wcale zmeczona pomimo nocnego wstawania. Przytulenie córeczki do cyca podczas karmienia daje mi ogromna radosc i nie mam problemu z tym zeby w nocy ja karmic nawet 2 godziny. Wtedy ona sobie ciumka cycusia a ja patrze jak zaczarowana na moja iskiereczke. I powiem ze w ciazy gorzej sie wysypiałam, bo a to brzuch przeszkadzał, a to cos mnie bolalo, cos strzykało w kosciach, trzeba bylo wstac do lazienki i wogole. Tak sie zastanawialam czy ja jestem poprostu tak odporna czy co.
 
. Tak sie zastanawialam czy ja jestem poprostu tak odporna czy co.


Może dlatego, że jesteś 7 dni po porodzie, a inne dziewczyny np. 3 tygodnie i na dłuższą metę to jest męczące. I np. ja jestem sama w domu i nikt mi przy małej nie pomaga, w dodatku trzeba pranie zrobić itd. więc jak dochodzą ciężkie noce to może być męczące...
 
Violett ja też zdecydowanie gorzej spałam w ostatnim czasie ciąży, mały kopał po 15 minutach bo każda pozycja była zła, no i siku co pół godziny, a teraz (poza wczorajszą nocką:) to więcej śpię.
No i trzeba przyznać że widok tego małego chłopczyka, świadomość że jestem jego mamą daje mi tyle energii że chyba mogłabym w ogóle nie spać :)

A cd. pomocy to mi się każdy deklarował że pomoże, a tu przez pierwszy tydzień, gdzie mój był w domu i wcale nie mieliśmy ochoty na wizyty, przychodzili wszyscy - siadali, "zrób mi proszę kawę, herbatkę, soczek...." a teraz kiedy jestem sama to nikt już nawet nie zadzwoni.
Ale dajemy radę :) Rano robię obiad, pranko, małe sprzątanko- większe robi mąż po pracy...

Zobaczymy ile mi się utrzyma ta energia :)
 
Ostatnia edycja:
Może dlatego, że jesteś 7 dni po porodzie, a inne dziewczyny np. 3 tygodnie i na dłuższą metę to jest męczące. I np. ja jestem sama w domu i nikt mi przy małej nie pomaga, w dodatku trzeba pranie zrobić itd. więc jak dochodzą ciężkie noce to może być męczące...

Ja tez jestem sama w domku, P mógłby wziasc wolne ale nie ma takiej potrzeby własciwie bo nie jestem zmeczona. Moi rodzice tez pracuja wiec nie pomagaja.
Moze i masz racje ze jestem tylko 7 dni po porodzie i przyjdzie taki czas kiedy bede zmeczona, ale nie sadze bo z dnia na dzien jestem zywsza, mam wiecej sil
 
O, co do sprzątania to mam wielkie szczęście (choć czasem je przeklinam) w postaci Narzeczonego pedanta uwielbiającego sprzątać. Z domowych obowiązków zostaje mi praktycznie prasowanie i gotowanie - R. uwielbia odkurzać (robi to dwa razy dziennie), zmywać podłogi, włączać pranie, składać pranie, ubóstwia zmywać naczynia - odkąd mamy zmywarkę nie zaznaje pełni szczęścia ;-). Dzięki niemu mamy w domu jakieś kwiaty doniczkowe, bo ja pewnie bym wszystkie zasuszyła a on pamięta. Ech, Skarb... tylko czasem denerwuję się jak chcę usiąść przed TV z nim, albo położyć się do łóżka a on mi na to, że jeszcze tylko podkurza żeby mieć "z głowy" :-) To "z głowy" to już jest wręcz przysłowiowe ;-)
 
reklama
Haha holly jak bym czytala w swoim P. On jest pedantem do potegi n-tej doslowanie, cale szczescie ze pracuje do godziny 19 a jak wraca to je, cos tam porobi i kladzie sie spac. Ale jak przychodzi weekend to nie ma zmiluj, sprzata, sprzata, sprzata. Ale ja jestem identyczna :) Caly czas gdzies cos zetre, ułoże, przestawiam bo mi figurka stoi krzywo, książka sie zsuneła albo cos w tym stylu :) Ale z kwiatami mam tak jak Ty :) Mamy w domu roslinki ale tylko dlatego ze P o nie dba:)
Jedyna rzecza ktorej nie lubi to wstawiac prania :) Ale to chyba przez moje zrzedzenie ze jak białe pranie to białe i nie może dorzucic czegos kremowego :) a jak czarne to czarne i nie może się wyprac cos granatowego :D
 
Do góry