reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Listopad 2010

Witam,
mój zdrowieje bo już w nocy mało spał, dawał sygnały dźwiękowe na cały blok, i dzisiaj od 12 do 15 to samo, kobieta z gazowni bała się zapukać żeby odczytać licznik bo nie wiedziała co się tu dzieje :) Ale nic go nie boli bo jak dostaje smoczka to od razu usypia- tylko jak mu smoczek wypadnie- a wypada od razu to zaczyna płakać albo krzyczeć: "ehe ehe ehe" śmiesznie brzmi

Byliśmy na krótkim spacerku i teraz odpoczywamy. Fajnie być mamą :):):)

ania
bardzo Ci współczuje, nie denerwuj się, na pewno wszystko się ułoży, trzymam kciuki

m3onika dlatego się nie stresuj, ja przez te niecałe trzy tygodnie przeryczałam więcej niż w całym życiu jak mały tak "leciał z rąk" przy jedzeniu, teraz jest już coraz lepiej, Twoja mała też da radę

Jola ja planowałam jeść wszystko ale jak mały się urodził to nawet zapach smażonego mnie drażni. Mam dietę, jak skończy miesiąc to zacznę eksperymentować.
Na opryszczkę- według mnie najlepsza metoda: aspiryna- kropla wody żeby zrobić papkę i posmarować- rewelacja ale na początku opryszczki zanim się rozlezie :)

lasotka, małaAnka
, efinka fajnie że już po, odpoczywajcie i czekamy na relacje

Joaś
ja nie wiem jak ty to robisz że jeszcze masz czas pisać posty i w ogóle, powoli stajesz się moja idolką :):)

edytka mojemu też ropiało, tak że rano nie mógł otworzyć, woda i sól f. nie pomogą. Położna powiedziała że to normalne, że dziecko może zatrzeć oczko ręką, lub o kocyk jak ma główkę na boku. Kazała przemywać 6 razy dziennie naparem ze świetlika przez 5 dni i żeby zawsze tak robić jak będzie ropiało. Ale mojemu nie przeszło niestety i poszliśmy do pediatry, kazała kupić Biodacynę- antybiotyk bakteriobójczy i po 3 dniach mu przeszło.

baska u mojego nie ma problemu z bioderkami
 
reklama
Jeśli chodzi o dietę, to ja się jeszcze w ciaży zarzekałam, że się nie dam sterroryzować i będę jadła wszystko (wiadomo, poza rzeczami absolutnie odpadającymi), ale ostatecznie przeszłam na dietę dla matek karmiących i z wielu produktów zrezygnowałam. Uznałam, że skoro to tylko na trzy miesiące, to jakoś wytrzymam (np. bez ostrych przypraw czy smażonych kotletów), poza tym chciałam schudnąć, a ta dieta pozwala. I szczerze, to się nawet jakoś specjalnie nie męczę. A cieszę się, bo już w dwa tygodnie po porodzie wróciłam do wagi sprzed ciąży, chociaż mam jeszcze malutki brzuszek i w stare spodnie nie wejdę (tzn. nie zapnę ich na brzuszku).
 
co do diety to wczoraj skusilam sie na barszcz czerwony i mimo ze Nasza jest dokarmiana butelka i tak duzo cyca nie dostaje to te buraki musialy na nia zadzialac :( cala noc nie spalysmy ZNOWU, wymiotowala 2 razy, brzuszek ja bolal i dopiero kolo 11 rano udalo jej sie zasnac mocnym snem :(

wstala kolo 14 zeby zjesc i znowu spi..

zeby tak moje dzieciatko przesypialo noce to bylo by super, dwie ostatni byly okropne, ale moze niedlugo przyzwyczaje sie do spania 3 godz na dobe ;)
 
uu.. nie wiedzialam ze buraczki szkodza..

Ja w ogole nie wiem jak dieta mamy karmiacej ma wygladac, bo wszedzie co innego pisza.. :( np o nabiale, w jednym artykule pisza, ze lepiej unikac.. w innym, zeby jesc.. :/

Jak narazie staram sie jesc mniej slodyczy (niestety nie potrafie zrezygnowac calkowicie narazie.. ale sie staram), cytrusow, ostrego, kapusty i smazonych tlustych potraw.
 
moze tak buraczki na Moja tylko podzialaly :) ja nie mam pojecia nic o diecie dla matek karmiacych, wedlog mnie nie nalezy tez z ta dieta przesadzac..

elzu
Twoja mama juz pojechala? jak radzisz sobie z synkiem sama w domu :) ?

ja dzisiaj pierwszy dzien tez jestem sama, rodzice sobie beda kuchnie remontowac i mama musiala goscia od mierzenia przyjac, ale juz jutro znowu przychodzi :)

a teraz moj T. dzwonil i z tekstem 'tylko nie denerwuj sie kochanie.. ale gotujesz dzisiaj obiad' :p teraz na mnie taki tekst nie dziala, ale w ciazy pewnie bym mu wygarniala juz ze a co ja mam wszystko robic hehe
 
Agata, moja koleżanka też twierdzi, ze jej córce buraki szkodziły, ale ja jadłam je jeszcze w szpitalu i nic nie było, a potem w domu dwa dni był barszczyk i też bez sensacji. Dodatkowo buraki są na liście warzyw dozwolonych dla matek karmiących, gotowane wspierają wypróżnianie, więc ja bym ich tak kategorycznie nie skreślała. Chociaż oczywiście to pewnie i tak zależy od dziecka - jednemu szkodzą, innemu nie.
 
agatakat, mama pojechala wczoraj z rana, dzis jest ok bo Julek grzeczny (dostal kropelki na kolke) ale wczoraj bylo strasznie.. on nie spal i plakal cale popoludnie.. a ja razem z nim.. do tego D wrocil do pracy i bylam caly dzien sama w domu.. bylo ciezko :( dobrze, ze chociaz nocki u nas spokojne.. cyc i spanie bez problemow (nie zapeszajac).

Na pocieszenie D przyniosl z pracy prezent od kolegow wielki kosz pelen kosmetykow i zabawek dla Julka :)
 
Dokładnie jak pisze anbar, ja od 3 dni na obiad mam barszcz czerwony, a do drugiego dania buraczki zasmażane i żadnego problemu nie ma, Leoś ładnie śpi i kupki jak się patrzy robi...
 
hej kochane, znowu bez polskich znakow bedzie bo jednym paluszkiem stukam, a w drugiej rece maly przy cycuszku :-) Dzwonilam do lekarza, bilirubina mam sie nie martwic - podobno ten poziom jest za wysoki, ale przy karmieniu piersia ma jeszcze prawo taki byc... U nas poza tym wszystko ok - oproc` jednej porazki wychowawczej, probowalam Leosia omotać chusta, wiazanie poszlo ok ale Kurczaczek plakal i po 5 minutach sie poddalam na dzis... Mam nadzieje, ze jeszcze sie przyzwyczai bo to moja jedyna szansa na zimowe spacery.

Dzis mielismy spokojna noc - najpierw Maluszek spal od 22 do 2.30, potem obdzil sie o 4 i tu juz dluzej walczylismy bo do 6 na przemian spal 10 minut i jadl 20. A potem wzielam go do łóżka i tak spalismy przytuleni do 11.30 (oczywiscie wziecie do lozka jest sprawa dyskusyjna bo maly i tak spi w dostawnym wiec cały czas jest ode mnie na pol wyciagniecia reki). Uwielbiam te chwile kiedy jestesmy tak blisko...

Tesciowa mnie dzis zdrzaznila bo przyszla (po raz piaty w ciagu jednego dnia zreszta) i Maly akurat ne spal, dopiero co skonczylam go karmic i pyta czy go moze ponosic no to ok, dalam jej go, on juz plakal sobie cichutko bo jakis gorszy nastroj widocznie chwilowo mial, a ta zaczela go pol godziny nosic, trzachac nim, mowic "a cio sie dziudziu Maluńkowi" itp i w koncu doszla do jedynego slusznego wniosku Maly jest niedokarmiany. No myślałam, że mnie coś trafi... Oczywiście, ja go wzięłam na ręce i się uspokoił, ku mojej dzikiej rozkoszy - kobieta nie wpadła na pomysł, że może jej metody nie bardzo leżą Leosiowi ;-) Poza tym, przychodzi naprawdę po 10 razy dziennie, zawsze wcześniej dzwoni i mówi - ja tylko na moment wejdę. Owszem, możemy odmówić, ale moi teściowie żyją wedla starej zasady "wszystko albo nic" i w momencie jakbym jej odmówiła to byłby koniec poprawnych stosunków, wypomnienie każdych kupionych przez nich śpioszków itp... Drażniąca sytuacja.

Co do diety - u nas w piekarniku piecze się właśnie papryka faszerowana - mniam, zobaczymy czy Maluszkowi zasmakuje. Oczywiście skupię się na farszu a paprykę tylko tak skubnę symbolicznie ;-)
 
Ostatnia edycja:
reklama
Witajcie kochane!

Dołączam się do tych nierozpakowanych :-(. Z godz. na godz. łapię większego doła. Zastanawiam się, czy ja w ogóle urodzę. Tłumaczę sobie, że małej jest tak dobrze w brzuchu, ze nie chce się jeszcze dać światu poznać, ale z każda chwilą jest co raz gorzej. Wczoraj zrobiłam przepływy i wszystko jest niby OK. Mała waży już 3900. Jak ja takiego klocka wypchnę?Jeszcze mi moja gin. robi problemy ze zwolnieniem. Mam je do jutra i nie chce wypisać na kolejne dni :crazy:. Dzisiaj jestem po bardzo dluuugim spacerze. No i nawet po przytulankach z mężusiem i nic cholera. Martwię się bo moja gin. mnie wczoraj nastraszyła, że już na tym etapie ciąży zazwyczaj wody są zielone wiec dobrze byłoby żebym urodziła :wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:Może wytłumaczę - wybrałam inny szpital niż ten, w którym pracuje moja gin. Ona jest zwolenniczką wywoływania porodu, szpital, w którym chcę rodzić czeka z porodem nawet do 42 tyg. ciąży. Stąd ten konflikt. Innymi słowy kanał.

:-:)-:)-:)-:)-:)-:)-:)-:)-(
 
Ostatnia edycja:
Do góry