Witam wieczornie!
Goncia, Joaś - Lublin pozdrowiony :-)
Trzymam kciuki za Amerie - mam nadzieję, że szybko wyjdzie z tego cholernego szpitala...
Holly - Twoje opisy i porady są super! Mogłabyś jakiś poradnik wydać :-)
Ja już jestem rozpakowana - ale w sensie walizek i wszystkich gratów, które tu zwiozłam :-) Wczoraj widziałam się z położną, z którą baaaardzo chciałam rodzić...no i niestety okazało się, że od 18 listopada do 10 grudnia jest wysłana na przymusowy urlop.... :-( mój termin z OM to 28 listopada, z USG w 12 tc to 26 listopada....więc teoretycznie się rozminiemy...ale, jak to doświadczona położna, przebadała mnie tak, że już od wczoraj mam skurcze, mam pić herbatkę z liści malin i łykać wiesiołek....kolejna wizyta w środę, 17tego - pewnie przebada mnie tak, że w środę lub w czwartek będę już tulić Laurę :-) OXY odpada, nie chcę zaczynać porodu w ten sposób...no ale może ten masaż szyjki zrobi swoje...zobaczymy :-)
I muszę Wam powiedzieć, że od momentu, kiedy wiem, że na 85% urodzę za 4 dni to załapałam jakąś szajbę - na biegu zeżarłam wieeelką tabliczkę czekolady (bo przecież później już można), wydudniłam hektolitr coli i cały czas mam w głowie paranoję, że nie zdążę zrobić wszystkiego....jakby narodziny Laury oznaczały koniec świata....a przecież to będzie początek tej lepszej części mojego życia!!! Ale jakoś mimochodem odliczam godziny...baaardzo ciekawe doświadczenie....