reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Listopad 2009

Kasiulla widze upiekszasz caly czas liste super:-)

helena ale chcesz zeby imie Twojego dziecka tylko pod suwaczkami czy jak??Bo jak pod suwaczkami to wejdz np na strone glitery.pl i tam sa do wyboru rozne czcionki..musisz dac utwworz nowy text gliterowy!
 
reklama
Mrowienie może nie, ale ja ciągle mam skurcze łydek. Rano muszę się bardzo pilnować, żeby nie przeciągać się za mocno. Zauważyłam, że pomaga naciągnięcie nogi z zadartą do góry stopą. :-p
 
Pewnie to zależy od tego, w którym miejscu konkretnie skurcz łapie. Mnie na zewnętrznej tylnej stronie łydki, jak tylko ją naciągnę z wyprostowaną stopą. Masakra...
 
Hej dziewczyny,
Widzialam, ze piszecie o szansach przezycia naszych dzidziusow poza macica. Zadnej z nas tego
nie zycze.
U mnie 40 godzin temu zaczely sie regularne skurcze. Do tego strwierdzilam, ze cos sie ze
mnie saczy, Doczekalam switu i do lekarza. Wyslal mnie na cito na usg. Maz jak na zlosc
akurat musial wyjechac w delegacje. JA na usg a tam nie ma lekarza. Kazalam pielegniarce
dzwonic do niego, wiec dzwoni przy mnie i mowi, ze sytuacja krytyczna, ze kobieta ze
skurczami i ze to chyba koniec ciazy. Malo mnie nie scielo, jak to uslyszalam. Lekarz
przyjecvhal po godzinie.
Na usg mala bronila sie raczkami przed skurczami. Dokladnie widac, jak podczas skurczow
macica ja naciskala. Na szczescie urosla do 570 gram, ale lekarz powiedzial, ze jesli nie
zachamuje skurczow i wycieku wod plodowych ( ilosc zmniejszyla sie o 1cm od tego co bylo 20
dni temu ) to zero szans na przezycie. Viki musi posiedziec u mnie w brzuchu jeszcze minimum
6 tygodni.
Chcieli mnie polozyc na patologii, ale jak powiedzialam, ze nie mam ubezpieczenia ( tutaj
szpitale strasznie dogie ), to odeslali do domu. Wypisali mase antybiotykow i lekow
rozkurczowych. Kazali pic, pic, pic i lezec z wielka poducha pod pupa, nie wstawac w ogole
badz tylko do lazienki. I tak juz raczej do konca ciazy. Oby jak najdluzej. I tak jakby
odeszly wody to mam jechac na cesarke, bo Viki lezy w poprzek brzuszka.
Od wczoraj wiec leze, ale skurcze nie mijaja. Czuje sie podle, a nawet po glupia szklanke
wody musze wstawac, bo nie ma mi kto jej podac. Maz sie wscieka, ze zla pogoda udaremnila lot
i musi czekac do jutra na poprawe warunkow. JA sie staram nie denerwowac, ze musi przeleciec
malutkim samolocikiem przez wielkie gory.
Rodzine meza odsylam, bo patrza na mnie z taka litoscia, ze najchetniej bym pozabijala.
Staram sie myslec, ze wszystko bedzie dobrze....
Mam nadzieje, ze Viki tez sie trzyma dzielnie i posiedzi w brzusiu jak najdluzej. Bede najszczesliwsza jesli nawet przenosze ta ciaze.
Trzymajcie za nas kciuki.
 
kasiula super zrobiłaś tą liste :)

gie-oska dziekuje spróuje tak zrobic bo chodzi mi o takie cos jak Ty masz.... a póżniej wkleic to w sygnaturze tak....
 
Hej dziewczyny,
Widzialam, ze na watku ogolnym piszecie o szansach przezycia naszych dzidziusow poza macica. Zadnej z nas tego
nie zycze.
U mnie 40 godzin temu zaczely sie regularne skurcze. Do tego strwierdzilam, ze cos sie ze
mnie saczy, Doczekalam switu i do lekarza. Wyslal mnie na cito na usg. Maz jak na zlosc
akurat musial wyjechac w delegacje. JA na usg a tam nie ma lekarza. Kazalam pielegniarce
dzwonic do niego, wiec dzwoni przy mnie i mowi, ze sytuacja krytyczna, ze kobieta ze
skurczami i ze to chyba koniec ciazy. Malo mnie nie scielo, jak to uslyszalam. Lekarz
przyjecvhal po godzinie.
Na usg mala bronila sie raczkami przed skurczami. Dokladnie widac, jak podczas skurczow
macica ja naciskala. Na szczescie urosla do 570 gram, ale lekarz powiedzial, ze jesli nie
zachamuje skurczow i wycieku wod plodowych ( ilosc zmniejszyla sie o 1cm od tego co bylo 20
dni temu ) to zero szans na przezycie. Viki musi posiedziec u mnie w brzuchu jeszcze minimum
6 tygodni.
Chcieli mnie polozyc na patologii, ale jak powiedzialam, ze nie mam ubezpieczenia ( tutaj
szpitale strasznie dogie ), to odeslali do domu. Wypisali mase antybiotykow i lekow
rozkurczowych. Kazali pic, pic, pic i lezec z wielka poducha pod pupa, nie wstawac w ogole
badz tylko do lazienki. I tak juz raczej do konca ciazy. Oby jak najdluzej. I tak jakby
odeszly wody to mam jechac na cesarke, bo Viki lezy w poprzek brzuszka.
Od wczoraj wiec leze, ale skurcze nie mijaja. Czuje sie podle, a nawet po glupia szklanke
wody musze wstawac, bo nie ma mi kto jej podac. Maz sie wscieka, ze zla pogoda udaremnila lot
i musi czekac do jutra na poprawe warunkow. JA sie staram nie denerwowac, ze musi przeleciec
malutkim samolocikiem przez wielkie gory.
Rodzine meza odsylam, bo patrza na mnie z taka litoscia, ze najchetniej bym pozabijala.
Staram sie myslec, ze wszystko bedzie dobrze....
Mam nadzieje, ze Viki tez sie trzyma dzielnie i posiedzi w brzusiu jak najdluzej. Bede
najszczesliwsza jesli nawet przenosze ta ciaze.
Trzymajcie za nas kciuki.
 
miran slonko 3maj sie...bede sie modlic za Twoja coreczke aby jak najdluzej posiedziala w brzuszku!!straszne to co piszesz!!dlaczego masz skurcze??tulam mocno!!

Helena ja mam ten napis z gliter tu jest strona ^_^ Glitery.pl
 
reklama
aktualizacje do listy
Ja sie nazywam Magdalena, moja corcia to Victoria, termin wg. USG 2.11 ( jesli uda nam sie dotrwac )
 
Do góry