Hej dziewczynki, u mnie znowu weekend away od komputera.
Jakoś nie mam dzisiaj humorku, chyba głównie przez M który mnie jakoś ostatnio wkurza. Pomijając to, jak się zachowuje jak jest głodny - skandalicznie, bez tarczy lepiej nie podchodzić. W sobotę zrobiłam te wrapy , wszystko przygotowałam siedzimy z moją siostrą i szwagrem a M się pyrga bo sobie zawinąć nie umiał.. Jezu jak mnie to wkurzyło.
A jeszcze jak powiedziałam, ze teraz on ładuje zmywarkę bo ja od rana w sumie w kuchni robiłam zupę, kluski dla al, szykowałam te nadzienia do wrapów, potem bawiłam sie z Alą itd - i mówię, ze nie siedziałam na tyłku 5 minut dziś, to on do mnie z wyrzutem, ze jak mam narzekac to mogłam nic nie robić, bo jedzienie mogliśmy zamówić. Ręce mi opadają czasem.
A wczoraj to już na prawde szczęka mi opadła. Siedział ponad godzinę w pokoju i grał sobie na gitarze, Gra ok, ale podśpiewywanie to niestety masakra. Ale ja nic nie mówię, siedziałam z Alą w drugim pokoju i się bawiłam. Nagle dzwonek do drzwi przyjechał nasz kuzyn, ja otwiertam i mówię ze śmiechem, ze nas uratował bo już nie mogę słuchać tych kocich śpiewów, a M wielce urażony, że jak mi się nie podoba to on będzie wyjeżdżał na weekendy żeby sobie ćwiczyć.
No K.. m..., po raz kolejny się okazujue, ze ja mogę mieć w tym domu swoje zdanie tylko jak jest takie samo jak M, a już na pewno nie wolno mi z M żartować.
I nie przejmowałabym się tym wszystkim bo to drobiazgi, tylko, ze jutro mamy rocznicę ślubu, wzięliśmy urlop, zeby pójśc z Alą na tę audiometrę a potem mieliśmy sobie iśc na jakiś obiad fajny, ale w ogóle nie mam ochoty.
EDIT:
A jeszcze widzę, ze piszecie o bliskości. U nas to jest temat który podstępnie wszystko psuje, bo nic się nie mówi na głos, a w M złość narasta z każdym dniem. I nie wiem co ja mam z tym robić, śpimy z Alą, więc nawet się nie przytulamy. Spróbowaliśmy raz niedawno seksu w tej ciąży, ale następnego dnia nie czułam się dobrze, bolał mnie brzuch i po prostu się boję.