kilolek
podwójna listopadowa mama
- Dołączył(a)
- 24 Marzec 2007
- Postów
- 11 197
maxwell gratuluję!
gosiulek niedługo szeroko rozumiana patologia bedzie normą bo rozszerza się niemiłosiernie
No i wlasnie pzy tej okazji dręczy mnie jedna rzecz i nie wiem co zrobić. Pamiętacie chłopca z rakiem do którego miaalm chhodzić na nauczanie indywidualne? Chodzi moja koleżanka tzn chodziła i ona mi opowiadąła, ze to dziekconic nie robi tyko siedzi przed tv, ciagle mowi ze jest glodne a jak juz ona go wysle do matki to dostaje bbatona albo loda. Nie jada nic konkretnego tylko fast foody i slodycze, których przy chemii jesc nie wolni. Żadnych warzyw ani owoców. Nie wie co to są naleśniki! Prosiłam ja by zgłosial sprawę ale ta nie wiem czemu nei chce. Bylam sama u pedagog ale ta twierdzi, ze ja nie moge zglosić pogloski, musi to zrobic ten kto to widział. Dyrekcja mowi to samo. Chcialam isc do tych ludzi no żeby "zobaczyc" dla formalnosci, bylam i powiem co wiem alemnie unikaja, nie odbieraja telefonow, domofonu tez albo nie dziala nie wiem a nie moge przciez wtarggnac dzwoniac do sasiadow. No i kurna nie wiem, bo po nocach spac nie moge, bo dzieciaczyna niedozywiony z tym nawrotem raka (i nie chodzi o pieniadze, bo skoro sa na lody to i na zupe by byly, a poza tym ponoc tata co 2 dzien na solarium chadza too chyba nie za darmo) no i jak on ma wyzdrowiec? Rozważalam czy nie iśc do opieki ale tam tez co powiem, ze slyszałam? czy ja moge cos zrobic?? jako wychowawca nic juz nie moge a jako namolny przechodzien?
aa jeszcze - prosilam pedagog by tam poszla, zwlaszcza ze jedna mama zglaszala ze wydaje jej sie ze maja problemy finansowe , ale pedagog stwierdzila ze oni nie wyrazili checi sie spotkac :/ noz sie w kieszeni otwiera
gosiulek niedługo szeroko rozumiana patologia bedzie normą bo rozszerza się niemiłosiernie
No i wlasnie pzy tej okazji dręczy mnie jedna rzecz i nie wiem co zrobić. Pamiętacie chłopca z rakiem do którego miaalm chhodzić na nauczanie indywidualne? Chodzi moja koleżanka tzn chodziła i ona mi opowiadąła, ze to dziekconic nie robi tyko siedzi przed tv, ciagle mowi ze jest glodne a jak juz ona go wysle do matki to dostaje bbatona albo loda. Nie jada nic konkretnego tylko fast foody i slodycze, których przy chemii jesc nie wolni. Żadnych warzyw ani owoców. Nie wie co to są naleśniki! Prosiłam ja by zgłosial sprawę ale ta nie wiem czemu nei chce. Bylam sama u pedagog ale ta twierdzi, ze ja nie moge zglosić pogloski, musi to zrobic ten kto to widział. Dyrekcja mowi to samo. Chcialam isc do tych ludzi no żeby "zobaczyc" dla formalnosci, bylam i powiem co wiem alemnie unikaja, nie odbieraja telefonow, domofonu tez albo nie dziala nie wiem a nie moge przciez wtarggnac dzwoniac do sasiadow. No i kurna nie wiem, bo po nocach spac nie moge, bo dzieciaczyna niedozywiony z tym nawrotem raka (i nie chodzi o pieniadze, bo skoro sa na lody to i na zupe by byly, a poza tym ponoc tata co 2 dzien na solarium chadza too chyba nie za darmo) no i jak on ma wyzdrowiec? Rozważalam czy nie iśc do opieki ale tam tez co powiem, ze slyszałam? czy ja moge cos zrobic?? jako wychowawca nic juz nie moge a jako namolny przechodzien?
aa jeszcze - prosilam pedagog by tam poszla, zwlaszcza ze jedna mama zglaszala ze wydaje jej sie ze maja problemy finansowe , ale pedagog stwierdzila ze oni nie wyrazili checi sie spotkac :/ noz sie w kieszeni otwiera